Wyobraź sobie swój ulubiony klub, który znajduje się w podziemiach jakiejś kamienicy. Stroboskopy wyłapują z cienia sylwetki młodych dziewczyn, które przy pulsującej muzyce gną się niczym
Wyobraź sobie swój ulubiony klub, który znajduje się w podziemiach jakiejś kamienicy. Stroboskopy wyłapują z cienia sylwetki młodych dziewczyn, które przy pulsującej muzyce gną się niczym bambusy na parkiecie. Studenci z zagranicy stoją oparci o bar i polują na tutejsze dziewczyny. Potłuczone szkło z kufli i kieliszków chrzęści pod nogami. W powietrzu czuć zapach alkoholu, perfum oraz tytoniu smakowego. Bohaterowie filmu Gaspara (Marcus i Pierre) też trafiają to takiego klubu. Zamiast stroboskopów – czerwień krwi, pod nogami nie chrzęści szkło, lecz połamane ludzkie gnaty, a w powietrzu czuć zapach siarki - dowód na to, że sąsiedztwo nie jest przypadkowe. Dziewczyny i mężczyźni rżnięci są na parkiecie, bambus pęka w dłoniach. Klub nazywa się Rectum, a ty, razem z dwoma mężczyznami z alkoholem, narkotykami i zemstą w tętnicy, szukasz typa, którego nazywają Tasiemiec.
"Nieodwracalne" zaczyna się od sceny, w której podstarzały jegomość rozmawia z kolegą. Opowiada o tym, że ostatnie lata spędził w więzieniu ze względu na kazirodczy związek z córką. Wspomina owe czasy, kwitując je słowami: "Wtedy było fajnie". Scena ta daje do zrozumienia, że serce u Gaspara znajduje się niedaleko krocza i nic co gołe nie jest mu obce. Historia zemsty z dwróconą kolejnością zdarzeń to nic nowego w kinie. Ba, dwa lata wcześniej Nolan rozsypał przed widzami diabelską układankę o nazwie "Memento", którą do tej pory wielu składa z perwersyjnej przyjemności płynącej z bycia oszukiwanym. Noe jednak nie ma zamiaru wodzić widza za nos, chować się przed nim i klaskać zza węgła. Woli wziąć tulipana i rąbnąć nim widzowi w szyję, pytając: "Boli. Prawda, że to przyjemne?" Narracyjna przewrotka ciągu przyczynowo skutkowego to typowe rozpoczęcia filmu od trzęsienia ziemi, a raczej demonicznego kataklizmu. Widzowie wraz z bohaterami schodzą w czeluście sadomasochistycznego klubu gejowskiego. Kamera co chwila zmienia punkt widzenia, wypada operatorowi z rąk i z chorym błyskiem w obiektywie lustruje kolejne zboczenia klientów Rectum. Siłą filmu Gaspara jest właśnie ta naturalistyczna i straszna rzeczywistość. Może nie szokuje to przez to, że "tak jest naprawdę", lecz "tak mogłoby być, gdyby człowiek przekroczył pewne granice". Seks w filmie prawie zawsze jest brutalny, dziki, perwersyjny, a ludzie uprawiający go to dewianci i hardkorowi fetyszyści. Jedna z postaci wypowiada w pewnym momencie znamienną kwestię: "Jesteś gorszy niż zwierzę, bo nawet zwierzęta się nie mszczą". Tacy właśnie są bohaterowie filmu Gaspara Noe - wyuzdani, żądni przemocy, żyjący na granicy jawy i snu szaleńca. Współczujemy im, gdy dzieje się źle, ale tylko dlatego, że nam też mogło się coś takiego przydarzyć. Jednak po jakimś czasie zastanawiamy się: Czy oni nie zasłużyli na to? Czy to brud i zło dopadło ich czy po prostu żyli w nim przez cały czas? W pierwszych scenach aktu zemsty dokonuje nie rozwścieczony mąż, lecz jego przyjaciel Pierre, eks-chłopak pięknej żony Marcusa. Krew pozostaje na rękach gryzipiórka, faceta zwanego Filozofem, kogoś, kto był jedynym głosem rozsądku w całym filmie i zdawał się najbardziej racjonalną postacią w świecie narkotyków, transseksualnych prostytutek i zbirów na zlecenie.
Struktura narracyjna filmu celowo została wywrócona do góry nogami, aby widz najpierw przeżył szok, a później obserwował ofiary, które nieuchronnie zbliżają się to tragedii (a może tragedia zbliżała się do nich?). Poszukiwanie zemsty, gwałt w przejściu podziemnym, szalona impreza, droga na "domówkę", sielska pobudka w mieszkaniu i test ciążowy. Niestety, im bliżej poznajemy bohaterów, tym film robi się coraz bardziej bełkotliwy. Całe te rozprawy o czasie, przeznaczeniu i relacjach damsko-męskich nie są warte funta kłaków i przypominają inny zabieg, za pomocą którego reżyser chce widzowi coś powiedzieć - operatorską padaczkę z początku filmu. Noe jakby chciał wykrzyczeć, że jest artystą, że jego film znajdziemy w niszy z dopiskiem "na własną odpowiedzialność". Film o wiele lepiej działa, gdy reżyser nie opowiada o perwersyjnej seksualności jako nieodłącznym elemencie naszego życia, lecz ją pokazuje, szokuje i dławi nią widza. Pamiętna jest zwłaszcza scena, gdy symbol seksu i kobiecości - Monica Bellucci, zostaje brutalnie zgwałcona i pobita w przejściu podziemnym. Oprawca na widok kusego stroju wykrzykuje do niej: "Który chłopak pozwala, aby jego kobieta chodziła tak ubrana?". Czy ma rację? Czy to go usprawiedliwia? Czy sami w ten sposób nie spojrzeliśmy na jakąś kobietę?
Podobno po premierze Gaspar oskarżony został o homofobię. W celu zdementowania plotek, ponownie wyruszył do miejsc, gdzie kręcił film i w jednym z klubów nakręcił krótki materiał, podczas którego masturbuje się wśród homoseksualistów. Nie wiadomo, ile w tym prawdy, a ile pijaru, lecz w ten bezpruderyjny i bezczelny sposób reżyser pokazał środkowy palec wszystkim, którzy wątpią w jego talent. Może i na poziomie metafizycznym jego filmy raczej się czołgają niż dumnie kroczą i ciężko im nadgonić warsztat twórcy, lecz niewielu jest reżyserów, którzy tak jak Gaspar, wskakują wraz z widzem do rynsztoku i brodzą z nim w krwi, spermie i łzach. W ten sposób poznajemy rewers naszej cielesności i seksualności. Parafrazując słowa jednego z bohaterów: "Nawet zwierzęta nie uprawiają seksu, one kopulują, robią to, aby przetrwać, nie z przyjemności".