Recenzja filmu

RoboCop (2014)
José Padilha
Joel Kinnaman
Gary Oldman

"Wreszcie masz odpowiedni kolor skóry"

Wiadomości dochodzące do fanów w czasie produkcji "RoboCopa" nie napawały zbytnim optymizmem. Pancerz będzie czarny, kategoria wiekowa PG-13... Krótko mówiąc: profanacja klasyku. Trudno się też
Wiadomości dochodzące do fanów w czasie produkcji "RoboCopa" nie napawały zbytnim optymizmem. Pancerz będzie czarny, kategoria wiekowa PG-13... Krótko mówiąc: profanacja klasyku. Trudno się też takiemu pesymizmowi dziwić, mając w pamięci choćby "Obcego kontra Predator". Teraz mogę uspokoić. José Padilha dostarcza nam solidne kino akcji. Nie jest co prawda tak bezkompromisowe jak dzieło Paula Verhoevena, ale jak na dzisiejsze standardy ma i tak znośny poziom.

Alex Murphy i Jack Lewis prowadzą śledztwo przeciwko Antoine Vallonowi. W akcji ranny zostaje partner Murphy'ego, a on sam pada następnie ofiarą zamachu przed własnym domem. Tymczasem w USA trwa debata nad wprowadzeniem na ulice dronów bojowych mających całkowicie zapewnić bezpieczeństwo i wyeliminować przestępczość. Dąży do tego firma prowadzona przez Raymonda Sellarsa, sprzeciwia się natomiast senator Hubert Dreyfuss, który składa odpowiednią ustawę. Przypadek Murphy'ego otwiera przed Sellarsem furtkę na obejście prawa. Decyduje się on połączyć człowieka z maszyną…



Nowy "RoboCop" oferuje miks tradycji ze współczesnymi standardami. Już na początku wita nas główny motyw muzyczny znany z oryginału. Tytułowy bohater także na początku ma srebrny pancerz, a przemalowanie go na czarno jest ciekawie uzasadnione. Znamienna jest jednak kwestia (będąca zarazem tytułem tej pracy), którą do Murphy'ego wypowiada jego partner. Dziś trzeba walczyć o jak największą publikę, a zgrabne operowanie kwestiami rasowymi stało się jedną z kluczowych metod. Burzę rozpętało swego czasu "Transformers 2", a późniejsze przemalowanie Pegaza w "Starciu tytanów" czy teraz RoboCopa są naturalnymi konsekwencjami. Nowy design tytułowego bohatera jednak filmu nie przekreśla. Nie robi też tego kategoria wiekowa. Co prawda w strzelaninach brak posoki aż nazbyt rzuca się w oczy, ale są one na tyle dobrze i szybko zmontowane, że efekt końcowy i tak jest w miarę zadowalający. Finał to natomiast mieszanka motywów z dzieła Verhoevena i "RoboCopa 2", co także stanowi miły smaczek dla zwolenników starszych odsłon.

Film naprzód pcha też obsada. Świetnie w roli czarnych charakterów prezentują się Jackie Earle Haley i Michael Keaton. Ten pierwszy wypadł tutaj o wiele lepiej niż w "Koszmarze z ulicy Wiązów", a zdawać by się mogło, że postać Kruegera daje znacznie większe pole do popisu. Gary Oldman sprawdził się jako rozdarty między wewnętrznymi ideałami a korporacyjną polityką naukowiec. Sam wątek rodzinny Murphy'ego skłania natomiast do refleksji na temat posuwającej się dehumanizacji. Joel Kinnaman także podołał zadaniu. Nie rywalizował z Peterem Wellerem, pokazał własną interpretację postaci. Osobiście kupuję ten wizerunek.



"RoboCop" pokazuje też jak propagandowo można wykorzystać media i wyśmiewa wręcz takie dziennikarstwo. Czyni to dzięki świetnemu Samuelowi L. Jacksonowi. Całość, gdyby nie dzisiejsze uwarunkowania rynku, mogła być bardzo dobra. Dzięki nałożonym ograniczeniom jest jednak tylko solidna. Fundamenty są jednak bardzo mocne i z przyjemnością zobaczyłbym część drugą. Seans w kinie nie będzie czasem straconym.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W amerykańskim serialu "Almost Human", notabene dosyć wciągającym, główny bohater – policjant po... czytaj więcej
Alex Murphy był jednym z najtwardszych gliniarzy w okolicy, nade wszystko kochającym swoją rodzinę.... czytaj więcej
Na najnowszy wysokobudżetowy film akcji spod ręki Jose Padilhi można patrzeć dwojako – przyrównując go do... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones