Recenzja wyd. DVD filmu

Cesarz (2012)
Peter Webber
Tommy Lee Jones
Matthew Fox

Wielki mały człowiek

W światku filmowym figurują zazwyczaj dwa typy filmów historycznych: monumentalne produkcje obfitujące w sceny konfliktów zbrojnych zrealizowanych na dużą skalę, z rozmachem wgniatającym w ziemię
W światku filmowym figurują zazwyczaj dwa typy filmów historycznych: monumentalne produkcje obfitujące w sceny konfliktów zbrojnych zrealizowanych na dużą skalę, z rozmachem wgniatającym w ziemię oraz stojące niejako na uboczu bardziej kameralne filmy, których siła tkwi w relacjach między postaciami oraz ukazaniu wydarzeń w skali jednostek. Po obejrzeniu mało efektownego i pachnącego amatorszczyzną zwiastuna filmu "Cesarz", podświadomie zakwalifikowałem wspomnianą produkcję do tej drugiej kategorii, nastawiając się na kino o mniejszym budżecie, którego największym atutem będzie osoba Tommy'ego Lee Jonesa w roli Generała MacArthura oraz epizodyczny udział znanej gwiazdy serialu "Lost", tj. Matthew Foxa. Jak się jednak okazało, plakaty promocyjne filmu z monumentalną sylwetką Jonesa na tle symbolu japońskiej flagi mogą niejednego kinomana wprowadzić w pole, sugerując udział aktora w roli pierwszoplanowej. Cóż, w "Cesarzu" to właśnie ten drugi, mniej doświadczony gwiazdor gra pierwsze skrzypce, spychając starszego kolegę po fachu na dalszy plan, bynajmniej nie jakością swej ekranowej kreacji. Czy jednak sam film jest w stanie zatrzeć niesmak po chytrej marketingowej zagrywce?

Amerykanie, po zdziesiątkowaniu Pearl Harbor przez Japończyków, wzięli krwawy odwet na skośnookich wrogach. Dwie bomby atomowe spuszczone na Hiroszimę i Nagasaki wystarczyły do szybkiej kapitulacji Kraju Kwitnącej Wiśni z areny walki. Do zniszczonego przez konflikt kraju momentalnie wkroczyły amerykańskie wojska pragnąc odbudować kraj na swoją modłę. Generał MacArthur (Tommy Lee Jones) zostaje obarczony odpowiedzialnością za przyszłość Japonii, stając przed decyzją o skazaniu cesarza wspomnianego kraju. MacArthur postanawia oddelegować do przeprowadzenia stosownego śledztwa młodego Bonnera Fellersa (Matthew Fox), który parę lat wcześniej był zakochany w studiującej w Ameryce Ayi (Eriko Hatsune), zmuszonej do powrotu w ojczyste strony. Podczas wdrążania się w kolejne zakamarki historii, uwypuklone zostaną różnice między oboma krajami i rola cesarza w drugiej wojnie światowej...

Fabuła filmu poprowadzona jest dwutorowo, skupiając się na przeplatających się wzajemnie wątkach. Na jednym biegunie ukazane zostały zmagania generała Fellersa z nieprzystępnymi japońskimi oficjelami unikającymi udzielenia odpowiedzi na niewygodne pytania dotyczące ich wodza. Druga część opowieści to wspomnienia Bonnera obejmujące jego burzliwy i kulturalnie niepoprawny związek z młodą Japonką, dzięki której miał okazję liznąć Wschodnią kulturę i zasmakować w zupełnie innym podejściu do takich wartości jak honor i lojalność. Jako całość, "Cesarz" wypada nierówno – ucierpiało odpowiednie zbilansowanie dwóch wątków, z korzyścią dla historii miłosnej. Mnie osobiście o wiele ciekawiej oglądało się strapionego Fellersa rozliczającego się z wciąż tlącym się uczuciem i tęsknotą za ukochaną niźli prowadzącego śledztwo mające na celu dostarczenie dowodów świadczących o niewinności albo o winie cesarza. To właśnie typowe romansidło przedstawione w formie retrospekcji nawiedzających Bonnera sprawia, że film warto obejrzeć do samego końca.

Badanie kolejnych tropów zaś, mimo ukazania światopoglądu ówczesnych Japończyków i ich stosunku do boskiego cesarza, przybiera nieco senne tempo. Dobrze jednak, że twórcy nie silili się na polityczną poprawność, ukazując zarówno zalety, jak i przywary obu przeciwstawnych kultur. Szkoda, że machina marketingowa mocno wprowadza widza w błąd, sugerując znaczny udział Lee Jonesa w przedsięwzięciu. Utytułowany aktor gra w "Cesarzu" jedynie rolę drugoplanową, jak zwykle jednak dając popis swych umiejętności w kreacji twardego i nieustępliwego MacArthura z nieodzowną fajką w ustach. Generał za nic ma normy i konwenanse, w swych działaniach kierując się raczej sercem niźli chłodną kalkulacją. By skrytykować kampanię promocyjną filmu jeszcze mocniej, należy nadmienić, że to właśnie wciśnięty w dół okładki Matthew Fox dźwiga na swych barkach ciężar całego filmu, udanie jednak wcielając się w generała o złamanym sercu i bujnej przeszłości.

Mimo dobrego aktorstwa i rzemieślniczego wątku romansowego, "Cesarz" to ledwie porządny film podpadający pod gatunek kina historycznego o wielkich ambicjach i małym budżecie. Powolne odkrywanie kolejnych kart z historii cesarza, uatrakcyjnione przebitkami z przeszłości Bonnera zaznajamiającego się z kulturą Japonii, jako całość jest średnio zajmujące. Samo śledztwo zaś, mimo ukazania jakże odmiennego charakteru Japończyków, prowadzi do zakończenia na modłę "Weekendu z królem". Wydarzenia wieńczy oczywiście obowiązkowy kawałek historii z prawdziwymi fotografiami bohaterów oraz krótkimi adnotacjami dotyczącymi ich dalszych losów; ot, standard w gatunku.

"Cesarz" pewnikiem nie stanie się wiekopomnym dziełem, prawdopodobnie znikając w odmętach innych zapomnianych produkcji historycznych. Zawiódł znikomy udział Lee Jonesa w filmie, powolne tempo rozwoju wydarzeń oraz skupienie akcji w głównej mierze na młodym Fellersie i prowadzonym przezeń dochodzeniu. Do filmu przyciąga natomiast dobre aktorstwo, ekranowa konfrontacja dwóch zupełnie różnych kultur, ciekawy wątek romantyczny oraz stosunkowo bezstronne podejście twórców do problemu, pozbawione nachalnego wybielania dobrodusznych Amerykanów i potępiania "złych" Japończyków. Można spróbować, mając na uwadze kameralność i brak spektakularności widowiska.

Ogółem: 6/10

W telegraficznym skrócie: wielka produkcja z niepowtarzalnym Lee Jonesem w roli głównej... i dwa kłamstwa w jednym zdaniu; ledwie drugoplanowa rola wspomnianego aktora (może ze 20 minut czasu ekranowego) to srogi zawód; sytuację ratuje Matthew Fox udanie biorący wodze w swoje ręce; wątek romantyczny wciąga, wątek mozolnie prowadzonego śledztwa już niekoniecznie; ciekawe zestawienie kultury amerykańskiej i japońskiej pozbawione banalnego moralizatorstwa; mimo wszystko we znaki daje się mała skala przedsięwzięcia; lekko ponad średnią.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones