Recenzja filmu

Just Dance - Tylko taniec! (2008)
Darren Grant
Mary Elizabeth Winstead
Tessa Thompson

Żerowanie na cudzym wizerunku

Zapewne większość osób, które obejrzały film, skusiła wzmianka o "Step Up - Taniec Zmysłów" i "Step Up 2 The Streets", a także porównanie do popularnego programu telewizyjnego - "You Can Dance -
Zapewne większość osób, które obejrzały film, skusiła wzmianka o "Step Up - Taniec Zmysłów" i "Step Up 2 The Streets", a także porównanie do popularnego programu telewizyjnego - "You Can Dance - Po Prostu Tańcz". Nic więc dziwnego, że owa "większość" wyszła z kina niezadowolona, bo od początku nastawiona była na masę tańca. Taki zabieg marketingowy wyszedł na niekorzyść całej produkcji. Ale o tym później. Co tu mamy? Dziewczynę, która pragnie spełnić od dawna "hodowane" marzenie - uczyć się w prestiżowej szkole tańca. Staje ona przed dylematem - kontynuować pracę w rodzinnym warsztacie samochodowym czy kierować się własnymi potrzebami (w międzyczasie dorabiając w klubie jako księgowa). Ogółem historia, lekka i przyjemna, ale niestety nie karze wytężać aż nadto mózgownic (choć dla niektórych może to być zaleta). Od początku byłem nastawiony sceptycznie do filmu. Sam zwiastun praktycznie opowiedział całą historię, a każdy moment filmu był bezsprzecznie przewidywalny. Nawet nie pokuszono się, by płomienną miłość, która była tłem dla całości, ujawnić  pod koniec i tym samym, jako tako wzbudzić w nas więcej emocji. Mniej więcej na początku filmu wybucha wspomniane ogromne uczucie i przez resztę seansu jest cukierkowo. Co prawda pojawił się czarny charakter w postaci niejakiej Carmen (była dziewczyna obiektu westchnień głównej bohaterki), ale kilka uszczypliwych uwag nie było w stanie wzbudzić choćby odrobiny niechęci do niej. Prawdziwy skarb całego filmu to urok osobisty odtwórczyni głównej roli (Mary Elizabeth Winstead). Praktycznie sam scenariusz nie dawał jej pola do popisu, ale dziewczyna potrafi przyciągać wzrok przez cały czas. Odnośnie scenariusza - właściwie nic dziwnego, że wygląda tak jak wygląda. Adler po tym jak spłodził "Step Up 2 The Streets", a dokładniej skopiował "Step Up - Taniec Zmysłów" ze zmienionymi szczegółami, nie był w stanie wymyślić czegoś bardziej innowacyjnego. Co prawda sam "Step Up 2" jest świetny (ale to głównie dzięki widowiskowym i dopracowanym choreografiom), ale fabuła jest nijaka (co praktycznie jest wizytówką filmów o tematyce tanecznej). Wracając do "Just Dance", powinno się oskalpować pomysłodawce tego tytułu - stanowczo oponuję by tytuły, które oddają w całości temat filmu, w tym przypadku "Make It Happen" (mniej więcej "Spraw by marzenia się spełniły"), pozostawiać w oryginałach. Od samego początku nawet uczeń szkoły podstawowej (ba! pokusiłbym się o przedszkolaka) mógł przewidzieć jaka będzie kolej wydarzeń. I to nie wcale prorocze zdolności, tylko zdolność używania mózgu - najwyraźniej autor scenariusza miał nas za łagodnie mówiąc - debili, i nie wierzył, że potrafimy uruchomić szare komórki. Jak jest z tańcem? Nie są to jakieś wygibasy porównywalne do "Step Up", a także "You Can Dance". Ogółem obawiałem się jedynie sklonowania powyższych tytułów. Na szczęście "Just Dance - Tylko Taniec" nie ma z nimi nic wspólnego. Główna bohaterka, tańczy jak tańczy, dość przyjemnie dla oka, ale najważniejsze, że w miarę czasu odkrywa w sobie zmysłowość i seksapil. Najbardziej boli żerowanie na cudzym wizerunku. Wszystko kręci się tutaj w okół pieniędzy. Twórcy zapatrzeni w swoje własne cztery litery postanowili wypromować film innymi tytułami. I tak naprawdę każdy na tym stracił. Widzowie nastawili się na kompletnie co innego, a otrzymali to, co otrzymali. Zaś twórcy mimo zysków z kin stracili na reputacji produkcji - jakoś nie potrafię sobie wyobrazić tłumów czekających w kolejce po wydanie DVD. Podsumowując - film można zobaczyć, ale nie trzeba. Złe zabiegi marketingowe doprowadziły do obecnej sytuacji. Nikt nie powinien wymagać od takich filmów, jakieś megainteligentnej fabuły. Zaś taniec jest inny (przez co przykuwający uwagę), od tych który widzimy na co dzień - choćby w telewizji, czy bawiąc się na imprezie. Znajdziemy tutaj świetnie dobraną muzykę, która zapada nam w pamięć i z pewnością wyłoni się wielu potencjalnych klientów z niecierpliwością czekających na ścieżkę dźwiękową. Każda piosenka jest odpowiednio dobrana do momentu. No, może nie licząc utworu "Just Dance", który prezentowany był w większości stacji radiowych i telewizyjnych, przez co większości z nas się już po prostu znudził.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Najnowsze dzieło twórców takich hitowych filmów tanecznych, jak "Step up – taniec zmysłów" i "Step up 2"... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones