Recenzja filmu

Nimic (2019)
Yórgos Lánthimos
Matt Dillon

Krótki film o tożsamości

"Nimic" przedstawia historię wiolonczelisty granego przez Matta Dillona. Nie znamy jego imienia ani nazwiska, ale wcale nie jest to tutaj istotne. Otóż nasz główny bohater mieszka w dużym domu z
Niepokojąca, kreatywna i niezwykle oryginalna wyobraźnia Jorgosa Lantimosa nurtuje mnie już od jakiegoś czasu. Zaintrygował mnie "Lobsterem", zachwycił "Zabiciem świętego jelenia", a "Faworytą" zaskarbił sobie mój szacunek jako reżyser najwybitniejszego filmu kostiumowego, jaki do tej pory widziałem. Z tym większym entuzjazmem przyjąłem wiadomość o nakręceniu przez niego krótkometrażówki pt. "Nimic" i z tym większą chęcią postanowiłem ją obejrzeć. Mimo że trwa tylko 12 minut, "Nimic" opowiada bardzo wyjątkową historię, mówiącą o tym, co w dzisiejszych czasach dość łatwo stracić, czyli o tożsamości.

"Nimic" przedstawia historię wiolonczelisty granego przez Matta Dillona. Nie znamy jego imienia ani nazwiska, ale wcale nie jest to tutaj istotne. Otóż nasz główny bohater mieszka w dużym domu z kochającą żoną i dwojgiem dzieci. Wszystko to pewnego dnia straci i to za sprawą pewnej przypadkowej kobiety, którą spotka w metrze, wracając do domu z filharmonii. 

Nasz główny bohater pyta się rzeczonej kobiety, graną przez Daphné Patakia, która jest godzina. I to pytanie właśnie go zgubiło. Ona odpowiada mu pytaniem na pytanie, i to w dodatku tym samym. Kobieta zaczyna powtarzać po nim wszystkie czynności, wykonuje dokładnie te same ruchy, co on: kupuje kwiaty, przechodzi przez przejście dla pieszych, wchodzi do domu. Jeszcze nie wiemy, dlaczego to robi i jaki ma w tym cel. Po wejściu do domu następuje konfrontacja Kobiety z rodziną głównego bohatera. I żona, i dzieci mają za zadanie zdecydować: które z nich dwojga, on czy ona, jest ich ojcem i mężem. Nasz wiolonczelista nie jest nawet w stanie przekonać o prawdziwym stanie rzeczy swoją rodzinę, bo Kobieta wszystko po nim powtarza. Następuje parę prób, w tym ta najbardziej osobliwa: żona ma odgadnąć swojego małżonka poprzez ocieranie się stopami w łóżku na oczach dzieci. Główny bohater ma wielką nadzieję, że żona i dzieci go rozpoznają, ale niestety, ma miejsce coś zupełnie odwrotnego: wybierają oni Kobietę. Wiolonczelista staje się nieproszonym gościem w swoim własnym domu. Musi odejść.

Nieznana Kobieta przejmuje tożsamość głównego bohatera: wstaje w ten sam sposób jak on, każdego ranka gotuje jajko w rondlu i wykonuje przy tym dokładnie te same gesty, których nie miała prawa znać. Zajmuje jego miejsce w filharmonii i gra za niego na wiolonczeli, i nie ma znaczenia dla żony, dzieci, dyrygenta, współgrających ani dla nikogo z widowni, że nie umie na niej grać i że rzępoli. Żona i dzieci patrzą na nią każdego ranka i nie widzą, że to nie ta osoba. Zaczynamy wtedy zachodzić w głowę: dlaczego to miało miejsce, dlaczego ten dziwny incydent się wydarzył, dlaczego nikt nie widzi tej zamiany i co się stanie z głównym bohaterem, skoro nie ma dokąd wracać? 

Wszystkie te wątpliwości rozwiewa finał tej przedziwnej historyjki. Jesteśmy znowu w metrze. Obserwujemy głównego bohatera jadącego nie wiemy dokąd. Naprzeciw niego siedzi inny, czarny pasażer, który zadaje mu pytanie, które on zadał Kobiecie parę dni temu: "Która jest godzina?", a on zaczyna przypatrywać się mu z rozpaczą. I wtedy wszystko staje się dla nas jasne: cały film opiera się na kradzieży tożsamości. 

Mamy tu do czynienia z bardzo osobliwym i, chce się rzec, paranormalnym zjawiskiem. Kobiecie granej przez Daphné Patakia prawdopodobnie też ktoś wcześniej ukradł tożsamość, więc żeby znowu funkcjonować w tym świecie, musiała ukraść ją komuś innemu. I tym kimś był nasz nieszczęsny wiolonczelista. Teraz on, żeby wrócić do świata "istniejących", musi odpowiedzieć mu na to pytanie pytaniem, pójść za nim do domu, przekonać jego rodzinę i przyjaciół, że jest nim i pozbawić tożsamości zupełnie niewinnego człowieka, którego nigdy wcześniej nie spotkał. Bardzo chciałby wrócić do swojego poprzedniego życia, do żony i dzieci, których kocha. Bardzo chciałby, żeby to wszystko okazało się tylko złym snem, z którego zaraz się wybudzi. Ale niestety, te "drzwi" są dla niego już na zawsze zamknięte. Rozpacza nie tylko z tego powodu, że będzie musiał okraść kogoś innego z jego tożsamości, ale też z powodu wiedzy, że do poprzedniego życia już niestety nie wróci. Teraz, wiedząc to wszystko, nasuwa się na myśl jedno pytanie: od czego to wszystko się zaczęło i kto (lub co) rozpędził to błędne koło? Może to ten tytułowy Nimic? Ale to pozostaje już w sferze prywatnych gdybań.

Plakat do tego filmu również bardzo ciekawie obrazuje problem przedstawiony w filmie. Dostrzegamy na nim dwie osoby, a raczej jedną nienormalnie wydłużoną, a drugą skróconą o połowę. Są to nasi dwaj bohaterowie: wiolonczelista i kobieta z metra, możemy ich rozpoznać po butach i kolorach: kobieta jest czerwona i nosi obcasy, a wiolonczelista jest czarny i nosi trampki. Jaki jest sens takiego ułożenia bohaterów? Możemy dostrzec, że w połowie kreska ilustrująca Kobietę robi się czarna, a tam, gdzie powinna być jej głowa, jest głowa Matta Dillona. Ten plakat również przedstawia problem kradzieży tożsamości: Kobieta ukradła wiolonczeliście jego "górę", to, po czym był rozpoznawany wśród ludzi i sama ją założyła, stała się nim. Teraz on musi ukraść komuś jego "górę", by zacząć na nowo istnieć. Jest to bardzo ciekawe i intrygujące przedstawienie problemu ukazanego w "Nimic".

Podsumowując, "Nimic" jest dość niecodziennym przeżyciem filmowym opowiadającym osobliwą historię człowieka wplątanego w coś, czego nie rozumie i chyba nigdy nie zrozumie. Dzięki intrygującemu scenariuszowi i sposobie opowiedzenia tej historii Lantimos zasługuje na miano jednego z najoryginalniejszych reżyserów kina światowego.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones