Recenzja filmu

Fanfan Tulipan (2003)
Gérard Krawczyk
Penélope Cruz
Michel Muller

Płaszcz i szpada

Fanfan Tulipan jest dla Francuzów tym, kim dla nas Janosik czy Hans Kloss - bohaterem narodowym, którego przygody od wielu lat fascynują coraz to nowe pokolenia widzów oraz czytelników. Postacią
Fanfan Tulipan jest dla Francuzów tym, kim dla nas Janosik czy Hans Kloss - bohaterem narodowym, którego przygody od wielu lat fascynują coraz to nowe pokolenia widzów oraz czytelników. Postacią Fanfana filmowcy zainteresowali się stosunkowo wcześnie. Pierwszy, niemy jeszcze obraz o jego przygodach powstał w roku 1907 w reżyserii Alice Guy (pierwszej w historii kobiety reżyserki). Najsłynniejsza adaptacja opowieści o czarującym awanturniku pochodzi z roku 1952. Christian-Jaque, który w głównych rolach obsadził Gerarda Philipe'a i Ginę Lollobrigidę zrealizował film, który dziś uznawany jest za klasykę kina i decyzja o realizacji jego remake'u wydawała się nieco ryzykowna. I rzeczywiście, Gerardowi Krawczykowi (reżyser) i Lucowi Bessonowi (producent) nie udało się zrobić lepszej wersji obrazu z 1952 r. Nowy "Fanfan", choć miejscami przypomina do złudzenia produkcję Christian-Jaque'a, pozostaje w cieniu wcześniejszej adaptacji. Nie oznacza to jednak, że jest filmem złym. Najnowsze osiągnięcie duetu Krawczyk-Besson to przyzwoite kino rozrywkowe, które, choć nie wolne od wad, dostarcza nam niezłej zabawy. Fanfan, awanturnik, doskonały szermierz i zdobywca serc niewieścich, uciekając przed niechcianym ożenkiem, znajduje schronienie w pułku Akwitańskim. Trafia tam dzięki pięknej cygance Adelinie, która przepowiada mu, że służba przyniesie mu sławę, pieniądze i rękę królewskiej córki. Niestety, bardzo szybko okazuje się, że wojskowy dryl nie służy naszemu bohaterowi. Jego beztroski tryb bycia i brawura wpędzają go w poważne kłopoty. Gerard Krawczyk, realizując nowa wersję "Fanfana", wiedział, że nie uniknie porównań z filmem Christian-Jaque'a i chyba dlatego zdecydował się za daleko nie odchodzić od klasycznej wersji, w wielu fragmentach kopiując z niej dialogi i sceny. Całość oczywiście została nakręcona w modny obecnie sposób z zastosowaniem szybkiego montażu, okraszona dynamiczną muzyką oraz garścią postmodernistycznych i intertekstualnych (nie zawsze najwyższej próby) żartów. W scenach pojedynków kamera zbyt szybko zmienia swoje położenie, co skutecznie uniemożliwia podziwianie choreografii walki, ale tego rodzaju błędy są na dzień dzisiejszy na porządku dziennym i Krawczyk nie jest jednym filmowcem, który je popełnia. Największym atutem "Fanfan Tulipana" jest odtwarzający główną rolę Vincent Perez. Aktor nie starał się wzorować na klasycznej kreacji Gerarda Philipe'a, tylko stworzył zupełnie nową, bardziej współczesną postać i trzeba przyznać, że wyszło mu to doskonale. Równie ciepłych słów nie mogę jednak skierować pod adresem drugiej gwiazdy filmu, czyli Penelope Cruz. Cruz, której prywatnie nie jestem fanem, niestety nie wytrzymała porównania z Giną Lollobrigidą, a drewniana rola w "Fanfanie" na pewno nie zostanie przez potomnych zaliczona do najważniejszych osiągnięć w jej karierze. "Fanfan Tulipan" to typowy średniak, na którego projekcję można się wybrać, ale nie trzeba. Miłośnikom kina gatunku "płaszcza i szpady" zapewne się spodoba, a panie powinien dodatkowo ująć za serce przesympatyczny Perez w roli tytułowej. P.S. Warto wspomnieć, że w filmie drugoplanowe role zagrały dwie polskie aktorki: Anna Majcher i Magdalena Mielcarz. Pierwsza wciela się w postać opiekunki młodej królewny i aż szkoda, że scenariusz nie dał jej możliwości wykorzystania jej komediowego talentu. Druga w całym filmie wypowiada tylko jedną kwestię i po prostu ładnie wygląda. :)
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nowa wersja przygód Fanfan Tulipana, zrealizowana pod producenckim okiem Luca Bessona, była jedną z... czytaj więcej
Dominik Kubacki

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones