Recenzja filmu

Nocny pociąg z mięsem (2008)
Ryûhei Kitamura
Bradley Cooper
Leslie Bibb

Rzeźnik w garniturze

Cóż można pomyśleć o filmie, widząc taki tytuł? Cokolwiek przyszło Wam do głowy, macie rację. Zasiadłam do niego, zmrużywszy ironicznie oczy i nie zdziwiłam się. Dostałam dokładnie to, czego się
Cóż można pomyśleć o filmie, widząc taki tytuł? Cokolwiek przyszło Wam do głowy, macie rację. Zasiadłam do niego, zmrużywszy ironicznie oczy i nie zdziwiłam się. Dostałam dokładnie to, czego się spodziewałam.   Ta produkcja jest… jakby to powiedzieć… Nie wiem, czy bardziej śmieszna, czy bardziej zabawna, czy bardziej żenująca. Według mnie jest durna, aż ręce, witki i cała reszta opadają. No chyba że ktoś preferuje krwawe jatki z rzeźnikiem i połaciami mięsa w roli głównej – wtedy proszę bardzo. Ręczę, że takiemu delikwentowi film się spodoba. Ale inni mogą poczuć się zniesmaczeni i wręcz pobrudzeni, a po seansie mogą się łapać na dyskretnym przeglądaniu swojej odzieży, żeby sprawdzić, czy przypadkiem jakaś kropelka krwi nie kapnęła na nich z ekranu.   Cała historia opiera się na tajemniczym, nocnym pociągu, który wywozi ludzi na zapomnianą stację metra. To znaczy dokładnie na samą stację dojeżdżają już nie ludzie, a zmasakrowane trupy. A jeszcze dokładniej – mięso. Procederem przerabiania ludzi na produkt do spożycia zajmuje się równie tajemniczy mężczyzna, którego żaden widz nie chciałby spotkać w nocy na ciemnej ulicy. Wsiada do pociągu  i czeka, kiedy wagoniki zjadą na drugi tor, a wtedy zaczyna swoją zabawę. Mimo że jest ubrany w niezwykle drogi i elegancki garnitur, kiedy kończy dzieło, podłoga, sufit i ściany pociągu są zbryzgane krwią i po elegancji nie zostaje nawet ślad. Mężczyzna jest zimny, ponury i przerażający, jęki i błagania ludzi nie robią na nim żadnego wrażenia, ale w sumie nic dziwnego – jeśli nie traktuje ich jak ludzi tylko jak mięso, trudno wymagać innego zachowania.   Zabójcę obserwuje i śledzi młody mężczyzna, który próbuje rozwiązać zagadkę tajemniczych zniknięć ludzi w nocnym pociągu. Stopniowo odkrywa przerażającą prawdę i przekonuje się, jak wielkie zło mieści się w tunelach metra.   Mógłby być z tego całkiem niezły film. Naprawdę można by zrobić z tego ciekawą historię i stworzyć dzieło z wciągającą akcją i mroczną atmosferą. Można było. Powstało za to coś, co jest kumulacją kiczu, hektolitrów krwi i psychopaty, który nie ma za grosz czaru i można go aresztować za sam wygląd. Nikogo nie oszuka i na sam jego widok każdy rzuciłby się do ucieczki. Rozwiązanie historii jest głupiutkie i naciągane, w ogóle nie tłumaczy okrucieństwa mężczyzny ani, jak się potem okazuje, zaszczytu, jakim jest mordowanie ludzi. Widz dostaje tylko odpowiedź, stek bzdur nijak nietrzymających się kupy. Sensu w tym nie znajdzie, bo jeśli jakikolwiek był, utonął w strugach posoki. Jedyne, co mogę znaleźć w wytłumaczeniu historii, to odniesienie (i to moje, nie pochodzące z filmu) do wypowiedzi Stephena Kinga. Mistrz mówił kiedyś, że wyobraźnia jest podobna do piwnicy z krokodylami. Co jakiś czas otwiera się klapę i rzuca im porządną porcję mięsa, żeby nie wylazły na zewnątrz. Nic więcej w tym filmie nie widzę i bardzo go nie polecam.
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
„Nocny pociąg z mięsem” wszedł do polskich kin w Halloween. Gdyby filmy dostawały nagrody za tytuły, ten... czytaj więcej
Nowy Jork w filmie Ryuhei Kitamury, jak i w jego literackim pierwowzorze – opowiadaniu Clive'a Barkera,... czytaj więcej
Kiedy mam zamiar obejrzeć jakiś współczesny amerykański horror, nigdy nie nastawiam się na coś wielkiego.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones