Recenzja filmu

Snajper: Kolejne starcie (2011)
Claudio Fäh
Chad Michael Collins
Billy Zane

Gwałcenie bufonadą

Po seansie "Snajpera: Kolejne starcie" czułem się mentalnie zgwałcony. Nie mogłem się pozbierać, mimo tego że produkcja znajdowała się gdzieś na końcu mojej prywatnej galaktyki, jako rzecz
Po seansie "Snajpera: Kolejne starcie" czułem się mentalnie zgwałcony. Nie mogłem się pozbierać, mimo tego że produkcja znajdowała się gdzieś na końcu mojej prywatnej galaktyki, jako rzecz praktycznie nic nieznacząca. Mimo wszystko nie wiem, jak trzeba być gruboskórnym, by przyjąć to, co oferuje "Snajper" bez psychicznego powalenia.

Różnica pomiędzy filmem Claudio Fäha a szeregową produkcją B-klasową czy tą ze stajni osławionego już studia Asylum jest taka, że twórcy pierwszego chyba nie do końca zdają sobie sprawę, w jakiej tandecie biorą udział. Stąd też nie znajdziemy w filmie swoistego rodzaju "oczka" do widza czy autoironii podkreślającej, jak bardzo twórcy nie umieją robić tego, co robią. W "Snajperze" wszystko odbywa się diablo poważnie i nawet niezłe zdjęcia nie dają nam od razu rozpoznać, że mamy do czynienia z prawdziwą kiszką.

Problem polega na tym, że "Snajper: Kolejne starcie" dotyka sfery dość specyficznej i bardzo wrażliwej na wszelkie błędy, a co w konsekwencji prowadzi do irytacji. W jednej ze scen, bohater grany przez Billa Zane'a odstrzeliwuje przeciwnikowi za pomocą karabinu wyborowego głowę. Uchwycona w dynamicznym montażu zacięta, ale spokojna mina przeładowującego nabój strzelca świadczy o jego fachowości: efekt nie zrobił na nim wrażenia, choć zapewne takowy miał zrobić na widzu, uświadamiając mu przy okazji potęgę broni snajperskich. Kolejny strzał powala już jednak bez urywania czegokolwiek, za to dwóch przeciwników naraz. W między czasie, drugi z bohaterów (Chad Michael Collins) biega ze snajperką po obozie wroga likwidując masowo żołnierzy przeciwnika, ci z reguły biegną wprost na niego. Zachowanie typowe dla dzieł XX wieku lat 90. Tyle, że gier komputerowych.

O ile jestem w stanie w kinie znieść tony bzdur, co więcej, sprawia mi to czasem niekłamaną przyjemność, o tyle nie mam pojęcia, w jaki sposób można znieść totalną ignorancję autorów "Snajpera". Warto bowiem zaznaczyć, że dzieło Claudio Fäha to pewien pokłon dla tematyki. Zbliżenia na elementy karabinów, efektowne zmiany magazynków, świetnie zrealizowane efekty postrzałów czy zdjęcia mające za cel nadać filmowi nutę realizmu. To minihołd dla odłamu amerykańskiego stylu życia, kochającego i akceptującego broń społeczeństwa. Wszystko zamknięte jednak w kokonie tandetnej bufonady, czego wybaczyć już nie mogę.
1 10
Moja ocena:
2
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones