Recenzja wyd. DVD filmu

Krew dla Draculi (1974)
Paul Morrissey
Joe Dallesandro
Udo Kier

Boli ten pierwszy raz...

Drugi z powstałych pod patronatem Andy'ego Warhola horrorów w reżyserii Paula Morrisseya. Tym razem na warsztat wzięto inną klasyczną postać literatury grozy, która narodziła się na kartach
Drugi z powstałych pod patronatem Andy'ego Warhola horrorów w reżyserii Paula Morrisseya. Tym razem na warsztat wzięto inną klasyczną postać literatury grozy, która narodziła się na kartach powieści Brama Stokera. W roli tytułowej – podobnie jak w "Flesh for Frankenstein" – pojawia się Udo Kier. Jego hrabia Drakula, za podszeptem swego wiernego sługi, opuszcza Rumunię i udaje się do Włoch. Celem jego podróży są poszukiwania dziewiczej krwi, która jest niezbędna dla egzystencji bohatera. Pod pretekstem poszukiwań małżonki wampir – arystokrata wkrada się w łaski szacownej, włoskiej familii. Państwo Di Fiore dysponują bowiem czterema niezamężnymi córkami, na które Drakula ostrzy sobie zęby. Tylko skąd pewność, że wszystkie pociechy są wciąż dziewicami i za ich pomocą hrabia zdoła przedłużyć swój żywot? Po rozprawie z szalonym baronem, który zszywał swe monstrum z części ludzkiego ciała, przyszła kolej na najsłynniejszego krwiopijcę w dziejach. Trzeba przyznać, że efekt jest daleko bardziej zadowalający niż w przypadku poprzedniego filmu Morrisseya. Powstał przyzwoity film grozy (choć wciąż z pewnym przymrużeniem oka i zacięciem parodystycznym) z klimatem i atmosferą właściwą dla gotyckich opowieści, w których główną rolę odgrywają nietoperze i długie, ostre kły. Nawet jeśli "Blood for Dracula" wciąż bawi miejscami nieco idiotycznymi dialogami czy aktorstwem, to i tak nie można mu odmówić stylowości. Akcja na początku rozwija się dość niespiesznie, ale warto wykazać się cierpliwością. Na pewno nie zabraknie tu sporych ilości gore, nagości i hektolitrów posoki. Warto zwłaszcza zwrócić uwagę na pyszne sceny, w których hrabia zwraca skonsumowaną krew, która należała do tych dziewcząt, które dziewicami już nie były. O tą część edukacji życiowej zadbał już ponętny (i jednakowo drewniany jak poprzednio) Joe Dallesandro. Wreszcie też na swoim miejscu znajduje się Udo Kier. W "Flesh for Frankenstein" jego rola była przerysowana do granic absurdu, teraz wreszcie aktor pasuje do roli idealnie. Jest po prostu wymarzony jako schorowany, blady krwiopijca z wyższych sfer. Obie części dyptyku Morrisseya na pewno warte są uwagi jako ciekawostki, ale to właśnie "Blood for Dracula" wyśmienicie spisuje się jako rozrywka dla horrorowych maniaków. Pełna posoki i erotyzmu – tak przyprawiona jak to właśnie powinno być. Roman Kostrzewski śpiewał niegdyś z „Katem” w „Purpurowych godach”: „Spijam dziewczęcą krew błony dziewiczej / Jak zagęszczony sok własnej czci / Boli ten pierwszy raz, ale nie płaczesz / Ciałem wstrząsa skurcz, wypełniony krzykiem dreszcz…”. Ciężko jakoś nie przypomnieć sobie tych kilku wersów, oglądając "Andy Warhol's Dracula".
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W latach 70., erze raczkujących pastiszów, dekadzie odpowiedzialnej za przewartościowanie mitu śpiącego w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones