Recenzja wyd. DVD filmu

Płytko pod ziemią (2004)
Sheldon Wilson
Timothy V. Murphy
Stan Kirsch

Płytko...

Na odludnym, znajdującym się w leśnej głuszy, posterunku policji zjawia się cały pokryty krwią chłopiec. Szeryf Jack Sheppard i jego pomocnicy rozpoczynają dochodzenie mające na celu poznanie
Na odludnym, znajdującym się w leśnej głuszy, posterunku policji zjawia się cały pokryty krwią chłopiec. Szeryf Jack Sheppard i jego pomocnicy rozpoczynają dochodzenie mające na celu poznanie makabrycznego przybysza. W trakcie śledztwa odkrywają, że młodzieniec ma związek z tajemniczymi morderstwami sprzed roku, które dokonane były w okolicy. Chłopak zjawił się by ukarać winnych strasznych przestępstw…   "Płytko pod ziemią" jest zlepkiem kilku oklepanych w kinie wątków. Z jednej strony reżyser zaserwował widzom opowieść o seryjnym mordercy katującym swoje ofiary w leśnych ostępach, na którego poluje dzielny i prawy szeryf. Nic nowego, temat wyeksploatowany na wszelkie możliwe sposoby, czasami lepiej, innym razem, i tak jest niestety w przypadku tego filmu, gorzej. Więc cwany pan Sheldon Wilson wymyślił sobie, że doda do tej oklepanej historyjki elementy horroru o duszach zamordowanych łaknących zemsty, wszystko wymiesza, ostro przyprawi scenami gore i ma przepis na idealny hit. Niestety wyszła mu potrawa niestrawna i bez smaku. Sheldon Wilson miał dobre chęci, pracowitą ekipę i mnóstwo pomysłów w głowie. Szkoda tylko, że zabrakło dobrego wykonania. Największym minusem tego filmu jest wiejąca z ekranu nuda. Są w filmie ciekawe sceny, dobrze nakręcone, ciekawie zagrane z efektownym podkładem muzycznym. Lecz im bardziej zagłębiamy się w ten obraz tym  mniej poszczególne, efektowne sceny zaczynają widza interesować, a wychodzi na wierzch kompletny brak pomysłu na cały film. Reżyser i scenarzysta za bardzo skupili się na chęci zaszokowania widza a nie na samej historii co w konsekwencji powoduje, że "Płytko pod ziemią" staje się nudnym kiczem. Co się tyczy aktorstwa, muzyki i efektów specjalnych: przeważnie młodzi aktorzy starają się ale są bezpłciowi, weterani po prostu przewijają się przez ekran, niektórzy obsadzeni w całkowicie dla siebie niesprawdzonych rolach. Muzyka jest początkowo nawet ciekawa, wzmacniająca dreszczyk i emocje jednak po 20 minutach miałem już dość tych samych oklepanych chwytów i muzyka zaczęła spełniać nową rolę – zaczęła mnie potwornie wkurzać. Światełkiem w tunelu są efektowne sceny gore (jeśli ktoś lubi dawkę makabry) – są dobrze pokazane, specjaliści od charakteryzacji i efektów widać, że zjedli zęby na tego typu produkcjach, więc jest ok. Sheldon Wilson to reżyser, który się stara, ma plan i efektowne pomysły na uwiedzenie widza, tylko jakoś mu nie wychodzi. W jego filmach brak elementu, który potrafiłby przykuć do ekranu na półtorej godziny. Tak jest w przypadku tego filmu jak i nowszego "W szponach strachu". Jednak ja daję mu szansę na rozwinięcie skrzydeł.  Na razie musimy się zadowolić nudnym horrorem ze scenariuszem wypełnionym nielogicznymi scenami i pokrytym krwią chłopcem, wpatrującym się na nas z ekranu jakby z pytaniem: co Wy tu jeszcze robicie.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones