Recenzja filmu

Ładunek (2009)
Ivan Engler
Ralph Etter
Martin Rapold
Michael Finger

CARGO ergo sum

Rok 2267. Ludzie zamieszkują stacje kosmiczne na orbicie ziemskiej, która została spustoszona przez ekologiczną katastrofę. Jedyną, znaną ludzkości planetą, o ekosystemie zbliżonym do dawnej
Rok 2267. Ludzie zamieszkują stacje kosmiczne na orbicie ziemskiej, która została spustoszona przez ekologiczną katastrofę. Jedyną, znaną ludzkości planetą, o ekosystemie zbliżonym do dawnej Ziemi, jest Rhea, na której zamieszkanie stało się celem i marzeniem każdego człowieka, mającego dość wilgotnych, mrocznych i klaustrofobicznych miast-stacji, zawieszonych w przestrzeni eterycznej. Jedną z takich osób jest Laura (Anna-Katharina Schwabroh), młoda Pani Doktor, która w celu zarobienia pieniędzy, dzięki którym dostanie się na Rhea - zatrudnia się na statku transportującym materiały budowlane do Stacji-42.

Człowiek od początku uzyskania świadomości własnego bytu spogląda w przyszłość oczami wyobraźni, po czym próbuje ją dogonić przyspieszając kroku, wraz z kolejnym wynalazkiem i osiągnięciem naukowym. Z nadzieją wyczekujemy nowych rozwiązań czyniących nasze życia coraz bardziej komfortowymi, nie zdając sobie sprawy z tego, że każdy kolejny krok, jest krokiem ponad egzosferę, wprost w ramiona chłodnej otchłani kosmosu, z której pozostanie nam jedynie spoglądać na zagładę pożerającą naszą matkę - Ziemię.

Z tego ponurego założenia wychodzi Ivan Engler, jeden z reżyserów i autorów scenariusza "Cargo", filmu o ile banalnego w treści, o tyle nietuzinkowego w formie, szczególnie biorąc pod uwagę niski budżet w granicach 4 milionów dolarów. "Cargo" mimo ograniczonych środków, bardzo sprawnie podąża tropem klasyków w gatunku, oferując bardzo mroczny, wilgotny klimat opustoszonych pomieszczeń gigantycznego dziecka przyszłości, jakim jest statek Kuiper Enterprises. Film obfituje w wiele przytłaczających scen wynikających z kontrastu pomiędzy agorafobicznymi ujęciami osamotnionego w kosmosie człowieka a bardzo ciasnymi pomieszczeniami, z których chłód i smutek wkradają się przez ekran, spowijając rozleniwione, przyzwyczajone do komfortu ciało widza.

Akcja pierwszej połowy filmu celowo prowadzona jest ospale, zatem nie jest to pozycja, dla miłośników wartkiej akcji. Dostajemy za to coś o wiele bardziej cennego, czyli niepokój przyspawany do każdej śluzy i ściany metalowych kajut lub gigantycznych kontenerów zawierających tajemniczy towar (Cargo...), będący alegorią ludzkiego przywiązania do bezpieczeństwa i komfortu - nawet za cenę świadomości własnego istnienia (...ergo sum).

Szwajcarska kinematografia jest stosunkowo nieznana i słynie ze współpracy z sąsiadującymi gigantami (Francja, Niemcy, Włochy) i rzadko wydaje coś własnego. "Cargo" jest wyjątkiem i w dodatku żywym przykładem na to, że dobre kino science fiction nie musi mieć stumilionowego budżetu i rodzić się w kalifornijskim L.A. O czym polscy filmowcy najwyraźniej zapomnieli, pozostawiając kultową "Seksmisję" w samotności, jako udane dzieło fantastyki naukowej.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones