Recenzja filmu

Krwawe wizje (2007)
Ernie Barbarash
Jaime King

O Chinach, ale bez bariery kulturowej

Kanadyjczycy poszli w ślad za Amerykanami i zaczęli kręcić horrory na podobieństwo japońskich produkcji. "They Wait" nie jest, o dziwo, kolejną kiepską podróbką, które ostatnio zalały rynek
Kanadyjczycy poszli w ślad za Amerykanami i zaczęli kręcić horrory na podobieństwo japońskich produkcji. "They Wait" nie jest, o dziwo, kolejną kiepską podróbką, które ostatnio zalały rynek kinematograficzny, a klimatycznym i logicznym filmem, który bardzo dobrze się ogląda. Reżyser Ernie Barbarash podjął się opowiedzenia historii, która rozgrywa się w chińskiej dzielnicy jednego z amerykańskich miast. Właśnie umarł wujek Raymond (Colin Foo) nazywany przez miejscowych "Kolekcjonerem kości". Był dobroczyńcą, który pięćdziesiąt lat wcześniej założył w USA fabrykę odzieżową, dawała zatrudnienie tysiącom ludzi i zgodnie z chińską tradycją prochy zmarłych w Nowym Świecie przewoził z powrotem do Chin, aby je pochować w grobach przodków. Na pogrzeb przyjeżdża wychowywany przez niego Jet (Terry Chen) z żoną Sarah (Jaime King) i synem Sammym (Regan Oye). Okazuje się, że chłopiec odziedziczył po matce dar, który pozwala mu widzieć dusze zmarłych, a w Miesiącu Głodnych Duchów, gdy bramy między światami żywych i umarłych są otwarte, na ziemi jest ich naprawdę wiele. Kiedy duch Shen (Vicky Huang), dziewczyny pracującej kiedyś w fabryce, zawładnął duszą Sammego, Sarah ma niewiele czasu, by ratować syna. Fabuła filmu jest zagmatwana, jednak wszystko w końcu układa się w logiczną całość. Nie można też powiedzieć, że jest zupełnie niewiarygodna. Również kultura katolicka wyznaje wiarę, że dusze osób niepogrzebanych w poświęconym miejscu, nie zaznają spokoju wiecznego. Przypadków opętań również nie można by zliczyć. Horrory najczęściej czerpią z tabu kulturowego i wierzeń religijnych, wtedy są bliskie tym, którzy je oglądają. Dlatego właśnie najstraszniejszym miejscem w nocy jest dla chrześcijan cmentarz. I dlatego japońskie horrory powielone przed Amerykanów są płytkie i banalne. Nie da się przetransponować tak odrębnej kultury na coś bliższego reszcie świata, bo traci to wtedy swoją pierwotną wartość, traci punkt odniesienia. Scenariusz do filmu "They Wait" obronną ręką wybrnął z kulturowych zawirowań. Mamy tu do czynienia z chłopcem opętanym przez ducha, z duszami, które domagają się pochówku swoich kości oraz z tak kojarzonym z Chinami zjawiskiem, jak jedzenie zwierząt. Poza tym filmowi towarzyszy świetna muzyka. Jest idealnie dobrana do poszczególnych scen i nadaje całości specyficzny klimat, który wywołuje gęsią skórkę. Również wyważone są proporcje między mrokiem a jasnością. To, co straszne, ukrywa się w cieniu. Niestety nie jest to już tak oczywiste, bo ostatnio coraz więcej horrorów rozgrywa się w blasku południowego słońca. Film momentami jest niepotrzebnie rozciągnięty, jednak nie na tyle, żeby znudzić. Gdy pojawiają się napisy końcowe, widz nie wzdycha z ulgą, że już nareszcie po wszystkim. Ogólnie rzecz biorąc, "They Wait" to obraz wart obejrzenia.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones