Recenzja wyd. DVD filmu

Miliardowy okup (2016)
Ed Westwick
Jeremy Sumpter

Szkoła przetrwania

"Miliardowy okup" to całkiem niezła produkcja, w której absurd gonie absurd, a niektóre decyzje bohaterów są nielogiczne, jednakże seans mija szybko. Dobrą stroną produkcji są naprawdę dobre
"Miliardowy okup" to całkiem niezła produkcja, w której absurd gonie absurd, a niektóre decyzje bohaterów są nielogiczne, jednakże seans mija szybko. Dobrą stroną produkcji są naprawdę dobre zdjęcia, adekwatna do klimatu ścieżka dźwiękowa oraz uwodzicielska Phoebe Tonkin, która potrafiła nadać swojej bohaterce charakter.


Do nowej produkcji Jima Gillespie'a nie podchodziłem z wyszukanymi wymaganiami. Reżyser nakręcił zaledwie kilka filmów, jednak żaden z nich nie okazał się wybitny, ani nie wprowadzał nic nowego do kinematografii. Po całkiem niezłym "Koszmarze minionego lata" oczekiwałem, że w kolejnych dziełach wykaże się kunsztem i nabierając coraz większego doświadczenia, będzie w stanie wyreżyserować kilka hitów. Niestety, zamiast uczyć się błędach, zacząć popełniać większe i w efekcie nakręcił mizerny "Detoks" i słaby "Jad". Po ponad dziesięciu latach powrócił na stołek reżysera, aby nakręcić thriller o bogatych i zepsutych nastolatkach, którzy zostają sprowadzeni na wyspę, aby nauczyć się odpowiedzialności. Niespodziewanie młodzież staje się zakładnikami grupy przestępców.

"Miliardowy okup" oglądałoby się zdecydowanie lepiej, gdyby scenarzysta - Alexander Ignon - rzetelnie podszedł do swojej pracy. Nie udało mu się stworzyć porządnie zarysować bohaterów, z którymi można byłoby się utożsamić; inteligentnych lub choćby pasujących do sytuacji wypowiedzi, jednakże w niektórych momentach potrafił zaintrygować widza, zaskakującym zawiązaniem akcji.


Bohaterowie w "Miliardowym okupie" są (jak już wcześniej wspomniałem)  potraktowani po macoszemu. Tylko o Amy i Kyle'u dowiadujemy się czegoś z ich przeszłości - choć bardzo skrótowo. Reszta postaci pojawia się na ekranie tylko po to, aby ładnie wyglądać i walczyć z oprawcami. Są kompletnie pozbawieni barw i trudno jest im kibicować, nie wzbudzają emocji, ani współczucia - równie dobrze, mogliby wszyscy zginąć w pierwszych minutach filmu, a efekt byłby taki sam. Obsadzie natomiast nie można niczego zarzucić -  każdy z nich stara się tchnąc odrobinę życia w swoich bezbarwnych bohaterów. Mimo słabego nakreślenia przez scenariusz, bardzo dobrze poradziła sobie Phoebe Tonkin, która w roli Amy wypadła naprawdę naturalnie - imponowała siłą krzyku, jak również nie przesadzała z ekspresją uczuć. Swoją subiektywną grą, nadała swojej bohaterce charakter. W cieniu aktorki pozostał Jeremy Sumpter, który również dał pokaz swoich umiejętności, dobrze wcielając się w Kyle'a.

Na oklaski zasłużył Denis Crossan, który stworzył zdjęcia do filmu. Nienaganną pracą obiektywu ukazał prawdziwy raj na ziemi, uchwycił kilka pięknych widoków. Crossan wykazał się zaangażowaniem, przez co "Miliardowy okup" dostarcza także doznać estetycznych.

Podczas seansu twórcy nie raz próbowali zaskoczyć widza i w kilku scen im się to udało, lecz przeważają absurdalne i kompletnie sztuczne momenty. Scena, w której jedna z bohaterek z otwartym złamaniem ręki, walczy z porywaczką i wbija jej wystającą kość w szyje, udowadnia, że twórcy starali się stworzyć spektakularne widowisko, lecz zapomnieli przy nim włączyć racjonalne myślenie.


Podsumowując, mimo że to kino nie najwyższych lotów, to seans się nie dłuży. Twórcy nie zwalniają tępa nawet na moment, aby przytrzymać widza przy ekranie - oczywiście, pośpiech niesie za sobą konsekwencje. Film prezentuje się nieźle ze strony aktorskiej, dobrymi zdjęciami oraz przyjemną dla ucha muzyką. "Miliardowy okup" jest nie wyróżniającym się niczym na tle produkcji z ostatnich lat, jednak po seansie nie pozostawia po sobie nieprzyjemnego posmaku.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones