Uderzenie atomowej oryginalności

Większość gier, które zaadaptowały film czy serial, nie spotkała się z pozytywnymi opiniami. I podobnie - w odwrotną stronę. Wiele tytułów, m.in. "Alone In the Dark", "BloodRayne" czy "Postal"
Większość gier, które zaadaptowały film czy serial, nie spotkała się z pozytywnymi opiniami. I podobnie - w odwrotną stronę. Wiele tytułów, m.in. "Alone In the Dark", "BloodRayne" czy "Postal" nie było dobrze odbieranych (jegomość Uwe Boll miał na to duży wpływ). Wracając natomiast do gier, w ostatnim czasie jedynie seria "Batman: Arkham" była w stanie utrzymać poziom, bo już niedawne "Rambo: The Video Game" ocierało się o dno. Jak na tym tle wygląda adaptacja serialu "Miasteczko South Park"? Fani mogą odetchnąć z ulgą. Jest dobrze.



Jak wiadomo, uniwersum, jakie stworzyli Matt Stone i Trey Parker, jest przebogate i nadzwyczaj oryginalne. Więc i historia musiała być przedstawiona w równie wyrazisty sposób.

Bohaterem gry jest Deklem, który jako nowy w mieście musi przekonać do siebie napotkane osoby. I tak trafia na znaną paczkę, w której są: Cartman, Kyle, Butters i Kenny. Przez nich zostaje wplątany w zabawę zwaną LARPG, czyli grę RPG na żywo. Jej celem jest zdobycie kijka prawdy (zwykłej gałęzi) dającego władze nad wszechświatem. Tak w skrócie przedstawia się fabuła, która choć daje nam kilka wyborów moralnych, w głównej mierze jest liniowa. Nie uważam się za wielkiego fana serialu (widziałem, ledwo kilka odcinków), ale fabularnie uważam, że jest to interaktywne przedłużenie tego telewizyjnego cyklu. Jest oryginalnie, a szalone zwroty akcji i cięte dialogi nie odrywają od ekranu. Szkoda, że w tej historii nie ma więcej głębszych wartości (cóż wszystkiego mieć nie można).

Jeśli miał bym opisać rozgrywkę w "South Park: Kijek prawdy" w kilku słowach, powiedziałbym: prowokująca, oburzająca, wulgarna, pełna przemocy i wyuzdanych scen oraz nie pozostawiająca w spokoju Żydów i Murzynów (nawet Morgan Freeman oberwał). Teoretycznie nie brzmi to zachęcająco i też takie ma być – odpychające, zwłaszcza dla dzieci i nastolatków. Myślę, że kontakt z takim produktem nastolatka lub co gorsza dziecka może grozić naprawdę nieprzyjemnymi konsekwencjami w przyszłości. Nie przypadkiem gra została bardzo mocno ocenzurowana w Europie (szkoda, że tylko na konsolach). Jednak dla dorosłych odbiorców, którzy potrafią to potraktować z przymrużeniem oka, będzie poniekąd wesołą ironią (pełno jest tutaj mrugnięć oka do fanów, jak na przykład sonda analna).



Początkowo wybieramy naszą klasę postaci: Wojownika, Maga, Łotrzyka lub - uwaga! - Żyda (zaskakujące opcje, a każda z nich jest prześmiewczo opisana). Zadań, jakie będziemy mieli do wykonania, jest oczywiście całkiem sporo, choć nie ma co ukrywać, że nie jest to liczba na poziomie "The Elder Scrolls V: Skyrim". O ile misje z wątku głównego są dosyć ciekawe, to poboczne niestety w głównej mierze polegają na zasadzie podróżowania od punktu A do punktu B, co jest dosyć monotonne na dłuższą metę. Natomiast eksploracja popłaca, ponieważ niektóre garaże czy magazyny można otworzyć tylko za pomocą konkretnego klucza, a skarby w środku są przydatne. System dropu przedmiotów jest także dosyć wyważony, bo choć znajdziemy wiele śmieci z pogranicza przyzwoitości, to elementy, którymi można wyposażyć bohatera, są naprawdę wyborne.

Właściwie zmiana wyglądu bohatera to niekończąca się zabawa, której nawet "The Sims" by się nie powstydziło. Arsenał, jakim będziemy dysponować, jest dosyć pokaźny. Dzieli się on na oręż podstawowy, gdzie możemy użyć na przykład miecze, a także na broń dystansową: głównie łuki i narzędzia miotane. Możliwości jest co niemiara, a każda z rzeczy wymaga odpowiedniego poziomu. Możemy je ulepszać, dodając różne efekty (ogólnie wybór jest naprawdę duży). System umiejętności jest podzielony na na pięć skilli, które możemy rozwijać do piątego stopnia. Do tego są też zdolności, czyli takie pasywne wsparcie dla gracza. Nie jest to nic innowacyjnego, ale rozwijanie tego jest ciekawe, im więcej ma się znajomych w grze tym więcej takich umiejętności. Jest również magia. W tym wypadku są to magiczne "pierdy", o ile dla Cartmana to żaden problem, o tyle ich uczenie potrafi nieźle wymęczyć gracza (duży minus za to).

Skoro mamy już całe uzbrojenie i zdolności, to trzeba ich na kimś użyć. Pora teraz na przeciwników. Większość z nich to złe elfy, które czekają na każdym kroku, żeby tylko nam "skopać tyłek". Nie należą oni do tych najtrudniejszych, ale są także żule i inne mniej przyjazne osobniki, które potrafią uprzykrzyć nam życie. Bossowie to już inna półka. Przy nich trzeba być czujnym i niejednokrotnie ożywiać towarzysza.



Przejdźmy teraz do systemu walki, który będzie się pojawiał dosyć często. Na wstępie powiem, że prawie każdej batalii można uniknąć, używając interaktywnych elementów otoczenia oraz magii. Jeśli jednak przyjdzie nam się zmierzyć z wrogami, to wszystko przebiega w stylu znanym głównie ze starszych RPG-ów, czyli podzielone jest na tury. Nie jestem wielkim zwolennikiem tego systemu, ale tutaj wypadło to nadzwyczaj dobrze, choć nie idealnie. W każdej kolejce możemy użyć jednej mikstury i jednego ataku, to samo tyczy się naszego towarzysza. Jeśli zdecydujemy się na atak bronią, będziemy musieli jej używać w odpowiednich momentach, by uzyskać uderzenie perfekcyjne, to samo także tyczy się obrony. W przypadku umiejętności każde użytkowanie będzie nam odbierać tzw. PIPA - mniejsza jej ilość to uboższe drzewko talentów. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze bony do ataku od żywiołów, a także zwiększające obronę i życie. Mamy również towarzyszy jednodniowych, których możemy przyzwać takich jak, np. Jezus z M4 i wiele innych aspektów walki. Warto pochwalić rozgrywkę przede wszystkim za pomysły i niesamowitą różnorodność. Niestety, skrytykować muszę słaby balans w walce (jest zbyt łatwa) oraz irytujące QTE (minigierki), które potrafią być nielogiczne, a także męczący handel przedmiotami (który można było uprościć).

Ktoś kiedyś ktoś powiedział, że "piękno tkwi w prostocie" i dokładnie tak jest "South Park: Kijek prawdy". Nie oferuje tekstur z górnej półki, animacja nie jest dopracowana, ale tutaj liczy się głównie projekt i oddanie klimatu tego serialu, a to wyszło idealnie. Jeśli dodamy do tego, jak została stworzona Kanada, otrzymujemy perełkę. To samo można stwierdzić w kwestii dźwięku, bo choć nie mamy tutaj ani motywów wpadających w ucho, ani charakterystycznych odgłosów (z wyjątkiem "kanadyjskiej klasyki"), to oryginalny dubbing pozwala się wczuć w ten świat.

Trzeba sobie to jasno powiedzieć - gra jest stworzona dla fanów tego uniwersum. Nie dziwią mnie więc wysokie oceny, jakie zbiera dzieło Obsidian Enterteinment, bo sympatyków tej produkcji telewizyjnej jest co nie miara. Dlatego opinia kogoś, kto nie jest uprzedzony, zawsze się przydaje.



Krótko podsumowując, w kwestii oryginalności fabuły i świata przedstawionego mogę wystawić pełną notę, bo ciężko to z czymkolwiek porównać. Niestety, przedobrzyli trochę w rozgrywce. Jest ona co prawda różnorodna, ale dziurawa i posiada zły balans. Na pewno "South Park: Kijek prawdy" nie trafi na listę moich ulubionych tytułów, bo twórcy przekroczyli często cienką granicę dobrego smaku. Natomiast nie mogę nie docenić tego, że mimo tych błędów, to także, najprościej rzecz ujmując, porządna i zadowalająca gra.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"South Park: Kijek prawdy" to najnowsza gra wyprodukowana przez studio Obsidian Entertainment znane... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones