Recenzja filmu

Lśnienie (1980)
Stanley Kubrick
Jack Nicholson
Shelley Duvall

Spojrzenie po latach

Jak ocenić coś, co powstało 40 lat temu? Brać pod uwagę ponadczasowość dzieła, sentyment, zgodność z książką, czy może z racji, że to horror, zastanowić się trzeba, czy dalej straszy?
Do napisania tej recenzji zbierałem się długo. Jak bowiem ocenić coś, co powstało 40 lat temu? Brać pod uwagę ponadczasowość dzieła, sentyment, zgodność z książką, czy może z racji, że to horror, zastanowić się trzeba, czy dalej straszy? W 1980 roku King po obejrzeniu "Lśnienia" w reżyserii Stanleya Kubricka był podobno zdruzgotany. Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego tak właściwie, i prawdę poznałem dopiero po obejrzeniu "Lśnienia" tuż po przeczytaniu książkowego oryginału. 

Problemem recenzowania ekranizacji (może bardziej w tym wypadku adaptacji) jest ciągłe porównywanie do książki. Stąd "Lśnienie" Kubricka trzeba ocenić na trzech oddzielnych płaszczyznach: filmowej, książkowo-filmowej oraz książkowej. Płaszczyzna filmu w mojej recenzji odetnie się od książki całkowicie, książkowo-filmowa potraktuje film i książkę jako zazębiające się i uzupełniające się twory. Natomiast płaszczyzna książki skupi się na porównaniu historii przedstawionej w adaptacji do tej książkowej. 

"Lśnienie" oceniane w kontekście samego filmu jest bardzo dobrym horrorem psychologicznym. Mimo upływu lat ciągle buduje napięcie, atmosferę grozy i bawi się widzem bez potrzeby stosowania tanich jumpscare'ów. Muzyka, scenografia, zdjęcia, montaż, reżyseria Kubricka są niepodważalnie wybitne. W wielu momentach to właśnie odpowiednio dobrana muzyka połączona z genialnymi ujęciami napędza ten film i buduję odpowiednią aurę. Nicholson wybitnie ukazuje popadanie w szaleństwo Jacka, jego przemianę wywołaną zamknięciem, osamotnieniem, ciągłą pracą. Bezsprzecznie wykonuje lwią część pracy w filmie, bo bez niego byłby to film co najwyżej średni. Zwłaszcza biorąc pod uwagę przyzwoitą grę aktorską Danny'ego Lloyda i tragiczną wręcz karykaturalną grę aktorską Shelley Duvall

Aktorka wcielająca się w Wendy ewidentnie sobie nie radzi. Jej mimika, sposób chodzenia, biegania przypomina styl taniej komedii bazującej na groteskowości. Świetnie budowanie napięcie i atmosfera grozy mija jak ręką odjąć, gdy kamera robi zbliżenie na twarz Wendy. Rozczarowuje jednak najbardziej zakończenie, a konkretniej karykaturalna, groteskowa śmierć Jacka Torrance'a, która jest ratowana trochę przez zbliżenie na tajemniczą fotografię z 1921 roku sugerującą (przynajmniej moim zdaniem) wchłonięcie przez hotel Jacka i zastąpienie nim Grady'ego. Burzy też spokój widza artystyczny chaos "Wielkiego Finału", który dla widza stricte filmowego zostawia więcej pytań niż odpowiedzi. Pojawia się nagle wiele wątków wcześniej nie wspominanych, jak np. pies i bogacz w jednym z pokoi. Na płaszczyźnie filmu zatem ocenić można spokojnie "Lśnienie" na 8/10.

Pora teraz na płaszczyznę filmowo-książkową. Płaszczyznę, na której "Lśnienie" wypada najlepiej. Dzieło Kubricka jest dosyć swobodną adaptacją i wiele rzeczy różni się znacząco od historii przedstawionej przez Kinga. Być może właśnie dlatego wypada najlepiej jako dwa oddzielne zazębiające się dzieła, dwie różne wersje poniekąd tych samych wydarzeń. Czytając książkę, a następnie oglądając film podczas projekcji mamy często w głowie myśl "ej, to było inaczej!", "no, tu chodzi o to, a tu o to". Książka pozwala spojrzeć na film szerzej, wyjaśnia wiele zagadek z którymi zostawia nas Kubrick. Wiemy kim są bogacz i pies, dlaczego w tym hotelu dzieje się tyle zła, skąd duchy, co to za bal, kim tak właściwie jest "Tony" i czym jest samo lśnienie. Bogatsi o tę wiedzę, patrzymy na film zupełnie inaczej, z pozoru nic nie znaczące rzeczy mrugają do nas z ekranu, mówiąc "ej, to my, nie jesteśmy tu przypadkiem". Artystyczny chaos finału też przemawia do nas bardziej i jedynym poważnym mankamentem na tej płaszczyźnie pozostaje gra aktorska Shelley Duvall. Mimo to, spoglądając na ten film na tej płaszczyźnie, śmiało mogę mu przyznać 10/10. 

Teraz jednak przyszła kolej na najbardziej brutalną dla filmu płaszczyznę – książkową. Jako fan książki w pełni rozumiem obiekcję Kinga do tej adaptacji. Kubrick pominął wiele bardzo ważnych wydarzeń z książki. Sama postać Jacka jest bardzo spłycona, w książce to człowiek walczący z alkoholizmem i wewnętrznym gniewem, które to niejednokrotnie wprowadziły go w kłopoty (ryzyko rozwodu, wyrzucenie z pracy nauczyciela). Był człowiekiem zdrowym psychicznie, silnie kochającym rodzinę, lecz słabym i porywczym. To wszystko budowało w nas sympatię do niego, sprawiało, że chcieliśmy, by przeżył. Jego traumatyczna historia związana z ojcem i domem rodzinnym, hasło "czas wymierzyć lekarstwo" powtarzane przez jego ojca, a następnie przez niego samego. Sztuka, nad którą pracował i w której widoczne było odzwierciedlenie jego stanu psychicznego. Tego wszystkiego zabrakło w jego postaci, co mocno wpłynęło na film. 

Sam hotel w książce był bohaterem wydarzeń – jego walka z Jackiem, z Dannym, brutalna i wulgarna walka z Hallorannem. Finał, w którym hotel przejmuje ciało Torrance'a w filmie staje się co najwyżej rekwizytem, scenografią i niczym więcej. Brakuje mu też historii stopniowo poznawanej przez czytelników i Jacka, brakuje mu duszy. Spłycenie postaci Dicka Halloranna też bolało mnie jako wiernego fana książki. Postać serdeczna, ciepła, przebywająca tysiące kilometrów by ocalić chłopca, jest ukazana nijako i zabita szybciej, niż można by się tego spodziewać. Największym błędem jednak jest coś innego. Brak symbolicznego wybuchu na sam koniec, brak apokalipsy, zwieńczenia historii hotelu, zwycięstwa nad nim, zwycięstwa nad złem. Wszystkie te braki, zmiany, spłycenia, skróty myślowe zastosowane przez Kubricka sprawiają, że jako adaptacji nie mogę dać więcej niż 4/10.

Reasumując, "Lśnienie" jest filmem bardzo dobrym, ale bardzo słabą adaptacją. W zestawieniu może aspirować do dzieła wybitnego wręcz, lecz przy tym tak mocno odbiega od oryginału, i tak bardzo pomija ważne aspekty, że ostatecznie oceniam je na solidne 7/10.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W 1980 roku wielki wizjoner kina Stanley Kubrick stworzył prawdopodobnie jeden z najlepszych filmów grozy... czytaj więcej
Wielu już strzępiło sobie języki, pióra i palce na klawiaturach wysłużonych komputerów, żeby wygłosić... czytaj więcej
"Lśnienie" ma jedną z najwspanialszych i najbardziej niepokojących czołówek w historii kina. Nakręcone z... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones