Recenzja filmu

Dumbo (1941)
Ben Sharpsteen
Jerzy Twardowski
Sterling Holloway
John McLeish

Widzieliście kiedy latającego słonia?

Ta bajka Disneya z 1941 roku należy do nie tak znowu licznej grupy animacji, które nic nie straciły wraz z upływem czasu. Na dodatek teraz, prawie 70 lat po premierze, możemy oglądać "Dumbo" w
Kto nie płakał na "Dumbo" w młodości, ten na starość będzie świnią – jeśli kogoś nie poruszyła historia słodkiego słoniątka o wielkich uszach, to chyba naprawdę ma serce z kamienia. Ta bajka Disneya z 1941 roku należy do nie tak znowu licznej grupy animacji, które nic nie straciły wraz z upływem czasu. Na dodatek teraz, prawie 70 lat po premierze, możemy oglądać "Dumbo" w cyfrowo zremasterowanej wersji.

Historię zna chyba każdy: cyrkowej słonicy, Pani Jumbo, bocian przynosi wymarzone dziecko. Z powodu olbrzymich uszu, inne słonie zaczynają śmiać się z małego i nadają mu przezwisko "Dumbo". Matka trafia za kratki po tym, jak atakuje mobbingujących jej pociechę chłystków, a Dumbo zostaje sam w dość okrutnym cyrkowym świecie. No, prawie sam, ponieważ jego nieodłącznym towarzyszem zostaje mysz Timothy. Dumbo przeżywa kolejne upokorzenia na arenie i dopiero przez dziwny przypadek Timothy odkrywa, że dzięki wielkim uszom słoniątko potrafi latać... Tak w zarysie przebiega ta uniwersalna opowieść o przyjaźni i zdobywaniu wiary we własne siły.  

Prostota, po części wymuszona przez okoliczności, okazała się w przypadku "Dumbo" zbawienna. Nie tylko fabuła obyła się bez zbędnych komplikacji, również forma jest dość skromna. Ponieważ wcześniejsze filmy wytwórni – zrealizowane w 1940 roku "Fantazja" i "Pinokio" – poniosły finansową klęskę, a w Europie trwała wojna, twórcy byli zmuszeni do ograniczenia środków: zarówno postaci, jak i malowane akwarelą tła w "Dumbo" wyposażono w mniej detali niż w poprzednich produkcjach Disneya.

Choć dziś możliwości animatorów są bez porównania większe, a widzów przyzwyczajono do niesamowitych efektów komputerowych, klasyczna animacja "Dumbo" nie trąci (nomen omen) myszką, a wręcz przypomina nieśmiertelną prawdę: żadne kosmiczne efekty nie uratują filmu, jeśli historia jest błaha i nie ma w niej magii. Zresztą dziś animacja coraz częściej spogląda w przeszłość i powraca do klasycznej prostoty, co może wyjść jej tylko na dobre. Trudno, by znalazł pod tym względem lepsze wzorce niż "Dumbo". Pomysły i ich wykonanie wciąż robią wrażenie. Szczególnie, jeśli zobaczymy je w wersji HD – bez żadnych rys, z odświeżonymi kolorami itd.

Nieśmiertelna pozostaje też ścieżka muzyczna filmu: poczynając od piosenki o maszerujących różowych słoniach (ilustrowanej lekko psychodelicznymi wizjami), po wzruszającą piosenką śpiewaną przez mamę Dumbo. Przy okazji dźwięku, warto też zwrócić uwagę na polski dubbing – w porównaniu do tych współczesnych zadziwia on starannością wykonania. I mam na myśli nie tylko staranność wymowy (tej szkoły aktorskiej już dziś nie usłyszymy). Głosy są doskonale zróżnicowane i słychać w nich emocje.  

Oczywiście wydanie DVD pozostawia nam wybór obejrzenia filmu w oryginale lub z polskim dubbingiem. Dostępny format to klasyczne 4:3.

Jak na wydanie jubileuszowe przystało, płyta Blu-Ray zawiera wiele materiałów dodatkowych, m.in. oryginalne wprowadzenia Walta Disneya, krótkometrażówki "Słoń Elmer" oraz "Latająca mysz". Ciekawostek o tym, jak powstawał "Dumbo", dowiemy się z komentarzy twórców oraz materiału "Wysokie loty: Jak powstawał Dumbo?".
1 10 6
Rocznik '82. Absolwentka dziennikarstwa i kulturoznawstwa na UW. Członkini Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI. Wyróżniona w konkursie im. Krzysztofa Mętraka. Publikuje w "Kinie",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones