Recenzja filmu

Fatima. Ostatnia tajemnica (2017)
Andrés Garrigó
Eva Higueras
Fran Calvo

Przekonujcie, a będziecie przekonani

W tym roku wypada setna rocznica objawień w Fatimie, które wywarły spory wpływ na życie religijne całej chrześcijańskiej Europy. Ostatnią z tajemnic ujawniono z inicjatywy Jana Pawła II w 2000
Dokument nie ma lekko w obiegu kinowym – poza czasem filmowych festiwali skazany jest na beznadziejną, nierówną walkę z tabunem fikcyjnych historii przeniesionych na ekran. Zdając sobie z tego doskonale sprawę, twórcy "Fatimy..." zdecydowali się nieco ubarwić swój film fabułą. Choć ostrożne określenie "ubarwienie" wydaje się mocno niedostateczne, bo fabuły jest tu tyle co mięsa drobiowego w tanich kabanosach.



Zostawiona nagle na lodzie montażystka podejmuje się od niechcenia pracy przy dokumencie, przekonującym o żywotności przepowiedni fatimskich. Choć nominalnie przeżywa ona przemianę duchową, niewiele dowiemy się o samym procesie – jedno zdanie padające z jej ust w stronę zleceniodawcy musi nam wystarczyć. Krótko mówiąc – "Fatima" jest dość bezczelnym quasi-dokumentem z tezą, do którego dodano kilka scen z fikcyjnymi bohaterami jako wabik na widza. Film bardzo słabo udaje, że fragmenty z wypowiedziami gadających głów oraz wizualizacjami historycznych i potencjalnych zdarzeń to tylko materiał dla montażystki, która przegląda go w godzinach pracy – spójne fragmenty wjeżdżają tu zupełnie bezceremonialnie, aż przejmują dziewięćdziesiąt procent filmu.

Niestety twórcy zdecydowali się na formę quasi-dokumentalną nie po to, by przybliżyć nam mechanizm psychologiczny czy tło religijne fenomenu Fatimy, lecz by za wszelką cenę przekonać widza, że przepowiednie są trafne i jest na to mnóstwo dowodów. Mamy tu zatem skróconą lekcję historii XX wieku, przenicowaną przez perspektywę kogoś, kto bardzo chce wierzyć, że wszystko, co się dzieje, jest częścią boskiego planu lub boskiego kaprysu – w zależności od tego, co bardziej pasuje do zdarzeń, które już znamy. Wybuchy kolejnych wojen światowych i rewolucji, lata okupacji i totalitarnych reżimów uzależnione są tu tylko od polityki państwa wobec Kościoła i praktyk religijnych Maksymiliana Kolbego czy ojca Pio. Dynamiką wszechpotężnej groźby i łaski można, jak wiadomo, wytłumaczyć wszystko i twórcy z tej metody skrzętnie korzystają. Sporo miejsca w przepowiedniach fatimskich zajmuje Rosja i jej rola w kształtowaniu polityki nowoczesnego świata: Rosja rewolucyjna to wcielenie zła, Rosja Putinowska – nowe przedmurze chrześcijaństwa – dzielnie zwalczająca ideologię gender i stojąca na straży tradycyjnych wartości. Bez względu na ocenę historyczną i stosunek do samych fatimskich cudów, irytujące jest w tym całym wywodzie dowolne przeskakiwanie z poziomu największej ogólności i przenośnego, poetyckiego przesłania przepowiedni wprost do drobiazgowego określania zdarzeń w konkretnym miejscu i czasie.



W  tym roku wypada setna rocznica objawień w Fatimie, które wywarły spory wpływ na życie religijne całej chrześcijańskiej Europy. Ostatnią z tajemnic ujawniono z inicjatywy Jana Pawła II w 2000 roku, co dobitnie świadczy o żywotności pewnego wydarzenia z początku XX wieku. Podróż śladem kulturowego dziedzictwa przepowiedni mogłaby być ciekawa nawet dla ateisty, gdyby była to opowieść o samych przepowiedniach, ich recepcji i wpływie na współczesny świat. Jednak forma, którą przybiera narracja, może mieć wartość jedynie dla wierzących i już dawno przekonanych, którzy wolą utwierdzać się w swoich poglądach, niż zadawać na nowo jakiekolwiek pytania.
1 10
Moja ocena:
3
Absolwentka filozofii i polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka III miejsca w konkursie im. Krzysztofa Mętraka dla młodych krytyków filmowych (2011). Pisze o filmach do portali... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones