Recenzja wyd. DVD filmu

Ferocious Female Freedom Fighters (1982)
Jopi Burnama
Charles Kaufman
Eva Arnaz
Barry Prima

Najmarniejszy z filmów Tromy

Współpraca Tromaville z Indonezją wypadła fatalnie, nawet zawzięci fani studia nie odnajdą tu niczego poza straconym czasem.
Poczucie humoru Lloyda Kaufmana kupuję w całości. Rzadko się zdarza, żeby produkcje, do których przyłożył rękę, nie dostarczały zabójczej dawki dobrej zabawy, a jego wyrafinowany brak smaku doskonale pokrywa się z moim własnym. Inaczej jest z jego bratem, Charlesem - twórcą nieco ponad godzinnej męczarni "Ferocious Female Freedom Fighters", przez którą przebrnąłem tylko dzięki determinacji do poznania całego katalogu Tromy.

Pomysłem wyjściowym było stworzenie ekstremalnej wersji "Jak się masz, koteczku?", rezultat okazał się jednak znacznie gorszy. Woody Allen zakupił prawa do japońskiego filmu szpiegowskiego, napisał do niego kompletnie nowe dialogi i przemienił w zdubbingowaną przez amerykańskich aktorów komedię. Kaufman zrobił to samo, ale z indonezyjskim filmem walki i z żartami w stylu Tromy. Okazjonalnie pojawiają się niezłe dialogi, ale tego typu konwencja zupełnie mnie nie bawi, bez względu na reżysera. Lata temu (nie znając jeszcze twórczości Allena i Kaufmana) w podobny sposób sprofanowałem ze znajomymi "8 milę", ale nigdy nie przyszłoby nam do głowy opublikowanie czegoś tak lichego. Niektóre wygłupy zdecydowanie lepiej przeżywać, niż oglądać, a "Ferocious Female Freedom Fighters" to impreza, na którą wolałbym nie dostać zaproszenia.

Najprawdopodobniej nie ma tańszego filmu w dorobku Tromy, a może nawet w historii kina. Jedynym poważnym kosztem musiało być wykupienie praw do profanacji marnej indonezyjskiej produkcji, które nie mogły być droższe od solidnego obiadu w przeciętnej knajpie. Szkoda, że Kaufman nie zdecydował się jednak na posiłek, bo "Ferocious Female Freedom Fighters" jest wyłącznie stratą czasu. Po trzech kwadransach byłem tak skrajnie wymęczony i znudzony, że zacząłem pozwalać sobie na przyśpieszanie akcji o pięć-dziesięć sekund, byleby bliżej końca. Niby całość trwa zaledwie siedemdziesiąt dwie minuty, a jednak dłuży się bardziej niż "Hobbit".

Jeżeli znajdą się wśród was podróżnicy po dorobku studia Lloyda Kaufmana, zaświadczam, że akurat tę pozycję możecie z czystym sumieniem odpuścić. Nawet koszmarki typu "Slaughter party" i "Parts of the family" miały niezłe momenty, tutaj nie ma natomiast ani jednej sekundy godnej uwagi. Być może "Ferocious Female Freedom Fighters" znajdzie zastosowanie jako rozrywka na mocno zakrapianych imprezach, ale nawet w takich warunkach lepiej sięgnąć po dokładnie każdą inną produkcję sygnowaną przez Tromę. W gruncie rzeczy "Klan" również lepiej by się sprawdził, a "Jak się masz, koteczku?" nagle okazuje się całkiem znośne, choć w moim odczuciu obydwie pozycje są zaledwie substytutami prawdziwego filmu.
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones