Recenzja filmu

Hotel zła 2 (2008)
Mats Stenberg
Ingrid Bolsø Berdal
Marthe Snorresdotter Rovik

Powrót maniaka z kilofem

"Hotel zła" z roku 2006 sprawił, że wyrażenie "norweskie kino grozy" przestało być uważane za oksymoron. Sprawnie nakręcony film opowiadał o losach porzuconego w górach dziecka, które, zmuszone
"Hotel zła" z roku 2006 sprawił, że wyrażenie "norweskie kino grozy" przestało być uważane za oksymoron. Sprawnie nakręcony film opowiadał o losach porzuconego w górach dziecka, które, zmuszone do przeżycia pośród głuchych gór, zaczęło mordować po kolei przybyłych w te okolice narciarzy. W oryginale bronił się nie tyle oklepany do bólu pomysł, ile łamanie schematów oraz wykorzystanie odludnych, nieskażonych cywilizacją plenerów. Ponieważ walor oryginalności nie był mocną stroną części pierwszej, a dodatkowe atuty zostały wyeksploatowane, rodzą się pytania o jakość sequela. Recenzja ta ma rozwiać wszelkie wątpliwości.

"Hotel zła 2" zaczyna się tam, gdzie skończyła się akcja części pierwszej. Jannicke (Ingrid Bolsø Berdal), jedyna ocalała z masakry, dochodzi do zdrowia w szpitalu mieszczącym się w małym, prowincjonalnym miasteczku. W klinice leżą również ciała jej zamordowanych kolegów, a także zwłoki sprawcy masakry, który - przypomnijmy - spadł w kilkunastometrową, śnieżną rozpadlinę, Mimo dramatycznych wydarzeń życie w placówce toczy się powoli i nieco sennie, a każdy z pracowników czy pacjentów zaaferowany jest swoimi sprawami. Nikt jednak nie jest w stanie przewidzieć zbliżającego się niebezpieczeństwa. Kiedy zabójca z kilofem ożyje, zacznie się walka o przetrwanie, z której zwycięsko wyjdą tylko nieliczni. Na marginesie głównej osi fabuły film rozwiązuje również kilka wątków dotychczas niewyjaśnionych, choć wciąż pozostało na tyle dużo niewiadomych, że zasadne stało się nakręcenie prequela.

Już opis fabuły winien nam dać wyraźnie do zrozumienia, że i w części drugiej "Hotel zła" nie ma zamiaru szokować oryginalnością. Norweskiemu obrazowi najbliżej chyba do serii "Piątek 13", bowiem w obu filmach pojawia się motyw nieśmiertelnego zabójcy, a i nawet ich broń jest podobna. W "Hotelu zła 2" brakuje jednak sławetnego ośrodka nad jeziorem Crystal Lake. Zamiast tego mamy prowincjonalny szpital z mnóstwem ciemnych zakamarków, łóżek i wózków porozstawianych po korytarzach oraz panującą dookoła noc. Taka sceneria wymusza specyficzne prowadzenie akcji - przez pierwszą połowę filmu twórcy starali się najwyraźniej zbudować klimat, prowadzić kamerę ostrożnie, tak by nie pokazała za wiele i operować muzyką tak przeplataną ciszą, by rozstawiać mocne akcenty na dłużyznach napięcia. W drugiej połowie tempo przyspiesza - akcja przenosi się w niezbadane ostępy natury (czytaj - zaśnieżone góry), gdzie znajdzie się miejsce na wyścigi skuterami oraz rzucanie kilofem.

"Hotel zła 2" miał bez wątpienia potencjał, by stać się jeszcze lepszy niż część pierwsza. Jest zresztą bardziej krwawo, mroczniej i miejscami straszniej. Bohaterowie (tym razem jest to przede wszystkim protagonistka poprzedniej części, pacjenci szpitala, personel oraz policjanci) nie są typowym mięsem armatnim i zanim zostają zamordowani zdążymy się z nimi zaprzyjaźnić. Aktorstwo jest takie, jak w horrorze być powinno - sugestywnie zagrane postaci, których ekspresja osiąga szczyt w krzyku poprzedzającym śmierć. Specyfika lokacji (zwłaszcza zaś szpital) daje wrażenie klaustrofobii, szczególnie w chwilach, gdy gasną światła, albo gdy pomieszczenie, w którym chronią się bohaterowie okazuje się pułapką bez wyjścia.

Niestety, "Hotel zła 2" cierpi na chorobę znaną wszystkim fanom horrorów z Hollywood - niesamowitą wprost głupotę bohaterów. Ileż razy oglądać można trzymanie "martwego" mordercy na muszce i ostateczne opuszczenie broni bez oddania strzału?! Czy człowiek w traumie, szoku i wściekłości nie powinien zneutralizować zagrożenia, zwłaszcza jeśli ma po temu możliwość? I jakimże cudem jeden psychopata (nawet o zdolnościach nadludzkich) jest w stanie rozbić kilku(nasto?)osobowy oddział policji? Głupota goni w tym filmie głupotę i doprawdy trudno doszukiwać się tu innej motywacji, jak tylko sztucznego przedłużania akcji. W ten właśnie sposób twórcy pogrzebali przyjemność z oglądania obrazu. Zamiast strachu widz odczuwa jedynie politowanie, a na jego usta co jakiś czas ciśnie się kolejny epitet charakteryzujący bezsensowne zachowania protagonistów. Klimat pryska jak mydlana bańka, a mocno naciągane wydarzenia w końcówce pozostawiają uczucie delikatnego zażenowania.

Oczywiście, nie oczekuję po horrorze filmu dokumentalnego. Niemniej, wiarygodność zdarzeń byłaby tu mocnym atutem. A atutu takiego brakuje. I mimo że "Hotel zła 2" jest filmem niezłym, który może się podobać, żałować można, że nie zrobiono go po prostu lepiej. Fani pierwszej części mogą poczuć się rozczarowani, choć ci najbardziej zagorzali na wymienione przeze mnie wady nie będą zwracać zapewne uwagi. Bardziej zawiedzeni mogą poczuć się miłośnicy filmowych "egzotycznych wycieczek". "Hotel zła 2" zbliża się bowiem niebezpiecznie do hollywoodzkiej krwawej papki. Jako że konkurencji w skandynawskich filmach grozy zbyt wielkiej nie ma, również i oni mogą sięgnąć po ten film. Niemniej, czynią to na własną odpowiedzialność.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones