Recenzja serialu

Stranger Things (2016)
Matt Duffer
Ross Duffer
Winona Ryder
David Harbour

Wielki powrót hitu Netflixa

Bez wątpienia jednym z flagowych hitów Netlixa jest "Stranger Things". Serial, który okazał się wielkim zaskoczeniem, gdyż mało kto się spodziewał, że odniesie on tak niewyobrażalny sukces.
Platforma Netflix w ciągu ostatnich kilku lat zrewolucjonizowała kanały dystrybucji programów i seriali telewizyjnych. Zjawisko binge watchingu, czyli masowego oglądania ulubionych seriali sezonami stało się tak popularne, że dzisiaj, kiedy widz tradycyjnej telewizji musi, czekać na każdy odcinek z osobna staje się to dla niego prawdziwą próbą cierpliwości.


Bez wątpienia jednym z flagowych hitów Netlixa jest "Stranger Things". Serial, który okazał się wielkim zaskoczeniem, gdyż mało kto się spodziewał, że odniesie on tak niewyobrażalny sukces. W jednej z kluczowych ról obsadzona została Winona Ryder, która wydawać by się mogło, że najlepsze lata kariery miała już dawno za sobą. To jednak nie dzięki popularnej aktorce, serial braci Duffer zyskał poklask wśród publiczności, lecz dzięki nostalgicznej historii pięknie opakowanej w popkulturową esencję lat 80.


W nowym sezonie fabuła jest rozbita na kilka kluczowych wątków. Komendant Jim Hooper (David Harbour) ukrywa przed złymi ludźmi obdarzoną nadprzyrodzonymi mocami Nastkę (Millie Bobby Brown). Will Byers (Noah Schnapp) i jego rodzina starają się wrócić do normalności po traumatycznych przeżyciach sprzed kilku miesięcy. Natomiast Mike (Finn Wolfhard), Dusty (Gaten Matarazzo) i Lucas (Caleb McLaughlin) wiodą normalne życie, amerykańskich dzieciaków z małego miasteczka spędzając wolny czas na graniu na automatach i wypatrywaniu nowych uczniów (m.in. Max (Sadie Sink), która mocno namiesza w zgranej paczce). Życie w Hawkins wydaje się wracać do normy... niestety nie na długo.


W przeciwieństwie do poprzedniej serii, podczas promocji drugiego sezonu kampania reklamowa pracowała pełną parą. "Stranger Things" przestało już być promowane jako "serial, w którym gra Winona" a centralną postacią kampanii stała się Jedenastka (Millie Bobby Brown) i złota era automatów do gier. Dzięki większemu budżetowi w nowym sezonie mamy więcej muzycznych hitów z ówczesnych lat, lepsze CGI i Seana Astina w jednej z drugoplanowych ról. To, co najbardziej mnie urzekło to sposób, w jaki twórcy "ograli" stare postacie. Dzięki czemu mogliśmy zobaczyć Steve'a (Joe Keery) w roli "niańki" dla zakochanego Dusty'ego albo Hoppera, który przypominał zatroskanego ojczyma Nastki.


Podobnie jak w poprzednim sezonie w dziele braci Duffer, jest mnóstwo popkulturowych nawiązań i smaczków. Tym razem jednym z motywów przewodnich stał się kultowy film Ivana Reitmana – "Pogromcy duchów", ponadto możemy znaleźć nawiązania do "Goonies", "Obcego" czy "Terminatora" a nawet "Egzorcysty". Pomimo licznych odniesień, przebój Netflixa nie tonie w morzu nawiązań.


Cieszę się, że bracia Duffer udowodnili, że ich produkt nie okazał się tylko hitem jednego sezonu. Choć druga seria bazowała na silnych powiązaniach ze swoją poprzedniczką i nie uniknęła wpadek jak choćby ta, w której wątek Jedenastki zostaje przeniesiony na jeden odcinek do innego miasta, to twórcom udało się utrzymać wysoki poziom oryginału. Z niecierpliwością wyczekuję trzeciej odsłony.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
[center]Uwaga! W poniższym tekście mogą pojawić się fragmenty ogólnie uważane za spoilery. Strzeż... czytaj więcej
Chyba każdy z nas marzył o świecie magicznym, w którym mógłby stać się bohaterem i stawić czoła... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones