Recenzja filmu

Mogambo (1953)
John Ford
Clark Gable
Ava Gardner

Żar uczuć

"Mogambo" to niezły film wielkich gwiazd i wielkiego reżysera. Pewnie, że ckliwy i wtórny, ale także subtelny za sprawą pięknych kobiet i wciąż aktualny.
Remake zwykle kojarzy się kinomanom z niezbyt udaną próbą oddania klimatu pierwowzoru i zwyczajnym skokiem na kasę widzów. Od reguły są na szczęście wyjątki jak chociażby melodramat "Mogambo". 

Clark Gable wciela się w  myśliwego Victora Marswella i zasadniczo powtarza rolę, jaką grał dwadzieścia lat wcześniej, w filmie Victora Fleminga, który znany w Polsce jest pod nieszczęśliwym tytułem "Kaprys platynowej blondynki". Rzeczony Marswell pracuje w Afryce gdzie poznaje Eloise, pozytywnie zakręconą atrakcyjną brunetkę, której wkrótce ulega. Tymczasem przybywa brytyjski naukowiec Donald Nordley (Donald Sinden) wraz ze swoją piękną żoną, Lindą (Grace Kelly). Blondwłosa piękność błyskawicznie zostaje częścią miłosnego trójkąta.

Powstały w 1953 r. film został wyreżyserowany przez wielkiego Johna Forda ("Dyliżans” czy "Grona gniewu”), który zgromadził na planie bodaj wymarzoną obsadę. Etatowy kochanek i stary wyjadacz Hollywood Gable świetnie odnalazł się w scenach zarówno z Gardner, jak i początkującą wówczas Kelly. Charakteryzacja i prezencja aktora sprawiają, że od razu wiadomo kto w tym filmie jest samcem alfa, prawdziwym macho i zdobywcą kobiecych serc. Jego relacje z filmowymi kochankami są wiarygodne i to pomimo ponad dwu dekad różnicy wieku pomiędzy nimi. 

Siłą filmu jest jednak postać Eloise. Ujmuje widza w ckliwych scenach, jak i bardziej melancholijnych wątkach. Gardner jest bezkompromisowa i autentyczna – moim zdaniem to jej najlepsza rola w karierze za którą notabene została nagrodzona nominacją do Oscara. Podobnie zresztą jak Kelly. Obie jednak musiały uznać wyższość rywalek. Osobiście uważam jednak, że to czarnowłosa aktorka zdecydowanie lepiej zagrała niż jej koleżanka z planu. Być może to kwestia gustu, ale postaci Lindy zabrakło tej energii, pasji, którą emanowała Eloise.

Śledząc losy bohaterów, miałem niedoparte wrażenie, że film pełnił rolę quasi edukacyjną i jest swego rodzaju dokumentem z wyprawy na czarny ląd. Rodzajowe sceny z życia afrykańskich zwierząt czy safari musiały wówczas robić spore wrażenie. Była to prawdziwa egzotyka i nie lada gratka. Ponad 60 lat zrobiło jednak swoje. Nie trzeba być koneserem, aby wychwycić sztuczność niektórych scen, właśnie tych z rzeczoną fauną i florą. Taki już jest urok i przekleństwo dawnego kina. Na szczęście perypetie miłosne nie tracą swojego wyrazu nawet dziś.

"Mogambo” to niezły film wielkich gwiazd i wielkiego reżysera. Pewnie, że ckliwy i wtórny, ale także subtelny za sprawą pięknych kobiet i wciąż aktualny. Ze względu na kreację Gardner wystawiam notę 7/10.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Mogambo" to nakręcony przed ponad pięćdziesięcioma laty dramat w reżyserii Johna Forda. Akcję filmu... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones