Recenzja filmu

Kickbokserka (2018)
Johan Timmers
Dorota Bień
Aiko Beemsterboer
Bas Keizer

Coś na kształt świdra

Film "Kickbokserka" Holendra Johana Timmersa jest najbardziej odtwórczym filmem o nastolatkach i sporcie, jaki tylko można sobie wyobrazić. Każda klisza, nieważne jak bardzo spłowiała przez zbyt
Widzieliście to już nie raz. Oto młoda dziewczyna zmaga się z emocjonalną burzą. Negatywne uczucia są efektem problemów w domu rodzinnym, który właśnie się rozpada. Bohaterka czuje się też odpowiedzialna za swojego brata (tutaj cierpiącego na hemofilię i będącego ofiarą przemocy ze strony szkolnych łobuzów). Na gwałt potrzebuje ujścia dla tego, co się w niej kotłuje. Na szczęście sąsiadką w nowym bloku jest dziewczyna trenująca kick-boxing. Bohaterka postanawia sama spróbować w nim swoich sił.


Film "Kickbokserka" Holendra Johana Timmersa jest najbardziej odtwórczym filmem o nastolatkach i sporcie, jaki tylko można sobie wyobrazić. Każda klisza, nieważne jak bardzo spłowiała przez zbyt często stosowanie w kinie, znajduje tu eksponowane miejsce. Co gorsza, reżyser nie proponuje widzom nic poza powielaniem tego, co wymyślił już ktoś inny.

Timmers nie spróbował nawet złagodzić efektu wtórności ciekawą formą. Jedyne, co ma do zaoferowania, to rozwlekanie kolejnych scen, jak się tylko da. Uderza to przede wszystkim w scenach treningów i walk, ponieważ nie tylko ciągną się w nieskończoność, ale też są mało atrakcyjne wizualnie. Serdecznie odradzam ich oglądanie tym wszystkim, którzy mają chociażby minimalne pojęcie o sportach walki. Będziecie się bowiem pokładać ze śmiechu, oglądając nieudolność postaci. Twórcy chyba zdawali sobie sprawę z tego, że pojedynki kick-bokserskie wyglądają słabiutko, więc w tych scenach agresywnie korzystali z montażu mającego maskować niedostatki. Przynosi to jednak odwrotny skutek. Czyni bowiem z filmu rzecz chaotyczną i męczącą w oglądaniu.

To wrażenie potęguje też potraktowanie całej historii przesadnie poważnie. "Kickbokserka" nie chce stać w jednym rzędzie z kolejnymi częściami "Karate Kid"Timmers ewidentnie celuje w młodzieżowy ekwiwalent kina społecznie zaangażowanego. Szkoda tylko, że jest to poza pozbawiona treści. Reżyser nie przejawia najmniejszej chęci, by rozwinąć portrety psychologiczne głównych postaci. Każdą z nich można opisać przy użyciu dwóch, trzech przymiotników. A kiedy piętrzą się przeszkody, Timmers bez mrugnięcia okiem idzie na skróty, ignorując kłopoty, w jakich znajdują się bohaterowie, i proponuje uproszczone rozwiązania rodem z najbardziej lekkich i infantylnych produkcji familijnych, od których rzekomo "Kickbokserka" trzyma się z daleka.


W efekcie "Kickbokserka" to "ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra". Jest za poważna, by sprawdziła się jako prosta rozrywka, za głupia, by można ją było potraktować jako wnikliwy portret młodej sfrustrowanej osoby. Postacie są jednowymiarowymi automatami, a całość tak przewidywalna, że nawet jeśli ktoś prześpi pół filmu, to i tak całkiem trafnie będzie w stanie opowiadać o tym, co się przytrafiło głównej bohaterce. Bardzo wątpliwe też, by dzieło Timmersa zachęciło młodych widzów do szukania w sporcie sposobu na poradzenie sobie z frustracjami dorastania. Z drugiej strony wystawienie paru worków treningowych przy wyjściu z sali kinowej na pewno pomogłoby widzom poradzić sobie z faktem, że właśnie zmarnowali półtorej godziny, oglądając film o dwunastolatce mającej problemy z kontrolą agresji.
1 10
Moja ocena:
3
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones