Recenzja filmu

Wenus w futrze (2013)
Roman Polański
Emmanuelle Seigner
Mathieu Amalric

Sztuka życia

Niezależnie od tego, czy będzie się bawić w głębokie interpretacje, czy też nie, "Wenus w futrze" powinna Was zachwycić. Genialnie rozpisane dialogi, świetnie zagrane postaci i ta
Jedno pomieszczenie. Dwoje aktorów. To wystarczy, by stworzyć film ocierający się o genialność. Roman Polański powrócił na szczyt kinowego Olimpu, gdzie nie było go już od wielu, wielu lat.

"Wenus w futrze" nie jest pierwszym równie skromnym obrazem w karierze Polańskiego. Wystarczy przypomnieć niedocenianą przez wielu "Śmierć i dziewczynę". Zresztą podobieństw z tym filmem jest więcej. Jak choćby to, że w obu antagonistami są mężczyzna i kobieta. Tym razem jest to reżyser i aktorka starająca się o tytułową rolę. To, co obserwujemy na ekranie, to starcie dwóch osobowości, walka o wpływy i dominację. Całość można oglądać jako niezobowiązującą komedyjkę, pełną ciętych dialogów i brawurowych popisów sztuki aktorskiej. Ale można też spojrzeć na film jak na wysublimowaną ucztę intelektualną, oferującą wiele poziomów interpretacji.

Jest więc "Wenus w futrze" historią o ożywionym micie. Twórca staje się tu kapłanem, spadkobiercą antycznej tradycji, gwarantem trwania olimpijskich bogów. Ale z darem, jakim jest talent, wiążą się i obowiązki, z których twórca może być rozliczony. W tej interpretacji aktorka jest boginią przebywającą w teatrze incognito. Wystawia na próbę pewnego siebie autora i odpowiednio go traktuje.

Można też "Wenus w futrze" traktować jako rozprawę na temat dzieła, więzi, jaka nawiązuje się między autorem a tym, co on stworzy, oraz autonomii, jakiej sztuka/film nabiera, kiedy przefiltrowywana jest przez cudze punkty widzenia. Polański pokazuje, jak bezbronny staje się twórca, kiedy oddaje swoje dzieło w cudze ręce. Wtedy to bowiem, zupełnie nieświadomie, odsłania przed innymi (a często i sobą) tajemnice, o których istnieniu nie miał pojęcia. "Wenus w futrze" jest także opowieścią o relacji reżyser-aktor, o ciągłej wojnie, o stereotypach, które zaburzają interakcje, i fascynacji, jaka ostatecznie staje się udziałem obu stron.

Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę fakt, że grający reżysera Mathieu Amalric bardzo przypomina Polańskiego, a grająca aktorkę Emmanuelle Seigner w życiu prywatnym jest żoną Polańskiego, możemy całość uznać za jeden z jego najbardziej osobistych filmów. "Wenus w futrze" staje się wtedy hołdem złożonym żonie, która jawi się jako bogini, muza, tyranka, ale i prawdziwie kochająca partnerka. Polański zaś odsłania tu swoje targane wątpliwościami wnętrze.

Niezależnie od tego, czy będzie się bawić w głębokie interpretacje, czy też nie, "Wenus w futrze" powinna Was zachwycić. Genialnie rozpisane dialogi, świetnie zagrane postaci i ta niepowtarzalna dynamika wynikająca z zaufania aktorów do reżysera. Od czasu "Frantic" żaden film Polańskiego nie zrobił na mnie tak piorunującego wrażenia. Mam nadzieję, że z Wami będzie podobnie.
1 10
Moja ocena:
9
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Po udanej "Rzezi" Roman Polański postawił przenieść na ekrany kolejną sztukę teatralną. "Wenus w futrze"... czytaj więcej
Po błyskotliwej ekranizacji "Boga rzezi" Yasminy Reza Polański jeszcze raz postawił na teatr na ekranie.... czytaj więcej
Dzisiejsze propozycje kinowe, szczególnie produkcji amerykańskiej, zachwycają efektami specjalnymi, a... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones