Recenzja filmu

Morderczy przyjaciel (1993)
John Lafia
Ally Sheedy
Lance Henriksen

Tego pieska Animals bronić nie musi

Pies - zwierzę udomowione przez człowieka, jego najlepszy przyjaciel, stróż domostwa. Zastanawialiście się, co z oblicza waszego czworonożnego pupila uczyniłby powrót do jego naturalnych korzeni
Pies - zwierzę udomowione przez człowieka, jego najlepszy przyjaciel, stróż domostwa. Zastanawialiście się, co z oblicza waszego czworonożnego pupila uczyniłby powrót do jego naturalnych korzeni drapieżcy? Jeśli nie, to zapraszam do poniższej recenzji.   Reporterka Lori Tanner (Ally Sheedy) zbiera materiały dotyczące niedozwolonych badań nad zwierzętami. Po zaginięciu swojego współpracownika zajmującego się tą sprawą Lori postanawia wraz z przyjaciółką z pracy włamać się w nocy do ośrodka i zdobyć dowody obciążające naukowców. Nakręciwszy reportaż, kobiety natrafiają na zamkniętego w klatce dużego psa, Maxa. Lori zasmucona błagającym spojrzeniem smutnego zwierzaka postanawia go uwolnić, nie wiedząc, że pies nie jest taki niewinny, na jakiego wygląda. Nowy przyjaciel Lori od początku nie odstępuje kobiety na krok, gotów zagryźć każdego, kto się do niej zbliży. Tylko pozbawiony etyki i sumienia doktor Jarret (Lance Henriksen) wie, co kryje w sobie pies. Otóż naukowcy, z doktorem Jarretem na czele, przeszczepili mu mordercze geny niedźwiedzia i pantery, czyniąc go niesamowicie silnym i zwinnym, co gorsza, dzikie geny Maxa wraz z upływem czasu coraz bardziej dają o sobie znać, o czym już niedługo bohaterowie filmu zdążą się przekonać... Fabuła mało odkrywcza, lecz trzeba przyznać, że trudno wymyślić coś nowego w tym gatunku. Nieco rażący był dla mnie fakt, iż akcja filmu dość wolno się rozwija i tym samym film na początku nieco nudzi, ale na szczęście później jest już lepiej. Kolejnym mankamentem "Morderczego przyjaciela" jest muzyka, której jednak zbyt często tu nie uświadczymy, więc nie powinna przeszkadzać nam w seansie. Jeśli chodzi o grę aktorów, ta stoi na przeciętnym poziomie - nie grają nieumiejętnie, lecz brak tu wyróżniającej się specjalnie postaci, nieźle wypadł Lance Henriksen, lecz scen z jego udziałem jest niestety dość niewiele (te, w których się pojawiał, wypadły dobrze). Dobrze spisał się tytułowy "przyjaciel", sceny jego "polowań" podobały mi się (szczególnie scena połykania kota). Max w istocie zachowuje się niczym urodzony drapieżca, z czasem stając się istną maszyną do zabijania. Bardzo spodobało mi się zakończenie, w którym "przyjacielska część" charakteru psa bierze jednak górę nad morderczym instynktem. W końcówce występuje jeszcze jeden ciekawy wątek, ale... o tym nie wspomnę, by nie zepsuć seansu. Jako ciekawostkę dodam, iż reżyser obrazu, John Lafia, współpracował przy tworzeniu takich filmów, jak dwie części obrazów o słynnej laleczce Chucky, z czego drugą reżyserował samodzielnie. Podsumowując, film ogląda się całkiem przyjemnie. Dla miłośników mocnych scen gore na pewno film ten nie będzie zaspokojeniem "morderczych genów", lecz mimo to i oni nie będą pluć sobie w brodę po zapoznaniu się z tym tytułem.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones