Recenzja filmu

Ciemna strona słońca (1968)
Jack Cardiff
Rod Taylor
Yvette Mimieux

Najemnicy

"Ciemna strona słońca" to historia najemników, którzy zostali wynajęci do bardzo trudnej misji zdobycia nieoszlifowanych diamentów w Kongo. Dowódca najemników Curry (Rod Taylor) wraz z tutejszym
"Ciemna strona słońca" to historia najemników, którzy zostali wynajęci do bardzo trudnej misji zdobycia nieoszlifowanych diamentów w Kongo. Dowódca najemników Curry (Rod Taylor) wraz z tutejszym żołnierzem Ruffo (Jim Brown) po skomplementowaniu ekipy wyrusza pociągiem przez tereny kongijskiej dżungli, nierzadko zsyłając na siebie niebezpieczeństwo.

Filmy wojenne z lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych czy też osiemdziesiątych różnią się niesłychanie od tych z lat późniejszych. Nie ma w nich dosłownej przemocy, ani porządnych efektów specjalnych, które dzisiaj są fundamentem filmu wojennego. "Ciemna strona słońca" to bez wątpienia archaiczne kino, które  - wydawać by się mogło - nadaje się wyłącznie do obejrzenia w niedzielne, spokojne popołudnie, ale nic bardziej mylnego. Jack Cardiff wykrzesał bowiem bardzo wiele z jakże prostej i nieskomplikowanej historyjki. Film nawet dzisiaj robi piorunujące wrażenie.

"Ciemna strona słońca" dzierży podobną filozofię co starszy o jedenaście lat kultowy "Most na rzece Kwai". Jack Cardiff realizuje swój wojenny obraz, oparłszy go na takich samych zasadach jak kilkanaście lat wcześniej zrobił to David Lean. Mamy tutaj wyraziste, zapadające w pamięć męskie kreacje, malowniczą dżunglą oraz antywojenny podtekst. Niezrozumiane zatem jest, dlaczego film przeszedł bez echa. Czyżby chodziło tutaj tylko i wyłącznie o nazwisko? Wszystkie przesłanki wskazują na to, że "Ciemna strona słońca" została pokrzywdzona i nie została należycie przyjęta w filmowym świecie, bo jak wytłumaczyć fakt, że jest to pewnego rodzaju brat bliźniak zwycięzcy Oscara z 1958 roku - "Most na rzece Kwai"?

Abstrahując jednak od kinematograficznej historii, dzieło Jacka Cardiffa pomimo sędziwego już wieku, wciąż trzyma poziom, którego często nie da się znaleźć i w nowszych produkcjach powielających ten temat. Stara, dobra szkoła kręcenia filmów widocznie nadal potrafi zaskoczyć współczesnego widza. Reżyser "Ciemnej strony słońca" opiera swoje dzieło na klasycznych zasadach - walki dobra ze złem, a to wszystko w pełnej wigoru historii, pełnej akcji, otoczonej dodatkową znakomitą scenerią i wyrazistymi kreacjami, a na szczególną pochwałę zasługuje postać głównego bohatera, grana przez Roda Taylora.

"Ciemna strona słońca" to w istocie bardzo dobre kino, którego ząb czasu się nie ima. Pełna werwy historia próby zagarnięcia diamentów w kongijskiej dżungli oraz konflikty z niej wynikające idealnie obrazują chciwość oraz żądzę ludzi, niezgodnych do kompromisu, gotowych zginąć za kawałek jakiegoś błyszczącego kamyczka. Jednak nie tylko o to w tym filmie chodzi, bowiem Jack Cardiff zgrabnie przechodzi pod sam koniec filmu, z historii realizowania prywaty głównych bohaterów w rozprawę o wymierzaniu sprawiedliwości oraz zemście, która nie przynosi ukojenia. W tym kontekście "Ciemna strona słońca" ma podobną wymowę co genialny "OldboyChan-wook Parka, więc tym bardziej należy się uznanie dla interesującej końcówki. Nie do końca to chyba było zamiarem Cardiffa, by wzbudzać jakiekolwiek refleksje, jednakże wyszło jak wyszło... i mi się podobało.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones