Recenzja filmu

Badlands (1973)
Terrence Malick
Martin Sheen
Sissy Spacek

Zawsze chciałem być przestępcą

Kto z nas w najskrytszych marzeniach nie chciał nigdy prowadzić takiego życia jak Bonnie i Clyde? Jeśli zatracicie się w tej wizji, po seansie będziecie chcieli wsiąść do Cadillaca i ruszyć przez
Kto z nas w najskrytszych marzeniach nie chciał nigdy prowadzić takiego życia jak Bonnie i Clyde? Wziąć ukochaną za rękę i ruszyć przed siebie, nie bacząc na konsekwencje swoich działań i nie martwić się o jutro, jednocześnie mając świadomość tego, że ta wspaniała bańka wolności z każdym krokiem powiększa się na tyle, że może pęknąć przy najbliższej okazji.

Mówimy oczywiście o marzeniach, których nigdy nie przyjdzie nam zrealizować, ponieważ przynajmniej większość z nas ma na tyle rozwiniętą świadomość, że wie o tym jak bardzo nieetyczne byłoby ich spełnienie. Gdzieś jednak w głębi ludzkich zakamarków tli się chęć wyrwania z życiowego marazmu, wstąpienia na drogę bezprawia i ruszenia ku niebezpiecznej przygodzie. Trochę na przekór kultowych słów Scarlett O'Hary "w końcu jutro też jest dzień", tym razem z przekonaniem, że jutro po prostu nie istnieje. Mamy tylko tę chwilę. To przepiękne, lecz tragiczne love story, bowiem finał takich działań jest z góry przesądzony i nie mam na myśli beztroskiego wylegiwania się na hawajskich plażach.

Stany Zjednoczone. Północna Dakota. Lata 50. Pracujący przy wywożeniu śmieci 25-letni Kit (Martin Sheen) zostaje wyrzucony z pracy. Możliwości nie są dla niego nieskończone, życie toczy się leniwie, perspektyw na świetlaną przyszłość nie widać. Wszystko zmienia się w chwili, gdy poznaje 15-letnią Holly (Sissy Spacek). Nieatrakcyjna, skromna szara myszka spotyka na swojej drodze w swoim postrzeganiu najprzystojniejszego mężczyznę, który dodatkowo odwzajemnia jej uczucie. Przeciwny tej relacji jest jednak ojciec nastolatki, który nie życzy sobie, by córka wiązała swoją przyszłość z członkiem nizin społecznych. Klasyczna opowieść Romeo i Julii, z tą różnicą, że w tej historii Romeo postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i z zimną krwią morduje ojca swojej ukochanej. Fascynacja wybrankiem jest na tyle silna, że Holly nie wzywa policji, ale decyduje się na wyjazd z Kitem.

Wystarczająca abstrakcja? Otóż nie do końca. Pewna para, Charles Starkweather i Caril Fugate, w 1958 roku postanowiła wyżej wymienione marzenia spełnić. Ich historia zainspirowała Terrence'a Malicka przy tworzeniu "Badlands", a później także Olivera Stone'a przy realizacji "Urodzonych morderców" i Tony'ego Scotta przy "Prawdziwym romansie". W scenariuszach obu ostatnich palce maczał Quentin Tarantino. Nic dziwnego.

Malick w przeciwieństwie jednak do Stone'a postanowił przede wszystkim skupić się na ukazaniu relacji dwójki zakochanych młodych ludzi. To oni są dla niego motorem napędowym dla opowiadanej historii. W jednej z recenzji czytałem, że trudno zaprzyjaźnić się z głównymi bohaterami, innymi słowy ciężko im kibicować. Być może należę do tej chorej mniejszości, ale w trakcie seansu targały mną zupełnie przeciwne odczucia wobec nich. Relacja buntownika z wyboru i oczarowanej nim nastolatki jest na tyle doskonale przedstawiona, że cała opowieść urzeka i fascynuje.

Bezbłędna jest narracja prowadzona przez główną bohaterkę, która umiejętnie buduje fundamenty tej historii. Opowiadanie przyjemnie usypia, jednak nie w negatywnym znaczeniu tego słowa. Tempo filmu nie jest porywające, ale hipnotyzuje i pozwala się zatracić w wizji reżysera. Malick, znany z podążania własnymi ścieżkami, wspominał, że już przy okazji debiutu dostał wolną rękę od producentów i w trakcie seansu czuć, że jesteśmy świadkami autorskiego wyobrażenia.

Malick nadzwyczaj rozumie też koncepcję kina drogi i na ekran przenosi to, co w nim najistotniejsze. Jak we wszystkich jego późniejszych filmach imponują przede wszystkim zdjęcia. Zobrazowanie obszarów amerykańskich badlandów jest kwintesencją całej opowieści. Jeśli zatracicie się w tej wizji, po seansie będziecie chcieli wsiąść do Cadillaca i ruszyć przez prowincjonalne tereny, nie dbając o to, co przyniesie jutro. Kino Malicka pozwala dać to beztroskie uczucie.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jeden z ulubieńców festiwalu w Cannes - w swojej karierze odbierał dwie Złote Palmy ("Niebiańskie dni",... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones