Recenzja filmu

Inkarnacja (2010)
Björn Stein
Måns Mårlind
Julianne Moore
Jonathan Rhys Meyers

Dobre, bo w klimacie

Osobowości mnogie, schizofrenia, traumy dzieciństwa i inne psychologiczne dolegliwości – wydawać by się mogło, że horrory w większości wyczerpały już spektrum DSM-IV. Nowością wśród chwytów
Osobowości mnogie, schizofrenia, traumy dzieciństwa i inne psychologiczne dolegliwości – wydawać by się mogło, że horrory w większości wyczerpały już spektrum DSM-IV.

Nowością wśród chwytów mających wstrząsnąć widzem do głębi nie jest również odwoływanie się do lokalnych mitologii, podań ludowych czy wierzeń zamkniętych społeczności. "Shelter" (w polskiej, narzucającej już interpretację wersji, "Inkarnacja") jako produkt komercyjny dobrze wpisuje się we współczesną kulturę remiksu: zgrabnie łączy poszczególne wątki oparte na znanych motywach i – będę tak twierdzić na przekór licznym nieentuzjastycznym recenzjom – trzyma przy tym w napięciu. Nie do końca zachwyca, ale na pewno nie pozwoli przerwać seansu w połowie.

Obraz zyskuje na obsadzie: oto pod opiekę ambitnej psychiatry Cary (Julianne Moore) dostaje się niejaki David/Adam (Jonathan Rhys-Meyers). Pacjent jest przypadkiem niestandardowym; co prawda stanowi książkowy przykład osobowości mnogiej, jednak choroba mężczyzny nie jest czystym przypadkiem, a sprawę dodatkowo komplikuje wątek kryminalny: tajemnicze zgony kolejnych osób. Wkrótce okazuje się, że sama psychologia nie jest w stanie dać odpowiedzi w obliczu śmierci, także bliskich Cary. Psychiatra będzie musiała skonfrontować swój dotychczasowy światopogląd, by ratować córkę (czy nie przypomina to amerykańskiej wersji "Ringu"?).

Szwedzcy reżyserzy zdecydowali się wpleść w historię wątek nadnaturalny, przez co historia (nieprzypadkowo) wykazuje elementy podobieństwa wobec "Ringu". Nie sposób jednak pozbyć się wrażenia, że upakowanie dwóch zupełnie różnych stylistyk w jednym filmie to ryzykowny pomysł. Całość rozpoczyna się jak rasowy thriller psychologiczny, by niemal przed finałem wykonać niebezpieczny zakręt w kierunku paranormalnej fantazji w stylu "Zgromadzenia" czy "Osady". Jednak mimo pewnych niedostatków scenariuszowych film utrzymany jest w konsekwentnej, mrocznej stylistyce, a bardzo sobie cenię, jeśli horror jest w stanie "zachować twarz". Nie -- "Inkarnacja" to nie kolejny horror jakich wiele, którego twórcy ''przekombinowali''. Zanim uwierzycie krytykom, że to pseudopsychologiczna papka doprawiona sosem satanizmu, polecam wizytę w kinie. A jako zachętę dla niedowiarków dodam, że twórcy zachowali tyle niezależności, by postarać się o zakończenie, które naprawdę wynagradza ewentualne braki filmu.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Julianne Moore jest aktorką wybitną. Niedocenioną póki co, jednak jej dzień w końcu nastąpi.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones