Recenzja filmu

Skyfall (2012)
Sam Mendes
Daniel Craig
Judi Dench

Krąg życia

Musiał nadejść ten dzień - Bond skończył pięćdziesiątkę. Płucka już nie te, oko takie, że w drzwi stodoły ciężko trafić, w kolanach trzeszczy.... Przez parę minut taki właśnie jest agent 007.
Musiał nadejść ten dzień - Bond skończył pięćdziesiątkę. Płucka już nie te, oko takie, że w drzwi stodoły ciężko trafić, w kolanach trzeszczy.... Przez parę minut taki właśnie jest agent 007. Parę - bo zaczyna pościgiem, a i kończy energicznie. Jaki więc właściwie jest nowy Bond? Najbliższe prawdy jest chyba określenie "stary".

Scenarzyści Bonda, wszyscy kolejni, mieli od początku niełatwe zadanie. Dostali pudełko z nieśmiertelnym agentem, przerysowanym herosem mijającym kule i wychodzącym w idealnie suchym garniturku z odmętów oceanu. Za głowę się musiał złapać niejeden filmowy twórca, jak sprzedać to widzowi, żeby ten chciał to kupić. Odkąd na warsztat wzięty został Daniel Craig, na idealnym Bondzie zaczęły pojawiać się pęknięcia, ślady potłuczeń i zadrapań - z filmu na film coraz głębsze. Wreszcie tama runęła - i wylądowaliśmy u źródła. To źródło to agent ze Skyfall.

Malowniczy to powrót do źródeł. Minęły bezpowrotnie czasy gadżeciarskiego trzydziestolatka z wybuchającym długopisem. Jak powie sam Q - "Już się w to nie bawimy". To nie tylko film akcji, choć akcji w nim wiele - są światełka i wybuchy, są "zadziwiająco łatwo ginący" statyści, są też zamglone wiejskie posiadłości ze skrzypiącymi deskami podłogi. Ale urodzinowy agent Jej Królewskiej Mości to przede wszystkim autoironiczny, dojrzały mężczyzna, który wraca do domu. I choć czepiać by się można w paru miejscach, choć "audycja zawiera lokowanie produktu", choć Aston Martin pojawia się dopiero pod koniec... Nowy Bond daje widzowi to, co zawsze, dokładając sporo z tego, co nigdy.

Ironia Sama Mendesa nie kończy się na samym agencie. Bohaterowie co chwilę puszczają do widza oko, kpiąc ze wszystkiego, co w popkulturze siedzi, od uroczo tandetnego pieska z porcelany i wszechobecnej "równości", aż po "Króla Lwa", "Szklaną pułapkę" i "Kevina". Konia z rzędem temu, kto wyłapie wszystkie smaczki, nie tracąc nic z zasadniczej fabuły.

Jeśli chcesz iść na to do kina - z serca polecam, obejrzyj sobie stare Bondy. Te najstarsze, z Moorem, czy Connerym. Przypomnij sobie to, co świetnie znasz, a o czym Skyfall chce Ci opowiedzieć na nowo. W końcu to urodziny, a na urodzinach zawsze się wspomina stare dzieje, wzdychając, jak ten czas leci...
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Bond nawiedza światowe kina już po raz 23. Rok 2012 to dla całej serii mały jubileusz, gdyż właśnie teraz... czytaj więcej
Już przeszło pół wieku najsłynniejszy agent Jej Królewskiej Mości zapewnia doskonałą rozrywkę milionom... czytaj więcej
"Skyfall" wydaje się dziełem nietypowym, innym niż mogliśmy oczekiwać, mając wciąż w pamięci dwa... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones