Recenzja filmu

Jutro będziemy szczęśliwi (2016)
Hugo Gélin
Omar Sy
Clémence Poésy

Instrukcję załączono

"Jutro będziemy szczęśliwi" to kawałek bezpretensjonalnego kina o dojrzewaniu do odpowiedzialności i ciągłym przewartościowywaniu życiowych priorytetów. Bez chusteczek się nie obejdzie. 
Dramatyczne rozstania i rozczulające powroty, bóle serca i cierpienia duszy, słodycz ojcowskiego poświęcenia i gorycz dziecięcego rozczarowania. Film Hugo Gelina sprawia wrażenie, jakby ulepiono go wyłącznie ze skrajnych emocji – to ekstrakt z komediodramatu, który już przecież jest esencją dwóch innych gatunków. Paradoksalnie jednak – gdyby ktoś miał wątpliwości lub nie spojrzał na ocenę – to dobra wiadomość. 



Przyczynkiem do tej emocjonalnej amplitudy są losy Samuela (Omar Sy), niebieskiego ptaka, który buja się po Riwierze, zaciąga do łóżka kolejne modelki i generalnie niewiele robi sobie z życia. Oczywiście, do czasu, gdyż zapobiegliwi scenarzyści przygotowali dla niego niespodziankę w postaci rozwrzeszczanego niemowlaka. Poznana jakiś czas temu kobieta (Clemence Poesy) wręcza mu po długim niewidzeniu się owoc jednonocnej przygody i bierze nogi za pas, a on – wyraźnie przerażony perspektywą egzystencjalnych turbulencji – rusza za nią do Londynu. I tak, bez grosza przy duszy i z berbeciem w nosidełku rozpoczyna pierwszy dzień reszty swojego życia. 

"Jutro będziemy szczęśliwi" to remake kasowego meksykańskiego hitu "Instrukcji nie załączono" z 2013 roku. I chociaż francuski film powiela fabularną matrycę oryginału – bohater jest rozchwytywanym w branży kaskaderem, a lokalny miejski koloryt nie stanowi przedmiotu wyjątkowej atencji – to odróżniają go narracyjne akcenty. Kluczowa dla całości relacja mężczyzny z dorastającą córką Glorią (Gloria Colston) przesłania w jeszcze większym stopniu pozostałe wątki i unieważna inne konwencje, które Gelin upchnął w filmie – od dramatu sądowego po moralitet. 

W miłość pomiędzy Samuelem i Glorią nietrudno uwierzyć. Ich związek jest nie tylko polem do popisu dla scenarzystów, którzy rozsmakowują się w humorze sytuacyjnym i płynnie zmieniają nastrój opowieści, ale również aktorskim koncertem na dwa głosy. Colston z wdziękiem i dojrzałością kreuje postać dziecka rozdartego pomiędzy dwoma światami i dwiema skrajnymi wizjami świata. Z kolei Sy z bohatera serii kiepsko sfastrygowanych dowcipów staje się sercem komediodramatu o rzeczach ostatecznych. I chociaż dorzuca do portfolio kolejną rolę prostego chłopaka, który z podniesionym czołem kroczy przez życiową zawieruchę,  to za sprawą charyzmy i vis comica znów powraca z tarczą.



Nagromadzenie telenowelowych twistów oraz cudownych zbiegów okoliczności zbliża ostatni akt do parodii gatunku – mówiąc krótko i nie zdradzając szczegółów, dzieje się zbyt wiele, zbyt szybko i zbyt intensywnie. Nie sądzę jednak, żeby to wyciskanie łez było efektem cynicznej strategii. To raczej wynik problemów z konstrukcją dramaturgiczną tekstu – scenariusz jest zbyt dosłowny, zaś twórcy dbają o to, by każdy punkt węzłowy opatrzyć "instrukcją obsługi" w postaci łopatologicznego dialogu. Pomijając jednak te problemy, "Jutro będziemy szczęśliwi" to kawałek bezpretensjonalnego kina o dojrzewaniu do odpowiedzialności i ciągłym przewartościowywaniu życiowych priorytetów. Bez chusteczek się nie obejdzie. 
1 10
Moja ocena:
7
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Omar Sy rozkochał w sobie publiczność na całym świecie, kiedy w "Nietykalnych" zaprezentował się jako... czytaj więcej
Nie lubię Francuzów. Bo jak tu lubić ludzi, którzy tworzą mocno średni komediodramat, a i tak, pod... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones