Nic nie robić, nie mieć zmartwień, tylko tańczyć kongę chcę

Niewiele ponad dwa miesiące po premierze na pecetach i stacjonarnych konsolach "Conga Master" od niewielkiego hiszpańskiego studia Undercoders zawitało na konsolę Nintendo Switch jako "Conga
"Conga Master Party!" - recenzja
Niewiele ponad dwa miesiące po premierze na pecetach i stacjonarnych konsolach "Conga Master" od niewielkiego hiszpańskiego studia Undercoders zawitało na konsolę Nintendo Switch jako "Conga Master Party!". Nie chcę wyjść na fanboja, ale tak imprezowego tytułu nie wyobrażam sobie ogrywać na czymś innym niż Switchu.


"Conga Master Party!" to niewielka gra niezależna od kilkuosobowego studia Undercoders, które nie stworzyło do tej pory nic, czym specjalnie mogłoby się chwalić. Parę darmówek i jakieś małe pierdółki. Przy "Conga Master" udało im się nawiązać współpracę z uznanym wydawcą Rising Star Games, co na pewno zaowocowało jednym: o grze usłyszał ktoś więcej niż sami twórcy i ich rodziny. W sumie to się cieszę, że doszło do takiej współpracy, bo dawno się tak świetnie nie bawiłem przy grze kosztującej praktycznie tyle co bilet do multipleksu dla jednej osoby.


W "Conga Master Party!" naszym zadaniem jest stworzenie jak najdłuższej kongi w odwiedzanych przez nas klubach. Zaczynamy skromnie, bo samym bohaterem/bohaterką (ponad 40 postaci do wyboru o różnych statystykach) i staramy się przyciągać do siebie bawiących się w klubach ludzi. Sterowanie w grze jest banalne: nasza postać porusza się sama do przodu, a my, wciskając L i R na padzie, mówimy jej, w którą stronę ma się obrócić. Gdy wciskamy te dwa przyciski, nasza konga zaczyna pędzić jak szalona, dzięki czemu nie tylko szybciej się poruszamy, ale i z impetem możemy przywalić w różne obiekty, aby zdobyć ulepszenia i bonusy. Samo werbowanie bawiących się w klubach ludzi jest banalne: trzeba wystarczająco długo tańczyć blisko nich, aby nad ich głowami pojawił się powoli zapełniający pasek postępu. Pełen pasek równoznaczny jest z dołączeniem danego ludka do naszej kongi. Oczywiście im dłuższa jest konga, tym więcej osób możemy naraz werbować, ale i na naszej drodze pojawia się coraz to więcej przeszkód. Najważniejsza zasada, o której trzeba pamiętać, to aby pod żadnym pozorem nie uderzyć w werbowanych aktualnie ludzi – jedno zderzenie równa się wyzerowaniu paska postępu.


Główny tryb fabularny właściwie nie ma żadnej fabuły i polega jedynie na podbiciu dziewięciu różnych klubów i finalnym starciu z pewną postacią (nie, to nie Gloria Estefan). O ile ukończenie początkowych poziomów nie jest najtrudniejsze, o tyle około czwartego czy piątego zaczyna się robić gorąco. Jakby tego było mało, musimy cały czas pilnować paska "Momentum" na dole ekranu, który zapełniamy, werbując nowych ludzi, i który to pasek bardzo szybko lubi nam uciekać. Poza trybem fabularnym twórcy przygotowali dla nas również tryb "endless", w którym gramy tak długo, jak uda nam się utrzymać pasek "Momentum". W grze znalazło się również kilka minigierek do zabawy wieloosobowej na jednym ekranie (można grać w cztery osoby na dwóch joyconach – magia), które to minigierki są kongowymi parodiami dużych, znanych gier.


Jeszcze rok temu nie spojrzałbym na grę z taką oprawą graficzną, ale postanowiłem dać "Conga Master Party!" szansę i nie zawiodłem się. Świetne projekty poziomów, kwadratowe ludziki rodem z początku lat 80. i fenomenalna, przygrywająca w tel muzyka.

"Conga Master Party!" wzięło mnie z zaskoczenia i zupełnie nie spodziewałem się, że będzie tak fajnym tytułem, z którym spędzę tyle godzin. Nie jest to przełomowa produkcja, wyznaczająca nowe kierunki dla branży gier wideo, a po prostu przezabawne party game, przy którym będziecie się świetnie bawić, zarówno w pojedynkę, jak i ze znajomymi. Warto sprawdzić, zwłaszcza że gra dostępna jest na pecety, konsole Sony i Microsoftu oraz Nintendo Switch (wersja najbardziej kompletna, z największą ilością kontentu).
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones