Recenzja filmu

Siła przyciągania (2013)
Stephan Lacant
Hanno Koffler
Max Riemelt

Niemieckie "Brokeback Mountain"

Z jednej strony narkotyki, romans, kłamstwa. Z drugiej - dom, żona, dziecko. Jak to możliwe, że film, który łączy te różne światy, okazuje się wychwalanym arcydziełem o pięknej miłości?
Przenosimy się do współczesnych Niemiec. Marc Borgmann (Hanno Koffler) i Kay Engel (Max Riemelt) są kadetami szkoły policyjnej. Ich relacja, choć wydaje się krótka, jest silnie nasączona chemią, pożądaniem i namiętnością. Nic tylko zacierać ręce i oczekiwać wielkiego lovestory. Gdyby nie fakt, że w domu czekają na Marca jego rodzice i ciężarna żona... Dlaczego, w sposób zresztą świadomy, użyłem słowo pożądanie i chemia zamiast po prostu miłość? Nie jest to bowiem jednoznaczne. Chociaż żyjemy w takich czasach, kiedy wolimy prawdziwą miłość utożsamiać z pożądaniem, zdradę z niewielkim przewinieniem, a seks znaczy dla nas tyle, co uścisk dłoni. Podobnie dzieje się i w tym filmie.

Płytkie sceny namiętności w klubowych szaletach, wśród dzikich imprez, nieodłącznie związanych z narkotykami. Lacante próbuje uratować swój film, daleki zresztą od psychologicznego podejścia do tematu. Wtrącając kilka dramatycznie nacechowanych scen, chce bazować rozbudzaniu u widza emocji. Tylko o ile w "Tajemnicach Brokeback Mountain" można było się nieźle poryczeć, współczując losom bohaterów, o tyle tutaj wyglądałoby to nieco sztucznie. Po części wynika to pewnie z rzeczywistości, w której znajdują się bohaterowie. O ile Jackowi i Ennisowi przyszło żyć w czasach prestonewellowskich, w których nie było do pomyślenia o związku pomiędzy dwoma mężczyznami, o tyle Marc i Kay żyją w realiach liberalnych Niemiec. W kraju, w którym zalegalizowane są związki partnerskie, obowiązuje ogólnokrajowy zakaz mowy nienawiści, a geje nie są wykluczeni ze służby wojskowej.

Nie bez powodu nawiązałem do słynnej, amerykańskiej produkcji. Patrząc przez pryzmat dzieła Anga Lee i oglądając uważnie produkcję Lacanta, możemy mieć dziwne wrażenie deja vu. Nic dziwnego. Każdy kto oglądał Tajemnice zauważy podobieństwa (np. Kay podobnie jak Jack pragnie stworzyć z partnerem związek, lecz ten boi się ujawnienia; dochodzi do seksualnych schadzek bohaterów, a Marc podobnie jak Ennis jest osobą małomówną i raniącą swoich najbliższych). Moim zdaniem, korzystanie już z gotowego szablonu świadczy o małej kreatywności osób odpowiedzialnych za układanie scenariusza, którzy zapewne liczyli na podobny sukces komercyjny. "Siła przyciągania" (org. "Freier Fall") Stephana Lacanta, ze swoim silnym wątkiem homoerotycznym, zdecydowanie wpisuje się w ramy kina LGBT. Bardzo ciekawą kwestią pozostaje zamknięcie dzieła w klamrę kompozycyjną, pozostawiając podłoże pod ewentualnie kolejną część. Tytuł również jest przemyślany. Określa on zapewne przywiązanie, które wytworzyło się pomiędzy głównymi bohaterami. Przywiązanie tak silne, że mimo kłótni, przykrych słów, braku wspólnego stanowiska co do swojej przyszłości czy rozstań, nie mogą długo bez siebie funkcjonować. Na pochwałę zasługuje również rola Maxa Riemelta, wcielającego się w kochanka Marca. Aktor pokazał, że potrafi stworzyć dramatyczne napięcia. Była to bodaj jedyna postać, która wzbudzała we mnie jakiekolwiek uczucia. Jedyna postać, która potrafiła okazywać swoje oddanie partnerowi i to co czuje. Potrafiła znieść pasma dostarczanych mu cierpień, będąc jednocześnie sobą. Film zyskał wiele nominacji m.in. na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie (w kategorii Najlepszego filmu debiutanckiego czy najlepszego filmu o tematyce LGBT), na Philadelphia International Gay & Lesbian Film Festival (3 nagrody jurorów dla najlepszego filmu fabularnego) czy na Lubuskim Lecie Filmowym (nominacja w kategorii Złote Grono).

Siła przyciągania (2013)"Siła przyciągania" zawiera wiele istotnych dla mnie błędów. Boli mnie to, że prezentuje treści nie do końca w pełni obrazujące społeczeństwo gejowskie. Ponadto film nie do końca można uznać za nowatorski i samodzielny. Czy polecam? Paradoksalnie tak. Bo tak naprawdę, gdyby pominąć wszystkie te uszczypliwości, to czy nie jest to jednak piękne lovestory?
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W "Sile przyciągania" Stephan Lacant zamiast o żywych ludziach mówi o "Sprawie Gejowskiej". W miejsce... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones