Recenzja filmu

RoboCop 3 (1993)
Fred Dekker
Robert John Burke
Nancy Allen

Dla przyjaciół Murphy, dla ciebie RoboCop

Pierwszy film z serii "Superglina" zrobił na mnie niemałe wrażenie. Nie stracił na wartości mimo upływu czasu i jest jednym  z najlepszych obrazów fantastycznonaukowych lat osiemdziesiątych.
Pierwszy film z serii ''Superglina" zrobił na mnie niemałe wrażenie. Nie stracił na wartości mimo upływu czasu i jest jednym z najlepszych obrazów fantastycznonaukowych lat osiemdziesiątych. Druga część mocno mnie rozczarowała. Wątek robota z mózgiem dilera narkotykowego i dzieciaka stojącego na czele szajki przestępczej nie przemówiły do mnie. Natomiast trzeci obraz z serii... rozbawił mnie.


Liczba głupot w "RoboCopie 3" potrafi doprowadzić do śmiechu. Zniknęła krew i brutalność, zniknął aktor grający głównego bohatera, zniknęła dobra i wciągająca fabuła. A więc co zostało? Jedynie tytuł. Tytułowy bohater jest potraktowany po macoszemu. Nie pełni ważnej roli w filmie. Więcej czasu antenowego dostała już kilkuletnia dziewczynka, która za pomocą małego laptopa potrafi włamać się do systemu OCP i zhakować najnowocześniejsze roboty... Pozostawię to bez komentarza. Także obecność Nancy Allen nie sprawia radości, ponieważ jej postać ginie po kilkunastu minutach. Robert John Burke nie sprawdził się zbytnio w roli cybernetycznego policjanta. Peter Weller zdecydowanie bardziej nadawał się do tej roli.

Fabuła filmu podobnie jak w poprzednich filmach skupia się na walce z nieuczciwością korporacji OCP. W trzeciej odsłonie serii firma ta zamierza wysiedlać niewinnych ludzi w celu zbudowania supernowoczesnej metropolii Delta City. Powstaje ruch oporu. Historia byłaby ciekawa jako osobna opowieść, lecz nie sprawdza się jako kontynuacja przygód Murphy'ego. Efekty specjalne są w tym filmie ważniejsze od scenariusza wypełnionego idiotyzmami trudnymi do strawienia nawet dziecku.


"RoboCop 3" to wzorowy przykład odgrzewanego kotleta, który nie ma nic ciekawego do zaoferowania i jedzie na popularności hitu Verhoevena. Obniżenie kategorii wiekowej nie byłoby nawet takie złe, gdyby nie wciskanie postaci dziecięcej na pierwszy plan i rozjaśnienie atmosfery. Natomiast największym minusem filmu był czarny charakter - robot Otomo. Mimo że akcja filmu rozgrywa się w przyszłości, android ten używa broni białej i sztuk walki, które wyglądają żałośnie. Skakanie we wszystkie strony w pionie i poziomie zamiast robić wrażenie, rozbawia. Także człowiek stojący na czele służb porządkowych, z którymi walczy rebelia z pomocą Supergliny jest postacią nudną i nieciekawą. W wielu momentach miałem wrażenie, że jest on nieudaną kopią Dicka Jonesa granego przez Ronny'ego Coxa w pierwszej części. Obaj są na wysokich stanowiskach w OCP, obaj korzystają z usług zbirów, obu ich Murphy próbował zastrzelić, ale przeszkadzała mu dyrektywa 4.

Jednak  z drugiej strony obraz Freda Dekkera nie jest kompletnym dnem. Latający RoboCop oraz walka z Otomem mimo głupoty potrafi rozbawić i zaciekawić widza. Ogromną zaletą jest również cameo robota ED-209, a także świetnie zagrana przez Jill Hennessy postać Dr Lazarus.


Podsumowując, ostatnia część kultowej trylogii sci-fi ma fabułę i aktorstwo na poziomie produkcji telewizyjnej, a efekty specjalne nie wytrzymały próby czasu. Jednakże jeżeli ktoś szuka niewymagającej rozrywki, "RoboCop 3" sprawdzi się idealnie.
1 10
Moja ocena:
2
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones