Recenzja filmu

Sekretne okno (2004)
David Koepp
Johnny Depp
John Turturro

Okno z oklepanego drewna

Hollywood uraczyło nas kolejną ekranizacją pisarskiego dzieła Stephena Kinga "Sekretne okno, sekretny ogród". O ile do samego dzieła filmowego trudno mieć jakieś większe zastrzeżenia, to
Hollywood uraczyło nas kolejną ekranizacją pisarskiego dzieła Stephena Kinga "Sekretne okno, sekretny ogród". O ile do samego dzieła filmowego trudno mieć jakieś większe zastrzeżenia, to podstawowym jego mankamentem jest strona fabuły pochodzącej od poczytnego pisarza.   Film Davida Koeppa ogląda się z przyjemnością głównie dzięki znakomitej grze aktorskiej. Mile zaskakuje znowu Johnny Depp (Mort Rainey) który udowadnia, że nie musi grać przylizanych playboyów strzelających z broni długolufowej, aby wykazać się kunsztem aktorskim. Zmiana wizerunku, widoczna od "Piratów z Karaibów" wyraźnie mu służy. John Turturro znakomicie pasuje do roli mleczarza rodem z Missisipi (John Shooter). Zaś Mari Bello chyba trochę za mało na ekranie, aczkolwiek promocja jej nazwiska z pewnością słusznie będzie wiązana z "Sekretnym oknem".   Wspomniałem już, że najbardziej rozczarowuje sama fabuła. Oglądając film ma się nieodparte wrażenie próby powtórzenia sukcesu "Lśnienia". King bowiem pisze ciągle te same historie o ludziach, których życie totalnie się poplątało i wobec tych trudności kreują sobie nową rzeczywistość. Nie dziwię się Kingowi, bo znalazł sposób na zarobienie pieniędzy niskim nakładem sił twórczych, powtarzając oklepane schematy. Dziwi mnie natomiast nieprzerwane czerpanie z dorobku tego pisarza, które staje się udziałem w sumie uznanych już twórców kina amerykańskiego. Wątpię, aby brakowało dobrych scenariuszy i pomysłów na filmy w kraju tak interesującym jak USA. David Koepp jest autorem scenariuszy do sztandarowych produkcji Hollywood ("Jurassic Park ", "Spider-Man", Mission: Impossible) i jest nieco frapujące poddanie się podobno ambitnego filmowca schematom Kingowskim.   Ale prawdopodobnie znowu zadecydowały względy finansowe - iluż to niezdecydowanych widzów pójdzie jednak do kina pod wpływem elektryzującego tekściku: "np. powieści Stephena Kinga". Jest to jakiś sposób, ale ja proponuję raczej jeszcze raz obejrzeć "Lśnienie" mistrza  Kubricka z o wiele lepszym Jackiem Nicholsonem w roli głównej, niż utwierdzać włodarzy Hollywood w przekonaniu, że ekranizować Kinga wciąż się opłaca.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ekranizacje horrorów to świetna szansa na zaskoczenie widza czymś niesamowitym. Fani przerażających... czytaj więcej
Wczoraj podszedłem do okna. Nisko umieszczony otwór w ścianie, przymykany kwadratowym kawałkiem szyby... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones