Recenzja filmu

Dom (2016)
Daniel Mulloy
Jack O'Connell
Holliday Grainger

Mechanik rowerowy ratuje Supermanów

Dawno nie oglądałem czegoś, co chcąc być tak bardzo poważnym i przejmującym, jest zamiast tego tak głupie i absurdalne (bo jednak nie śmieszne - bardziej już żenujące). Film jest dobrze zagrany i
Ten człowiek nie jest zwyczajnym człowiekiem. To F.G. Superman. Niewyróżniający się niczym wśród innych, bogobojnych obywateli. Jednak F.G. Superman ma podwójną osobowość. W nagłym wypadku, w każdej chwili, w każdym miejscu gotów jest stać się... MECHANIKIEM ROWEROWYM! 

Powyższy tekst to cytat ze skeczu Monty Pythona. Co on tu robi, powinno zaraz stać się jasne. Cierpliwości. Zapraszam do dalszej lektury.

W filmie "Dom" autorstwa Daniela Mulloya (piszę "autorstwa", gdyż jest on jednocześnie reżyserem i scenarzystą tego krótkometrażowego obrazu) dobrze sytuowana angielska rodzina postanawia "ujść" z Wielkiej Brytanii, by po przebyciu drogi odwrotnej do tej, którą podążają nachodźcy z Bliskiego Wschodu, wylądować w obozie w Kosowie. Po drodze zaznawszy rozrywek takich jak bycie przemycanym przez granice w bagażniku samochodowym, bicie i gwałcenie przez przemytników, głód, brud i smród, uciekanie wśród ruin pod gradem kul itd.

Kompletnie kretyński pomysł, aby poruszyć nas dramatem uchodźców, poprzez umieszczenie w roli tychże uchodźców ludzi takich jak my, wzbudził jedynie moją irytację. Przy czym nie zrozumcie mnie źle - właściwie nie chodzi o sam pomysł, tak jak go zapisałem w poprzednim zdaniu, ale o absurdalną decyzję, aby dobrze sytuowana rodzina "uchodziła" z bezpiecznego kraju do obozu dla uchodźców w Kosowie. Gdyby tym "naszym" cokolwiek groziło, mogłoby to być naprawdę poruszające. Byłyby miliony rozwiązań scenariuszowych, aby to przekonująco pokazać i pozwolić odbiorcy związać się z bohaterami, z najbardziej oczywistym - wybuch nadchodzącej wojny domowej w Wielkiej Brytanii - na czele.

Tymczasem tfurca tego filmu ani jedną klatką filmową nie próbuje zaznaczyć, że naszym "uchodźcom" cokolwiek groziło. Tym samym, cała sytuacja pozostaje głęboko absurdalna i odrealniona i film, zamiast przejmującym dramatem, staje się czymś na poziomie co bardziej absurdalnych skeczy Monty Pythona. W związku z tym, nie sposób traktować tego obrazu inaczej niż jak nakręconego dla żartu. Co z cała pewnością nie było celem reżysera i świadczy tylko o ogromie jego porażki jako twórcy. Dawno nie oglądałem czegoś, co chcąc być tak bardzo poważnym i przejmującym, jest zamiast tego tak głupie i absurdalne (bo jednak nie śmieszne - bardziej już żenujące). Film jest dobrze zagrany i profesjonalnie zrealizowany, ale to niewiele pomaga wobec dogłębnej mizerii fabularnej.

Patrząc jednak na inne recenzje i nagrody, większość łyka ten koncept jak młode pelikany stęchłego śledzia. Cóż... W dzisiejszych czasach wystarczy bohaterami filmu uczynić uchodźców bądź imigrantów i mamy pozamiatane...
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones