Recenzja wyd. DVD filmu

Operator Klaus (2000)
Stefan Prehn
Jörg Wagner
Konstantin Graudus
Gustav Adolph Artz

Mały Klaus

Mimo nieskrywanej sympatii dla wszelkiej maści dziwactw i obrzydliwości, jakie tylko jest w stanie wytrzymać celuloidowa taśma, przyjemność czerpana z oglądania kina gore zawsze wydawała mi się
Mimo nieskrywanej sympatii dla wszelkiej maści dziwactw i obrzydliwości, jakie tylko jest w stanie wytrzymać celuloidowa taśma, przyjemność czerpana z oglądania kina gore zawsze wydawała mi się dziwna i fascynująca. Jak tu nie dziwić się samemu sobie, gdy tryskająca na ścianę krew w "Ciemnościach" budzi estetyczny zachwyt, a o różnicach w sposobie filmowania scen autopsji przez Nacho Cerdę i Joe D’Amato rozprawia się z zacięciem godnym "lepszej sprawy"? Dla widzów, którym zdarzają się tego typu refleksje mam znakomitą propozycję – jest nią krótki, terapeutyczny seans dla wszystkich, którzy mają wątpliwości, czy normalnym jest spędzanie wolnego czasu na kontemplowaniu krwi i wnętrzności, wylewających się z ekranu.

Tą propozycją jest krótki, bo zaledwie dziewięciominutowy filmik, pod wdzięcznym tytułem "Forklift Driver Klaus: The First Day on the Job". Stworzony przez debiutantów w 2000 roku zebrał kilka prestiżowych nagród na festiwalach (min. nagroda jury dla najlepszej krótkometrażówki na festiwalu Fant-Asia i nagroda Niemieckiego Związku Krytyków Filmowych). Wspominam o tym głównie dlatego, że pierwsze zetknięcie z filmem Wagnera i Prehna nie zapowiada szczególnych atrakcji dla miłośników kina grozy...

Narrator (przemawiający głosem Egona Hoegena znanego z udziału w filmach mających propagować bezpieczeństwo na drogach) przedstawia nam Klausa. Klaus jest dzielnym i wesołym młodym człowiekiem, który właśnie odbiera uprawnienia do prowadzenia wózka widłowego. Jest to dla nas okazja, aby przeżyć z nim i jego nowymi kolegami pierwszy dzień pracy. Tak rysująca się historia stanowi pretekst do tego, by twórcy filmu przestrzegli nas przed kilkoma czynnościami, których nie należy dopuszczać się pod żadnym pozorem na tak odpowiedzialnym stanowisku, na jakim znalazł się Klaus. Pouczeni zostajemy, trzeba przyznać, w dość osobliwy sposób, bowiem przedstawione zostaną nam najbardziej przykre i brutalne konsekwencje, jakie może nieść za sobą lekkomyślność i nieodpowiedzialne działanie. Brzmi niedorzecznie?

I słusznie. Bo trudno inaczej określić zamysł twórców tej krótkometrażówki. Nie oznacza to wcale, że nie warto spędzić wspomnianych dziewięciu minut w towarzystwie Klausa i jego przyjaciół.

Za największą zaletę filmu uznaję pomysł i sposób wcielenia go w życie. Reżyserzy widocznie zjedli zęby na oglądaniu wszelkiej maści instruktażowych filmów, bo w ich filmie udało im się perfekcyjnie wykorzystać tę konwencję. Zaryzykuję stwierdzenie, że gdyby zamiast domowego zacisza, zetknąć się z "Forklift Driver Klaus..." na spotkaniu instruktażowym w nowym miejscu zatrudnienia, to trudno byłoby się oprzeć i nie nabrać na jego "poważną", edukacyjną misję.

Oczywiście – do czasu. A dokładnie do momentu, nie poleje się pierwsza krew. Ale nie będę rozpisywał się dalej, co by nie popsuć wam rozrywki. Skończę na tym, że żeby w pełni delektować się tym, co przyszykowali dla nas twórcy filmu, należy wykazać się minimalną choćby wytrzymałością na filmową krew i przemoc. Nadgorliwych uspokajam i śpieszę dodać, że nie ma większych obaw – nie jest to jazda dla miarę "August Underground", więc każdy, kto zmęczył w życiu choć jeden porządny splatter – wytrzyma tę przejażdżkę bez aviomarinu.

Tym bardziej, że trudno przez owe dziewięć minut seansu na chwilę choć zachować powagę. Przemoc w "Forklift Driver Klaus..." jest przerysowana na potęgę, przez co staje się groteskowa. Film zyskuje, bo poczucie humoru z minuty na minutę czernieje aż do barwy smoły. I właśnie w momentach filmu, które są szczególnie groteskowe – doszukuje się jego największej wartości.

Trudno, bowiem nie ulec przekonaniu, że film Wagnera i Prehna staje się w którymś momencie kpiną z przyzwyczajeń widza. Samo wykorzystanie wspomnianej konwencji filmu instruktażowego uznaję za strzał w dziesiątkę, uświadamiający nam, miłośnikom filmowej przemocy – jak dalece pretekstowe bywają konstrukcje fabularne i psychologiczne filmów, których magii ulegamy przecież z taką łatwością. Film instruktażowy w konwencji gore wydaje mi się również świetnym żartem z co bardziej kuriozalnych wycieczek reżyserów filmowych, którzy sosem ze skrzepłej krwi przyprawiali takie gatunki filmowe, jak komedie romantyczne, filmy kung-fu, musicale, czy filmy porno. Za to spostrzeżenie należy się twórcom duży plus. Nie oznacza to wcale, że twórcy "Forklift Driver Klaus..." roszczą sobie prawo do poważnej krytyki, czy (o, zgrozo!) moralizatorstwa.

Przeciwnie - film Wagnera i Prehna niesie ze sobą ogromnie pozytywne przesłanie. Uświadamia bowiem, jak niegroźnym i w gruncie rzeczy sympatycznym doświadczeniem może być wynurzanie się przez kilka minut w basenie ekranowej krwi. Po ściągnięciu masek, jakimi dla kina gore bywa fabuła, przesłanie czy dramatyzm, w "Forklift Driver Klaus..." zostaje mechaniczna zabawa widza z własnymi przyzwyczajeniami. I jestem przekonany, że godząc się na punkt widzenia twórców tej krótkometrażówki, trudno będzie wam dostrzec cokolwiek gorszącego czy nieprzyzwoitego w napawaniu się obrazem filmowej krwi i przemocy.

Nie sposób zbyt wysoko cenić tego filmu głównie dlatego, że "Forklift Driver Klaus..." nie ma szans spełnienia wymagań większych, niż czysta rozrywka. Do tego - pomysł na ten film (będący zdecydowanie jego największą zaletą) można uznać również za jedną z jego większych wad. "Forklift Driver Klaus..." jest bowiem żartem. I tylko żartem. Wykonanym starannie i zgrabnie. Tak też nakręconym i poprowadzonym. Ale koniec końców, jak każdy żart "Forklift Driver Klaus..." bawi głównie przy pierwszym zetknięciu.

Krótki czas trwania filmu sprawia, że staje się on ledwie przystawką i tak należy do niego podchodzić. Nie oznacza to jednak, że nie można się nim delektować. Nadrabia on bowiem bezpretensjonalnością, i głównie dzięki niej z czystym sercem polecam ten film właściwie wszystkim. Podsumowując: jeżeli na waszej półce z horrorami jest trochę wolnego miejsca między "Złym smakiem" a "Toksycznym mścicielem", możecie śmiało wstawić w nie DVD z "Forklift Driver Klaus...".
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones