Recenzja filmu

Pokój (2015)
Lenny Abrahamson
Brie Larson
Jacob Tremblay

Wkraczając w przestrzeń

"Pokój" to przede wszystkim opowieść o śmierci wewnętrznego "ja" i próbie odrodzenia się w nowej, dojrzalszej formie. Wykorzystując ekstremalne okoliczności fabularne irlandzki reżyser
Lenny Abrahamson pozostaje konsekwentnym twórcą i niezmiennie podąża drogą, na którą wkroczył w swoim debiutanckim filmie "Adam & Paul". Jego historie są zawsze zwodniczo proste, ale nieodmiennie odkrywają nieprzebrane głębiny ludzkich dramatów i pustki zwanej przez nas życiem. Różnicuje je jedynie stopień optymizmu, na jaki sobie pozwala. Ze wszystkich filmów reżysera "Pokój" oscyluje chyba najbliżej "ciepłego" bieguna jego twórczego kontinuum.

Najnowszy film Abrahamsona jest historią odkrywania prawdziwej natury świata. Dotyczy to zarówno bohaterów filmu, jak i widzów. Jedni i drudzy rozpoczynają wyposażeni w kilka aksjomatów. W przypadku Jacka, pięcioletniego protagonisty, jest to przekonanie, że cały świat istnieje wyłącznie w czterech ścianach pokoju, który zamieszkuje. Wszystko inne jest bytem magicznym, wymyślonym, realnym tylko wtedy, kiedy Jack może na niego spojrzeć. Dla jego matki wieczną, niezmienną prawdą są z kolei wspomnienia życia sprzed siedmiu lat. Dzięki temu może dbać o siebie i swego syna, może żyć nadzieją na zmianę. Ale dla niej zmiana oznacza powrót do przeszłości - a nie teraźniejszości, której została pozbawiona. Widz zaś zostaje w prosty sposób zmanipulowany  przez reżysera. Kilka pierwszych minut zostało tak skonstruowanych, by przypomnieć oglądającym podobne filmy innych twórców. Te wspomnienia rodzą konkretne oczekiwania wobec fabuły; równie nieprecyzyjne (lub wprost fałszywe), jak przekonania głównych bohaterów. Dzięki temu widz szybko przestaje być jedynie obserwatorem, a staje się uczestnikiem podróży ku prawdzie.

Narracyjnie "Pokój" plasuje się gdzieś pomiędzy "What Richard Did" i "Frankiem". Od tego pierwszego Abrahamson pożyczył prostotę. Choć znaczna część historii opowiadana jest z punktu widzenia pięcioletniego chłopca, to reżyser nie zdecydował się pójść drogą Terry'ego Gilliama ("Kraina traw") czy Benha Zeitlina ("Bestie z południowych krain"). Nie znaczy to, że nie spróbował nam przekazać tego, jak Jack widzi świat. Ale dokonał tego wyłącznie słowem i obrazami, których cechą charakterystyczną jest ograniczona perspektywa. Reżyser skupia się na detalach, na konkretności doświadczenia, rozmywając szerszy kontekst. Ciasne kadry, liczne zbliżenia, a także częste konstruowanie scen w taki sposób, by wydarzenia rozgrywały się poza ekranem – Abrahamson doskonale wykorzystuje te sposoby, by ukazać klaustrofobicznie mały świat bohaterów i uproszczoną jego wizję.

Od "Franka" Abrahamson pożyczył koncepcję ekscentryczności jako efektu kontaktu człowieka po przejściach ze światem zewnętrznym. W poprzednim filmie reżysera niezwykła oryginalność bohatera wynikała z mechanizmów obronnych chroniących przed bólem i traumą. W "Pokoju" odmienność jest efektem konfrontacji wewnętrznej wizji świata z rzeczywistością. Bowiem "Pokój" to przede wszystkim opowieść o śmierci wewnętrznego "ja" i próbie odrodzenia się w nowej, dojrzalszej formie. Wykorzystując ekstremalne okoliczności fabularne irlandzki reżyser przekonuje, że przekraczanie kolejnych progów życiowych doświadczeń jest przeżyciem transformacyjnym. Przypomina to przepoczwarzanie się: stara forma umiera, a istota odradza się pod nową postacią.

Nieskomplikowana narracja działa wzmacniająco, pozwalając widzom głęboko przeżywać emocjonalnie całą historię. Było to możliwe również za sprawą dwójki aktorów. Brie Larson po raz kolejny udowadnia, że jest jedną z najbardziej utalentowanych amerykańskich aktorek młodego pokolenia. W kinie niszowym i niezależnym nie ma sobie równych, podąża śladami m.in. Catherine Keener. Trudno też nie zachwycać się młodziutkim Jacobem Tremblayem. Co prawda nie poszedłbym aż tak daleko, by nazwać go aktorem. Ma jednak ekranową naturalność, którą reżyser potrafił właściwie wykorzystać.

Abrahamson konsekwentnie prowadzi swoją historię. Dobrze zidentyfikował najważniejsze problemy i punkty zwrotne. Dzięki temu obraz pozbawiony jest w zasadzie błędów i potknięć. "Pokój" spokojnie mógłby zostać umieszczony w Sèvres jak wzorzec dobrego filmu. Porównując do niego dzieła innych twórców z łatwością dałoby się określić, które z nich są arcydziełami, a które rozczarowaniami.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W ostatnich latach głośno było o kilku przypadkach przetrzymywania w odosobnieniu i stosowaniu przemocy... czytaj więcej
Na początku był Pokój. Mały Jack trafił do niego prosto z nieba. Wpadł przez okno dachowe, jedyne zresztą... czytaj więcej
Dawno nie widziałem tak rozdzierającego wewnętrznie, poruszającego filmu. Mężczyzna porywa nastolatkę i... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones