Sheldon vs potwór

Kryptyda to hipotetyczne zwierzę – potwór, którego istnienia nie jesteśmy w stanie potwierdzić, tak jak potwora z Loch Ness czy Wielkiej Stopy, które jednak od wieków rozbudza ludzką wyobraźnię.
Kryptyda to hipotetyczne zwierzę – potwór, którego istnienia nie jesteśmy w stanie potwierdzić, tak jak potwora z Loch Ness czy Wielkiej Stopy, które jednak od wieków rozbudza ludzką wyobraźnię. Mniej znanym przykładem kryptydy jest Diabeł z New Jersey, potwór zrodzony ze zdeformowanego płodu, o kształcie skrzydlatego konia (ewentualnie kangura!), który od XVIII wieku wywołuje panikę i strach. Czy istnieje? Nie wiem, ale jest to tak wdzięczny temat na film, iż nie mogło go zabraknąć w panteonie celuloidowych straszydeł. Powstał więc film Carny opowiadający historię legendarnego monstrum.

Film na samym już początku zniechęca, ponieważ powstał na zlecenie kanału Sci-Fi, specjalizującego się w wypuszczaniu tandetnych telewizyjnych horrorów. Znawcy tego kanału wiedzą już, czego można się po owych filmach spodziewać, a dla postronnego widza mam jedną radę – uciekaj!
 
Ale tym razem spotka Was niespodzianka – nie jest tak źle! Po pierwsze historia – o dziwo nie ma motywu "młodzież kontra wszelakiej maści zło" tylko dostajemy od scenarzysty zgrabną historię obwoźnego cyrku dziwadeł, którego główną atrakcją jest wspomniany już potwór. Potem jest klasycznie – ucieczka, kolejne ofiary i wielkie polowanie z dzielnym i niezłomnym szeryfem na czele. Do tego wszystkiego na arenie pojawia się pastor, wierzący, iż monstrum jest karą zesłaną przez Boga na maluczkich niewiernych. Jest więc ciekawie.

Aktorzy też sprawują się, jak na taką produkcję oczywiście, całkiem przyzwoicie. Na szczególną uwagę zasługują:  Vlasta Vrana w roli nawiedzonego pastora i Alan C. Peterson jako właściciel cyrku, który  swoją papierową postać ubarwia świetną grą.

Sam potwór  - pomyślcie, co stworzyli programiści dostając zadanie "zróbcie konia ze skrzydłami, który ma wyglądać przerażająco, ostatecznie może być kangur" i budżet w wysokości 200 dolarów? Wyszedł więc zmutowany rottweiler z nietoperzymi skrzydełkami prezentujący jednak się na ekranie całkiem nieźle z jednym tylko zastrzeżeniem, a mianowicie jego zmiennowielkość (jest takie słowo?) jest po prostu porażająca. W zależności od potrzeb jest on mały, średni lub duży. Niesamowite.

Jak na telewizyjny horror całkiem dużo w nim makabry, scen przepełnionych krwią i trupami. To się chwali reżyserowi, że potrafił on przemycić kilka smaczków do sztywnych ram kategorii wiekowych. Z drugiej strony Sheldon Wilson nie do końca wykorzystał potencjał drzemiący w tej historii. Już sam mroczny cyrk dziwadeł aż się prosi o ukazanie go w ciekawy, niekonwencjonalny sposób. Rozumiem – mały budżet, ale wystarczy zmiana oświetlenia, ustawienia kamery, sztuczny deszcz i piorun w tle i wszystko wygląda lepiej.

Czytając to co napisałem troszkę się przestraszyłem – wyszła w miarę pozytywna recenzja. Otóż jeszcze raz powtórzę: "Carny" jest niezłym filmem jak na produkcję kanału telewizyjnego Sci-Fi, ale dla przeciętnego widza może okazać się niezbyt strawny. Z pewnością Diabeł z New Jersey zasługuje na lepsze kino.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones