Recenzja filmu

Tożsamość zdrajcy (2017)
Michael Apted
Noomi Rapace
Orlando Bloom

Londyn w ogniu

Debiutujący scenarzysta Peter O'Brien poświęca więc logikę zdarzeń na ołtarzu spektaklu. Ten zaś, choć przewidywalny, okazuje się całkiem wciągający. Sceny brutalnych konfrontacji zainscenizowane
O takich filmach jak "Tożsamość zdrajcy" mówi się, że ich twórcy umieją wąchać czas. Akcja obrazu rozgrywa się w stolicy Wielkiej Brytanii, zaś fabuła kręci się wokół próby powstrzymania zamachu z rąk islamskich radykałów. Po niedawnych tragicznych zdarzeniach w Manchesterze i Londynie trudno chyba o bardziej palący temat. Kto jednak spodziewa się po dziele Michaela Apteda wiarygodnej relacji z wojny z terrorem albo wnikliwych diagnoz społecznych, ten srodze się zawiedzie. "Tożsamość" to sprawnie zrealizowany, krwawy sensacyjniak. Z powodzeniem mógłby się znaleźć w ramówce telewizyjnego cyklu "Kino nocne", który w latach 90. z wypiekami na twarzy oglądali nasi tatusiowie.



Główna bohaterka Alice Racine (Noomi Rapace) – kiedyś cudowne dziecko CIA, dziś poobijana psychicznie urzędniczka w ośrodku pomocy dla imigrantów – zostaje w trybie pilnym przywrócona do służby operacyjnej. Ma przesłuchać młodego mężczyznę podejrzanego o pracę dla dżihadystów. Rutynowe postępowanie nie idzie jednak zgodnie z planem. Wywiadowcza "dziupla" zamienia się w strzelnicę, a Alice zostaje oskarżona o zdradę. Zaczyna się wyścig z czasem, w którym stawką jest zarówno życie tysięcy ludzi, jak i dobre imię wrobionej agentki.

Jak na specjalistkę w prześwietlaniu cudzych emocji Alice stanowczo zbyt łatwo daje się tu wodzić za nos przeciwnikom. Tak samo CIA pod wodzą Johna Malkovicha –najpotężniejszy wywiad świata okazuje się bezradny niczym dziecko we mgle, gdy tylko trzeba kogoś wytropić i przymknąć. No, ale gdyby nie zaniki inteligencji u bohaterów, nitki intrygi rozsupłałyby się najpóźniej po 45 minutach seansu. Debiutujący scenarzysta Peter O'Brien poświęca więc logikę zdarzeń na ołtarzu spektaklu. Ten zaś, choć przewidywalny (każdą fabularną woltę widzieliście już kiedyś w innym filmie), okazuje się całkiem wciągający. Sceny brutalnych konfrontacji zainscenizowane są z polotem, akcja nigdy nie wyhamowuje drastycznie, a czeska Praga (udająca na ekranie Londyn) kolejny raz okazuje się malowniczą scenerią szpiegowskich podchodów. Na plus trzeba także policzyć imponujący aktorski team. Rapace malowniczo ogrywa neurozy swojej bohaterki, Orlando Bloom zaskakuje jako czarujący twardziel rozmiłowany w grach wideo, zaś Malkovich i Michael Douglas po prostu dobrze się bawią w rolach oficjeli z Langley.



Dla tych, którzy na poprawność polityczną reagują jak byk na płachtę, seans "Tożsamości zdrajcy" może okazać się korridą. Twórcy tak bardzo się starają, aby tylko nikogo nie urazić, że w pewnym momencie niemal usprawiedliwiają religijny ekstremizm. Spróbujcie jednak przymknąć na to oko, a otrzymacie przyjemne kino rozrywkowe dla dorosłych. W epoce napompowanych efektami specjalnymi franczyz, uniwersów, prequeli, sequeli i rebootów propozycja Apteda wydaje się nie do pogardzenia.
1 10
Moja ocena:
6
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones