Recenzja filmu

Mumsy, Nanny, Sonny and Girly (1969)
Freddie Francis
Michael Ripper
Imogen Hassall

Pora dorosnąć

Zrywanie z dzieciństwem rzadko przebiega nagle i gwałtownie. Dojrzewanie trwa latami, zaś społeczeństwo, zew natury czy zwykła ludzka ciekawość dają sygnały, że pewnych rzeczy z wiekiem robić nie
Zrywanie z dzieciństwem rzadko przebiega nagle i gwałtownie. Dojrzewanie trwa latami, zaś społeczeństwo, zew natury czy zwykła ludzka ciekawość dają sygnały, że pewnych rzeczy z wiekiem robić nie wypada. I tak oto zabawki idą w kąt, zabawy zastępuje się innymi rozrywkami, a posłuszeństwo rodzicom przekuwa się na samodzielność. Co więcej w świat młodego człowieka wkraczają dość brutalnie dwie rzeczy, jakie dotąd stały za drzwiami beztroskiego dzieciństwa, czyli popęd seksualny i świadomość śmierci.

Film Freddiego Francisa pokazuje jednak dość osobliwą sytuację przenikania tych dwóch światów. Głównymi bohaterami "Mumsy, Nanny, Sonny and Girly" jest rodzeństwo – brat i siostra (tytułowi Sonny i Girly, czyli Howard Trevor i Vanessa Howard), wiekowo osiągający już górny próg nastoletniości, jednak wciąż oddający się wszelkim grom i zabawom, czy to przy pomocy lalek i innych zabawek, czy korzystając z placów zabaw czy też bawiąc się w klasyczne naśladowanie Indian i Kowbojów. Opiekę nad nimi sprawują Mama (Ursula Howells) i Niania (Pat Heywood), coraz bardziej nakręcając dzieci do kolejnych wyczynów.

Jakby tych dziwactw było mało, zabawy rodzeństwa nie są wcale niewinne. Werbowani do towarzystwa w zabawie przypadkowi i dorośli ludzie stają się ofiarami ich drastycznych poczynań, realizowanych oczywiście w ramach dziecięcej rozrywki. Do czasu... Kusząca urodą i wdziękiem Vanessa Howard, nosząca szkolny mundurek, pod którym skrywa ociekające seksapilem ciało, nie może długo opierać się pokusom seksualności. Niespodziewanie, jeden z przypadkowo poznanych towarzyszy zabaw nie podzieli losu poprzedników, a sprawi, że zasady panujące w domu staną na głowie.

"Mumsy, Nanny, Sonny and Girly" jawi się jako słodki pstryczek w nos skostniałemu i konserwatywnemu brytyjskiemu społeczeństwu, jakim było ono jeszcze w latach 60. XX wieku. Choć nagości czy odważnych scen erotycznych tu nie uświadczymy, a brutalna w gruncie rzeczy przemoc została podana w groteskowym sosie, co dodaje jej zbawiennej lekkości, to jednak film dość bezceremonialnie łamie dotychczasowe tabu. Robi to w przeuroczym stylu, zarówno odwołując się do niedwuznacznych skojarzeń (jak scena z ssaniem palca między dwójką głównych bohaterów), jak i opierając swoją konstrukcję na skrajnych kontrastach, na jednej szali umieszczając dziecięcą niewinność, na drugiej erotykę i przemoc. Pewnie dzięki tym wszystkim elementom film zyskał status kultowego w Wielkiej Brytanii i w USA (gdzie wyświetlany był pod tytułem "Girly"), a o szerokiej skali jego oddziaływania może świadczyć fakt, że słynna scena z siekierą ze "Lśnienia" Stanleya Kubricka jest mocno inspirowana bliźniaczą sceną z dzieła Francisa.

"Mumsy, Nanny, Sonny and Girly" to pozycja obowiązkowa dla fanów filmowej groteski, absurdu – nie tylko sytuacyjnego, jak i kontrolowanego kiczu. Gatunkowa klasyfikacja jest to jednak tyleż trudna co zbędna – choć humoru tu dużo, to jednak mamy z czymś więcej do czynienia niż tylko z komedią. Dziecięca wersja "Blue Velvet" czy "Dzikości serca" - tego mniej więcej należy się spodziewać, a że w tym porównaniu jest coś na rzeczy, świadczy fakt, że Freddie Francis nieraz współpracował później z Davidem Lynchem jako operator.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones