Recenzja filmu

Jane Eyre (2011)
Cary Joji Fukunaga
Mia Wasikowska
Michael Fassbender

Zakurzona namiętność

"Jane Eyre" przypomina zestaw eleganckich rycin z drogiego wydania powieści. Kolejne sceny z życia bohaterki są ładnie zilustrowane, ale słabo działają ze sobą nawzajem.
Czasy takie, że w głównych rolach adaptacji do bólu brytyjskiej XIX-wiecznej powieści obsadza się Australijkę i Irlandczyka o niemieckich korzeniach. I takie, że niepiękna Jane ma twarz Mii Wasikowskiej, a niepiękny Rochester wygląda całkiem jak Michael Fassbender. Ta szczodrość w szafowaniu pięknem rozciągnięta jest w nowej ekranizacji powieści Charlotte Brontë na wszystko. "Jane Eyre" to film ładny, bardzo stylowy i niestety całkiem mdły.

"Dziwne losy Jane Eyre" to klasyka powieści gotyckiej. Główna bohaterka to ponad swą epokę światła i odważna dziewczyna, która po trudnym dzieciństwie wplątuje się w beznadziejny romans z bogatym, dobrze urodzonym mężczyzną. Jest tu skrywająca sekrety posiadłość, mroczny bogacz, mezalians, nieoczekiwany spadek i okrutne praktyki w szkole dla dziewcząt – całe bogactwo motywów, które sprawiło, że książka miała nieprawdopodobne branie jeszcze w kinie niemym. Dziś tekst wciąż jest co jakiś czas odświeżany, ale po filmie Cary’ego Fukunagi widać, jak wielki stawia opór współczesności i staje aktorom kością w gardle. Zwłaszcza Michael Fassbender wygląda, jakby strasznie się męczył w sentymentalnym kostiumie romantycznego cierpiętnika.

Znacznie ciekawiej od części romansowej wypadają fragmenty przedstawiające dzieciństwo Jane, ale przemykają one niestety dość pośpiesznie, bo mają tylko uzasadniać późniejszą życiową postawę dorosłej kobiety. Reżyser próbuje trochę tę historię przewietrzyć i potarmosić, bawi się więc chronologią, ale mimo tego nowa "Jane Eyre" przypomina zestaw eleganckich rycin z drogiego wydania powieści. Kolejne sceny z życia bohaterki są ładnie zilustrowane, ale słabo działają ze sobą nawzajem. Między Rochesterem a Jane dzieje się tu tak niewiele, że gdy on zaczyna mówić o łączącej ich więzi, naprawdę nie wiadomo, o co mu chodzi. Jesteśmy bowiem świadkami jedynie sztywnych rozmów i tęsknych spojrzeń.

"Dziwne losy Jane Eyre" potrzebują być może jakiegoś współczesnego komentarza, by w pełni można było zrozumieć emocjonalną szamotaninę postaci. Jane jest przecież buntowniczką, prowadzącą na miarę możliwości epoki feministyczną wojnę ze światem. A pod konwencjonalnymi obrazkami ukrywają się seksualne frustracje, społeczna przemoc i obyczajowe obwarowania. Fukunaga nie robi jednak filmu o rozdźwięku między tym, co mówią i dają po sobie poznać bohaterowie, a tym, co dzieje się w ich wnętrzu. Próbuje raczej zaczarować widzów, by spojrzeli na zakurzoną opowieść przez sentymentalne okulary i dali się uwieść romantycznemu duchowi historii o przeklętej miłości. Kto nie jest szczególnie czuły na takie gotyckie zaklęcia, pozostanie niezaczarowany.   
1 10
Moja ocena:
4
Rocznik '82. Urodzony w Grudziądzu. Nie odnalazł się jako elektronik, zagubił jako filmoznawca (poznański UAM). Jako wolny strzelec współpracuje lub współpracował z różnymi redakcjami, z czego... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jane Eyre jako małe dziecko traci oboje rodziców i trafia pod opiekę wujostwa. Jednak po śmierci brata... czytaj więcej
Anglia czasów wiktoriańskich. Chłód, porywisty wiatr, kompletne pustkowie. Młoda dziewczyna mdleje z... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones