Recenzja wyd. DVD filmu

Nagmi (2014)
Levan Bakhia
Sterling Knight

Don't move

Fabularnie produkcja stoi na wysokim poziomie, wprowadzając widza w coraz to większe zaciekawienie, zaskakując zwrotami akcji, jak i brakiem bijących po oczach absurdów oraz luk w scenariuszu.
Za powstanie "Nagmi" odpowiedzialny jest pochodzący z Gruzji Levan Bakhia, który dotychczas na swoim koncie posiadał tylko jeden film - "247°F". Owa produkcja nie została pozytywnie przyjęta przez publiczność, jednak wyszło mu to na dobre, gdyż odrobił lekcje i znacznie poważniej podszedł do realizacji swojego drugiego dzieła. W dość świeży i oryginalny sposób ukazał losy dwójki młodych ludzi, których wspaniały wypad przez bezdroża Gruzji zmienia się w koszmar, kiedy jeden z nich staje na minie lądowej.

Fabularnie produkcja stoi na wysokim poziomie, wprowadzając widza w coraz to większe zaciekawienie, zaskakując zwrotami akcji, jak i brakiem bijących po oczach absurdów oraz luk w scenariuszu. Nie mogę jednak spojrzeć bezkrytycznie na dialogi bohaterów, które momentami są jałowe i przereklamowane.


Przyzwoicie wypadło aktorstwo. Każdy z bohaterów miał swój moment, w którym pokazał swój kunszt, jednak pomimo szczerych chęci i starań, bohaterowie są tu bezbarwni, czego winą jest brak nakreślenia ich historii przez scenarzystę. Najbardziej przekonująca była Spencer Locke, która imponowała siłą krzyku i sprawną modulacją głosu. Aktorka z łatwością potrafiła przekazać widzowi targane jej postać emocje. Sterling Knight i Dean Geyer także poradzili sobie ze swoimi rolami, jednak nie wykazali się takim zaangażowaniem, jak ich koleżanka z planu. Warto też wspomnieć o Kote Tolordava, który w roli nieobliczalnego psychola spisał się świetnie - już po kilku chwilach wzbudził niechęć i odrazę do postaci Ilya.

W "Nagmi" rzetelnie swoją pracę wykonała Vigen Vartanov, odpowiedzialny za zdjęcia. Podczas seansu dostarczył na wielu doznań estetycznych, przy świetnej pracy kamery. Vartanov wykazał się kunsztem, dobrze uchwycił piękne widoki Gruzji, uprzyjemniając seans.


Niewątpliwą zaletą produkcji jest także coraz to rosnące napięcie, które chwyta za gardło i nie puszcza do samego końca. Ponadto dobrze wpleciona muzyka, nadaje odpowiedniego klimatu produkcji. Film natomiast w dużej mierze psuje zakończenie, które okazało się spektakularne, jednakże zbyt podkoloryzowane. Owszem pojawiły się elementy zaskoczenia, jednak zaczęło nico uciekać w oklepany schemat: "oko za oko, ząb za ząb" oraz pojawiło się kilka nieścisłości.


Podsumowując, "Landmine Goes Click" jest godnym uwagi obrazem, na którym trudno byłoby się nudzić. Mimo że pojawiło się kilka niedopowiedzeń, to seans mija sprawnie i wciąga. To klimatyczna i oryginalna opowieść, wyróżniająca się na tle thrillerów z ostatnich lat, dając powiew świeżości, choć nie obyło się bez błędów.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones