Recenzja filmu

Sairen (2006)
Yukihiko Tsutsumi
Yui Ichikawa
Leo Morimoto

Boisz się alarmów?

Kino azjatyckie jest dość specyficzne dla europejskiego odbiorcy ze względu na mnogość odniesień do legend i różnego rodzaju mniej lub bardziej popularnych wierzeń. Bardziej znane obrazy
Kino azjatyckie jest dość specyficzne dla europejskiego odbiorcy ze względu na mnogość odniesień do legend i różnego rodzaju mniej lub bardziej popularnych wierzeń. Bardziej znane obrazy pokroju "Ring", "Dark Water" czy "Grudge" przyzwyczaiły widza z Zachodu do powtarzającego się motywu długowłosej dziewczynki, która pojawia się w całkowicie zwyczajnych miejscach i okolicznościach. Uwaga! W tym filmie nie będzie martwych dziewczynek w studni, szafie, ani silosie z wodą, które zalewają mieszkanie czy czają się pod łóżkiem. "Forbidden Siren" to kolejny obraz powstały na podstawie gry. Film jest luźno oparty na wydawnictwie pod tym samym tytułem, którym mogą cieszyć się posiadacze PS2. Reżyser Yukihiko Tsutsumi zabiera nas na niewielką japońską wyspę, na którą przeprowadza się Yuki (Yui Ichikawa) wraz z ojcem i młodszym bratem Hideo. Mieszkańcy opowiadają nowo przybyłym legendę mówiącą o tym, że nie powinno się, a wręcz nie wolno wychodzić z domu, gdy słyszy się wycie syreny alarmowej. Muszę przyznać, że "Sairen" zaskakuje. Film jest inny niż większość znanych mi "horrorowych" obrazów rodem z Azji. Po pierwsze: brak wspomnianej na początku długowłosej dziewczynki czy podobnego bytu, który od samego początku mógłby sugerować zakończenie. Po drugie: sceneria. W obrazie Yukihiko Tsutsumi nie uświadczymy wielkich, przytłaczających metropolii, ani domów nawiedzonych przez ducha, który nie może zaznać spokoju i powraca z zaświatów wyegzekwować od żywych to i owo. Należy zapomnieć o zdjęciach podobnych do tych z "Tunelu" czy "A.P.T". Na myśl nasuwa mi się koreański "R-Point", który choć tematycznie jest obrazem zgoła odmiennym, to jednak plenery, w którym przeważa dzika roślinność i tereny, gdzie nikt o zdrowych zmysłach się nie zapuszcza, dają początek nowej jakości alienacji w horrorze rodem ze Wschodu. "Wyprowadzenie bohaterów z miasta" to powiew świeżości, za który "Sairen" zdobywa ogromny plus. Kolejną zaletą filmu jest spójny i sensowny scenariusz. Rzadko zdarza się, żeby Japończycy popełnili coś wyjątkowo nielogicznego, ale równia rzadko mamy do czynienia z dziełem, które całkowicie ustrzega się błędów "logicznych". W "Sairen" nie ma się w zasadzie do czego doczepić w tej materii. Nawet jeżeli wcześniej coś było dla nas niezrozumiałe, staje się jasne po obejrzeniu filmu do końca, ale oczywiście jak na azjatyckie standardy, gdyż osoby zupełnie zielone w wierzeniach z Kraju Kwitnącej Wiśni do rozwiązania kilku zagadek mogą potrzebować niewielkiej pomocy Google. Ale to już jest niestety specyfika tego kina. Niestety "Sairen" ma także minusy. Mój główny zarzut pod adresem filmu dotyczy zdjęć i montażu. Obraz wydaje się "zakurzony", niemal pozbawiony intensywniejszych kolorów w sposób wręcz nienaturalny. Dodatkowo praca kamery może irytować i, zwłaszcza przy okazji scen w lesie i na wieży, potęgować uczucie zagubienia, ale w sposób jedynie negatywny. Zamiast razem z Yuki zastanawiać się: "Dokąd teraz?", myślimy: "Co się stało kamerzyście, dlaczego nagle przekręcił sprzęt w lewo?". To jedne z tych irytujących drobiazgów, które potrafią zepsuć przyjemność oglądania nawet czegoś, gdzie wszystkie inne "składniki" mogą dostać ocenę najwyższą. Kolejna sprawa to aktorzy. Nie jest źle, ale momentami można odnieść wrażenie, że postacie (zwłaszcza drugoplanowe) czytają z kartki, albo uczyły się swoich kwestii kilka minut przed wejściem na plan. Nie razi to jakoś strasznie, ale mogło być o wiele lepiej. "Forbidden Siren" jest filmem, który zdecydowanie warto zobaczyć. Polecam nie tylko koneserom gatunku, ale także osobom, które z azjatyckiego kina grozy zdążyły poznać jedynie "Ring", "Eye" czy "Shutter".
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones