Recenzja filmu

Dzieciak rządzi (2017)
Tom McGrath
Leszek Zduń
Alec Baldwin
Steve Buscemi

Z dziecka powstaniesz

Ile zabawnych filmów z pieskiem widzieliście w tym tygodniu? A ten z bulterierem wspinającym się na huśtawkę? A ten z buldogiem jadącym na deskorolce? A ten z huskym mówiącym "I love you"? A ten
Ile zabawnych filmów z pieskiem widzieliście w tym tygodniu? A ten z bulterierem wspinającym się na huśtawkę? A ten z buldogiem jadącym na deskorolce? A ten z huskym mówiącym "I love you"? A ten z bokserem uciekającym przed walecznym kotem? A ten z miniaturowym sznaucerem pijącym mleczko? A ile takich obrazków zachwyciło Was ostatnio z udziałem dzieci? Hm? I tą odpowiedzią twórcy "Dzieciak rządzi" chcą dać widzom do myślenia. 



W świecie najnowszej animacji studia DreamWorks dzieci biorą się z korporacji Baby Corp (jak właściwie powstają i jak ten fakt połączyć z tym, że kobiety w bajce przechodzą ciążę, nie wiadomo). Na samym wstępie każdy maluch przechodzi test, po którym kwalifikowany jest jako niemowlę z przeznaczeniem dla rodziny bądź jako mały-dorosły – gotowy pracownik konsorcjum. Tytułowy dzieciak z linii produkcyjnej trafia prosto na ścieżkę kariery i już wkrótce jako key account manager zostaje wysłany na ziemię z międzynarodową misją – ludzkości zagraża bowiem nowy model przesłodkiego szczeniaka. 

Oprócz wysunięcia oskarżenia przeciwko globalnemu przemysłowi zwierzątek domowych, który przekierowuje uwagę dorosłych z dzieci na czworonogi, "Dzieciak rządzi" zwraca uwagę też na bardziej kameralne tematy, takie jak strach małego dziecka przed pojawieniem się rodzeństwa. Dzieciak w garniturku trafia bowiem do małżeństwa z siedmioletnim synem, który uczucia i uwagę rodziców miał do tej pory na wyłączność. Młodszy brat jest dla chłopca niepożądanym intruzem i zwiastunem końca dzieciństwa – od teraz bowiem mały Tim nie tylko musi dzielić się miłością mamy i taty, ale też przejmować część obowiązków i uczyć się odpowiedzialności. 


To tyle, jeśli chodzi o poważne tematy, bo młodszy braciszek nie jest zwykłym bobasem, tylko wyrachowanym korposzczurkiem ze złotym zegarkiem i plikiem banknotów w kieszeni. Zestawienie dziecięcej naiwności i nieporadności z wyrachowaniem i bezczelnością stereotypowego pracownika biura to niestety jedyne źródło żartów w animacji Toma McGratha (twórcy trzech części "Madagaskaru" i "Megamocnego"). I chociaż trzeba przyznać, że ten mało oryginalny pomysł jest zwykle niezawodnie zabawny, to jednak pula trafionych dowcipów szybko się wyczerpuje i z czasem "Dzieciak rządzi" staje się nudny. Nie ma w nim istotnych zwrotów akcji, które trzymałyby w napięciu; nie ma też zbyt wielu przeszkód, których bohaterowie nie pokonaliby przy pierwszym podejściu. Fabuła posuwa się więc do przodu płynnie i bez większych utrudnień. Jeśli na moment przyśniecie – możecie się czuć usprawiedliwieni. 

Na szczęście twórcy "Dzieciak rządzi" mają widzom do przekazania jeszcze jedną urzekającą mądrość, która spodoba się zarówno maluchom, jak i towarzyszącym im dorosłym. Otóż mały Tim jest chłopcem obdarzonym wyjątkową wyobraźnią i każde zwykłe wydarzenie oraz najzwyklejsza zabawa zamienia się w jego głowie w fantastyczną przygodę. W jednej ze scen próbuje nawet nauczyć swojego sztywnego braciszka odpływania w zakamarki fantazji, a moment, gdy im się to udaje, jest naprawdę rozczulający. "Dzieciak rządzi" może więc być odczytany jako pochwała dziecięcości. I w tym zakresie sprawdza się najlepiej. 
1 10
Moja ocena:
6
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Z filmami animowanymi jest ten problem, że trudno je ocenić jednoznacznie dobrze lub źle. Głównie dla... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones