Recenzja filmu

Święty niezłomny (2016)
Pablo Moreno
Raúl Escudero
Elena Furiase

Zabić księdza

Opowieść płynie wartko, kameralne sceny na dwa głosy kontrastują z pięknymi plenerami, w starannie zakomponowanych kadrach widać przede wszystkim miłość do bohatera. Całość sprawia jednak
Piotr Poveda Castroverde naprawdę jest świętym (beatyfikował, a następnie kanonizował go Jan Paweł II) i naprawdę był niezłomny (czego świadectwem okazali się potężni polityczni wrogowie). A jednak polski tytuł filmu Pabla Moreno mówi więcej o hagiograficznej naturze samego obrazu niż o człowieku kryjącym się w cieniu religijnego monumentu. W kinie takie pomniki rozpadają się  zwykle na naszych oczach. 


Historię poznajemy z ust samego Povedy w trakcie przesłuchania podczas wojny domowej w Hiszpanii. Jest to zarazem tragiczna koda jego podróży – ksiądz zostanie wkrótce jedną z ofiar zbrodniczego reżimu – oraz przyczynek do opowieści o potędze humanizmu i religii jako motorze napędowym społecznej rewolucji. Zasługi karmelity trudno przecenić: pomagał ubogim i wykluczonym, organizował warsztaty edukacyjne i prowizoryczne szkoły, publikował teksty o sekularyzacji i roli Kościoła w nowym układzie społecznym, wreszcie – przyczynił się do zawodowej emancypacji kobiet, poświęcił swoje życie na rzecz kształcenia chrześcijańskich nauczycielek i był nieprzejednany w walce z analfabetyzmem. Tym większa szkoda, że podobne osiągnięcia stają się w filmie jedynie serią encyklopedycznych notek.  

Ksiądz opatrzony jest w zasadzie tylko jedną cechą charakteru, czyli bezbrzeżną empatią. Czyni go to nie tylko bohaterem tekturowym z punktu widzenia historycznego i emocjonalnego, ale też niezbyt interesującą postacią filmową (co jest o tyle bolesne, że odgrywający go Raúl Escudero daje z siebie wszystko). Jego zderzenia z innymi bohaterami to z kolei mało wyrafinowana literatura, w której złote myśli, płomienne mowy i uświadamiające pogadanki składają się na nieznośnie deklaratywną całość. Nawet stanowiąca klamrę rozmowa ze strażnikiem – potencjalne dramaturgiczne centrum utworu – została sprowadzona do banalnego konfliktu oświecenia z ciemnogrodem. 


Otulone ciepłym, miękkim światłem zdjęcia Rubéna D. Ortegi (razem z Moreno specjalizują się w żywotach świętych) odsłaniają bez mała magiczną przestrzeń. Opowieść płynie wartko, kameralne sceny na dwa głosy kontrastują z pięknymi plenerami, w starannie zakomponowanych kadrach widać przede wszystkim miłość do bohatera. Całość sprawia jednak wrażenie, jakby rozgrywała się gdzieś poza czasem i poza kinem: bohaterowie nie mają żadnego ciężaru, świat jest czarno-biały, z kolei z proste opozycje w rodzaju dobry-zły, wierzący-ateista, sprawiedliwy-szubrawy stają się fundamentem kolejnych, umoralniających połajanek. I jeśli "Święty niezłomny" faktycznie da Wam do myślenia, to głównie o człowieku, który zasłużył na lepszy film. 
1 10
Moja ocena:
4
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones