Recenzja filmu

Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara (2017)
Joachim Rønning
Espen Sandberg
Johnny Depp
Javier Bardem

Piraci znowu w blasku chwały

Jako wielki fan trylogii opowiadającej o przygodach Jacka Sparrowa, Elizabeth Swann i Willa Turnera byłem wyjątkowo rozczarowany czwartą częścią, która na ekranach kin pojawiła się w 2011 roku. Z
Jako wielki fan trylogii opowiadającej o przygodach Jacka Sparrowa, Elizabeth Swann i Willa Turnera byłem wyjątkowo rozczarowany czwartą częścią, która na ekranach kin pojawiła się w 2011 roku. Z tego powodu, idąc do kina na "Zemstę Salazara", nie miałem właściwie żadnych oczekiwań, za to mnóstwo obaw. Muszę przyznać, że powrót na Karaiby wraz z Czarną Perłą pozytywnie mnie zaskoczył. Nie sądziłem, że są jeszcze szanse na wskrzeszenie tej marki.

Fabuła "Zemsty Salazara" opowiada o młodym synu Willa Turnera, Henrym, w którego wciela się Brenton Thwaites. Henry jest młodym żeglarzem odznaczającym się wybitną znajomością morskich legend. Jedna z nich, opowiadająca o mitycznym Trójzębie Posejdona mogącym przełamać wszystkie morskie klątwy, daje młodemu Turnerowi nadzieję na uratowanie uwięzionego na pokładzie Latającego Holendra ojca. Po serii zbiegów okoliczności Henry łączy siły z kapitanem Jackiem Sparrowem, ściganym przez przeklętego wiele lat temu pogromcę piratów kapitana Salazara (fantastyczny Javier Bardem, który charyzmą dorównuje, ponownie wcielającemu się w rolę kapitana Barbossy, Geoffreyowi Rushowi), a także Cariną Smith (w tej roli prześliczna Kaya Scodelario), która znajduje się w posiadaniu tajemniczego dziennika mogącego doprowadzić bohaterów do Trójzębu Posejdona.
Na szczególną pochwałę zasługują tutaj właśnie Thwaites, Scodelario i Bardem będący jednymi z niewielu nowych bohaterów w filmie. Niemal natychmiast dają się polubić, a kapitan Salazar i jego motywacje sprawiły, że trzymałem kciuki bardziej za powodzenie jego zemsty niż za kolejny sukces aroganckiego Sparrowa. Gra aktorska pozostałych bohaterów nie odbiega niczym od poprzednich części. To nadal Ci sami bohaterowie, których polubiliśmy na przestrzeni ostatnich 14 lat. Nie da się nie zauważyć braku oryginalnego duetu głupków: Ragettiego i Pintela, w których wcielali się odpowiednio Mackenzie Crook i Lee Arenberg, co zaliczyłbym jako największy minus całego filmu.

"Zemsta Salazara" to świetny film, który niewątpliwie spodoba się fanom poprzednich części. Osobiście podczas seansu bawiłem się wyśmienicie i niejednokrotnie złapałem się na tym, że napisane przez scenarzystów żarty naprawdę mnie bawią. Pomimo mojej nieprzemijającej niechęci do Johnny'ego Deppa seans był dla mnie naprawdę przyjemny. Pozostaje mieć nadzieję, że piąta część serii była próbą wybadania popularności marki i w niedalekiej przyszłości przyjdzie nam zobaczyć kolejny film, tym razem z dwójką oryginalnych bohaterów pojawiających się na dłużej niż chwilę. A na to wskazuje scena, którą możecie obejrzeć po napisach.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na przestrzeni lat twórcy kina przygodowego często poruszali tematykę piratów. Pierwszym filmem o... czytaj więcej
Święcący swego czasu triumfy gatunek piracki nie miał szczęścia w latach 90. Już dekadę... czytaj więcej
Przygoda z Jackiem Sparrowem rozpoczęła się w 2003 roku, kiedy na ekranach kin zagościła "Klątwa Czarnej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones