Recenzja serialu

Gra o tron (2011)
Brian Kirk
Daniel Minahan
Peter Dinklage
Lena Headey

Winter Is Coming

Czy komuś się to podoba, czy nie, "Gra o tron" jest już swojego rodzaju ewenementem. Serial, który od 2011 roku okupuje stacje HBO w pewnych kręgach, urósł do rangi kultowego. Toteż przed
Czy komuś się to podoba, czy nie, "Gra o tron" jest już swojego rodzaju ewenementem. Serial, który od 2011 roku okupuje stacje HBO w pewnych kręgach, urósł do rangi kultowego. Toteż przed pierwszym sezonem w mojej głowie rodziło się coś na wzór konsternacji. Do takich, wielkich, przedsięwzięć, zwłaszcza telewizyjnych, zazwyczaj podchodzę jak pies do jeża. Z jednej strony serial wymaga poświecenia czasu, z drugiej strony, zawsze fajnie jest coś osobiście zweryfikować, zwłaszcza jak tym czymś jara się już prawie każdy, nawet ten, co z kinem nie ma nic wspólnego. "Gra o tron" swoich wyznawców już znalazła. Przyszła kolej na mnie.

To, co najbardziej mi się podobało w tym serialu, to fakt, iż twórcy nie pieprzą się z widzem. Duża dawka erotyki, bezpretensjonalnej przemocy i seksualnych zbrodni, a gdzieś na poboczu leje się strumieniami syrop kukurydziany. Wszystko to w akompaniamencie solidnego karczemnego fantasy. Pomimo i tak wygórowanego poziomu wszystkich odcinków jest coś, co przyciąga niezwłocznie widza do obejrzenia kolejnego. Tym czymś jest świetne wykreowane uniwersum, do którego twórcy podeszli z wielkim rozmachem i przede wszystkim z niebywałą wiedzą. 

Wystarczy tych subiektywnych odczuć. "Gra o tron" bazuje na powieści Georga R. R. Martina "Pieśń lodu i ognia". Po tajemniczej śmierci namiestnika króla Baratheona o władzę nad krainą Westeros ubiega się kilka rodzin. Edd Stark, Lord północy, przeczuwa jednak spisek. Podejrzenia padają na Lannisterów, którzy również posiadają chęć władzy nad Westeros. W tym samym czasie, do stolicy zamierzają dotrzeć Targareyonowie - ostatni przedstawiciele rządzącego rodu. Muszą jednak pokonać morze. W czasie gdy w królestwie panuje walka o dotarcie do władzy, na dalekiej północy budzi się do życia pradawne zło. Pieczę nad bezpieczeństwem królestwa sprawuje tzw. Nocna Straż, która została zasilona przez kolejną armie wyrzutków, którzy poprzysięgają chronić wielki mur oddzielający królestwo od mrocznych, niezbadanych krain.


Siedem rodzin szlacheckich, jeden cel. Władza. Kogo tym razem pozbawi życia? Kto poświęci wszystko, by wygodnie zasiąść na tronie, a kto w obliczu honoru weźmie sprawy w swoje ręce? Z każdym odcinkiem takie dylematy i knucie spisku stają się oczywistą oczywistą. Pikanterii dodaje fakt, że wszystko to podlega ściśle określonym funkcjom w królestwie. Zręcznie nakreślona hierarchia tylko dodaje całemu temu uniwersum odpowiedniej dawki dramaturgii. Jeden mały błąd może pociągnąć za sobą reakcje łańcuchową o nieprzewidywalnych skutkach i konsekwencjach. Tymczasem na dalekiej północy kumuluje się pradawne zło, które dotychczas było obiektem legend i karczemnych opowiastek. Pokryte wszechogarniającym chłodem krainy, skrywają mroczną tajemnicę. Zamieszkana przez bliżej nieokreślonych "dzikich", oddzielona monumentalnym murem, daje o sobie znać w momencie, kiedy w stolicy każdy z rodów pragnie zasięgnąć po swój upragniony kawałek tortu.

"Gra o tron", ze z względu na rozmach, jest prawdziwą kopalnią młodych talentów. Lwia część aktorów to świeżo upieczeni absolwenci brytyjskich szkół teatralnych czy aktorskich. Oczywiście są i też znane twarze, jednak trudno nie oprzeć się wrażeniu, że dla wielu z nich ten serial, to solidny debiut w świecie aktorstwa, i czuję w kościach, że z każdym nadchodzącym sezonem będzie o nich coraz głośniej. Dialogi pełne enigmatycznych stwierdzeń oraz swoista elokwencja w wypowiadaniu kwestii dialogowych - to niemałe wyzwanie. Młodzi aktorzy stanęli na wysokości zadania, a pretensje mogą mieć jedynie zagorzali fani książkowego pierwowzoru. 
Od strony technicznej flagowy serial HBO nie pozostawia złudzeń. Mroczny świat bezwzględnego fantasy udało się ze sporym sukcesem uwidocznić na kadrach. Wiele ujęć wygląda jak średniowieczny obraz. To sprawia, że wręcz nie sposób się nie wczuć w ten cudowny klimat. Spora w tym zasługa speców od efektów specjalnych, jednak coś czuje, że potencjał tego wszystkiego dopiero odczujemy wraz z kolejnymi sezonami.

Echo tego serialu jeszcze na długo będzie pobrzmiewać w głowach miłośników powieści Georga R. R. Martina. Na serialowym poletku "Gra o tron" jawi się niczym Święty Graal z doskonale zaprezentowanym uniwersum. To dosłownie czuć, że każdy odcinek jest tworzony z ogromnym zamiłowaniem do książek fantasy, a najlepsze jest to, że wszystko idzie odczuć na ekranie Waszych odbiorników. Mimo że sporo tu młodych twarzy, to tak naprawdę "Gra o tron" jest dojrzałym przedsięwzięciem, ukazującą tę mroczną stronę władzy. Duża dawka erotyki niejednemu wypali solidny rumieniec na policzku. Ale to tylko potwierdza moją, wcześniej wystawioną tezę: twórcy nie pieprzą się z widzem. Doskonale nakreślony świat, a w jego epicentrum zło, władza, spisek, zbrodnia i kara. W kolejny sezon inwestuje w ciemno i to z wywieszonym jęzorem.
1 10
Moja ocena serialu:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
HBO, jedna z największych stacji telewizyjnych, produkuje serial za serialem, walcząc o widza do... czytaj więcej
Napisanie recenzji do "Gry o tron" to nie lada wyzwanie. Wydaje się, że wszystko już o "serialu... czytaj więcej
George R.R. Martin swoją wielotomową sagą ''Pieśń Lodu i Ognia'' chyba na stałe zaskarbił sobie nie tylko... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones