Recenzja filmu

Po prostu razem (2007)
Claude Berri
Audrey Tautou
Guillaume Canet

Mocne przesłanie nadziei

Nie jest łatwo nakręcić dobry film obyczajowy. Trzeba wykazać się pomysłowością, by przedstawić szarą rzeczywistość, nie powielając wytartych schematów, by ustrzec się banału w gatunku filmowym,
Nie jest łatwo nakręcić dobry film obyczajowy. Trzeba wykazać się pomysłowością, by przedstawić szarą rzeczywistość, nie powielając wytartych schematów, by ustrzec się banału w gatunku filmowym, w którym brak akcji i sensacji. Chociaż "Po prostu razem" nie powala na kolana, to jednak broni się niebanalnym ukazaniem oczywistości. Bo o czym jest ten film? O samotności i lękach. O przyjaźni. O poświęceniu i miłości. Francuski reżyser Claude Berri sygnalizuje ważne problemy społeczne, nie rozwodząc się nad nimi, ponieważ są bardzo powszechne, można rzec, że wręcz oczywiste we współczesnym świecie. Dlatego też, nie zagłębia się w ich genezę, nie rozkłada na czynniki psychiki bohaterów. Po prostu pokazuje obrazki ludzkiej rzeczywistości pozostawiając widzowi szerokie pole do interpretacji. "Po prostu razem" to opowieść o ludziach zagubionych w sobie i w świecie. Camille (Audrey Tautou) to odizolowana artystka pracująca jako sprzątaczka. Swój ból emocjonalny spowodowany brakiem zmarłego ojca i złymi relacjami z niezrównoważoną matką wyraża poprzez ascetyczne traktowanie swojego ciała. To prowadzi do ciężkiej choroby, w której pomocną dłoń wyciąga do niej Philibert (Laurent Stocker), pełny lęków arystokrata, a jednocześnie oryginalny i niezwykle ciepły człowiek. Współlokator Philiberta, Franck (Guillaume Canet) jest zagubionym w sobie, młodym kucharzem, który swoją wewnętrzną pustkę wypełnia alkoholem, głośną muzyką i seksem. Te trzy samotności spotykają się ze sobą, uświadamiając jednocześnie bohaterom, iż człowiek musi się otworzyć i wyjść do drugiego, bo sam zginie. I z tymi trzema samotnościami młodych ludzi zderza się czwarta samotność; samotność starej, chorej osoby - Paulette (Françoise Bertin). Babcia Francka, jest bliska śmierci. Musi zostawić wszystko, co jej bliskie i zamieszkać w domu opieki. Jest to moim zdaniem bardzo ważny motyw tego filmu, gdyż przedstawia "uczłowieczenie" starości, która zwłaszcza przez młodych ludzi jest tak bardzo odrzucana i negowana. Niezwykle piękny i dający do myślenia jest moment, w którym Camille rysuje akt Paulette. Podkreśla to, iż stary człowiek to też człowiek, to ktoś, kto potrzebuje zrozumienia, szacunku i opieki, bo to mu się po prostu należy u schyłku jego życia. Świetna gra aktorów, wspaniała muzyka Frederica Bottona oraz mocne przesłanie nadziei, tworzą w swej wymowie dobry i ciepły obrazek. Film nie jest arcydziełem, ale wprawionemu widzowi przyniesie wiele satysfakcji interpretowanie rzeczywistości w nim przedstawionej, a na koniec ukoi słonecznym happy endem. Magdalena Stycuła
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Troje na życiowym zakręcie, a jak już wpadać w wiraże melancholii, to tylko w Paryżu. Ciepłe i... czytaj więcej
Michał Burszta

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones