Recenzja filmu

Arachnofobia (1990)
Frank Marshall
Jeff Daniels
Harley Jane Kozak

W tym filmie to pająki są aktorami!

Bez względu na to, jaki jest nasz stosunek do pająków, i tak nas fascynują. Są stworzeniami niezwykłymi. Niezbyt urodziwe, prawie ślepe, ale budzące lęk swoją pokraczną fizjonomią. Potrafią
Bez względu na to, jaki jest nasz stosunek do pająków, i tak nas fascynują. Są stworzeniami niezwykłymi. Niezbyt urodziwe, prawie ślepe, ale budzące lęk swoją pokraczną fizjonomią. Potrafią dostosować się do trudnych warunków, nie narzekają na kryzys głodowy, a żyją dosyć długo, jeśli tylko przyjdą na świat jako płeć żeńska. Więc w zasadzie z ludźmi wygrywają. Ale natura to jednak tych drugich usadziła na szczycie łańcucha pokarmowego, więc ośmionogie stwory zazwyczaj uciekają przed nami, gdzie pieprz rośnie, w ostateczności kąsając swoimi paskudnymi kłami. Jednak pająki czują się panami w swoim ekosystemie. Czy mogą poczuć się panami, jeśli wrzucimy je w obcy świat opanowany przez wielkich dwunożnych? Mało prawdopodobne, ale w "Arachnofobii" Franka Marshalla wszystko zdarzyć się może...

W wenezuelskie dżungle zapuszcza się ekipa doktora Athertona (Julian Sands), znanego arachnologa, w poszukiwaniu nowych gatunków pająków. Udaje się wreszcie trafić na zdobycz - bardzo agresywną i dość charakterystyczną, bowiem nie posiadającą narządów rozrodczych. Niestety podczas wyprawy ginie w tajemniczych okolicznościach fotograf Jerry Manley (Mark L. Taylor). Niedługo potem jego zwłoki zostają przewiezione do rodzinnego miasta Canaima w USA. Po pewnym czasie w równie tajemniczych okolicznościach dochodzi do kilku zgonów. Miejscowy lekarz Ross Jennings (Jeff Daniels) zaczyna podejrzewać, że ofiary mogły zostać zabite pajęczą toksyną jadową. Nikt jednak nie chce mu wierzyć, bowiem w okolicy w ogóle nie występują groźne pająki. Sprawa jednak nabiera tempa, gdy okazuje się, że przyczyny zgonów łączy wspólny punkt, a w trumnie Jerry'ego Manleya na gapę przyjechał egzotyczny pajęczak z Ameryki Południowej, który po skrzyżowaniu się z domowym pająkiem, stworzył armię śmiertelnych, pajęczych żołnierzy...

Choć zarys fabuły brzmi niczym science fiction, to obraz Franka Marshalla jest jednym z najlepszych (jeśli nie najlepszym) filmów o tych niezwykłych stworzeniach. Scenariusz rozpisany jest dosyć gładko i nie naiwnie, choć miejscami nie wiadomo, czy mamy się śmiać, czy obawiać najgorszego. Ale pewne jest to, że się na tym filmie posikamy - czy ze śmiechu, czy ze strachu - nieistotne. Komediohorror Marshalla ma bowiem własną, filmową duszę. Bohaterowie budzą respekt i grozę, a cierpiący na arachnofobię przeżyją kilka zawałów serca. Słowem istna "zwierzęca Pasja" od Hollywood Studios.

To, co automatycznie broni "Arachnofobię", to brak obecności komputerowych cudów. Przed kamerami z gracją i z niepewnością stąpają najprawdziwsze stawonogi. Gatunek z królestwa zwierząt, którego nie da się wytresować, można go jedynie doglądać i nauczyć się przewidywać jego ruchy. Ilość wykorzystanych na planie pająków była ogromna,  ale mimo to udało się zmontować świetny, budzący napięcie horror dla wszystkich, którzy mdleją na sam dźwięk słowa... "pająk".

Paradoksalnie jednak wykorzystane w filmie w setkach "pająki z Avondale" tzw. huntsman spider, nie są groźne dla ludzi. Niczym nasze domowe kosarze boją się nas jak ognia i rzadko kiedy zdarza im się zaatakować. Inna sprawa oczywiście ma się z dość paskudnymi tarantulami, bowiem oprócz malutkich pajączków bohaterowie zmierzyć się będą musieli z prawdziwymi królami swego gatunku, a ten to już potrafi pokąsać nie na żarty. Obecność na planie dużych ptaszników na pewno nie należała do najprzyjemniejszych, choćby z uwagi na fakt, że nie jest to kolejny film przyrodniczy, w którym kamera jest tylko biernym obserwatorem. 

Na "Arachnofobii" albo będziemy się bać, albo dobrze bawić. Frank Marshall zatroszczył się oto, by dogłębnie sfilmować groźnie wyglądające stwory. Zatem rola aktorów, choć w filmie liczna pozostaje drugorzędna, podobnie jak muzyka, z naprawdę dobrym motywem przewodnim. Wyborowa obsada - Jeff Daniels, Julian Sands i John Goodman, choćby nie wiem, jak się starali, za nic nie wygrają z ośmionogą grupą, która co rusz kradnie im pierwsze miejsce w kadrze. Ale czy to źle? Dla mnie to genialne, bowiem nawet teraz, pisząc tę recenzję, rozglądam się na boki, czy aby na pewno w pokoju nie zamieszkał sublokator, lubiący zajadać muchy. Brrr.... To się nazywa solidne kino grozy! 
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones