Recenzja filmu

Ta nasza młodość (2014)
Noah Baumbach
Naomi Watts
Ben Stiller

Bat na hipstera?

To było tak: najpierw zobaczyłam ten rodzaj plakatu, który tak lubię, potem obejrzałam zatrważający zwiastun, przejrzałam zaskakujące recenzje i w lekkim szoku usiadłam w pełnej widzów
To było tak: najpierw zobaczyłam ten rodzaj plakatu, który tak lubię, potem obejrzałam zatrważający zwiastun, przejrzałam zaskakujące recenzje i w lekkim szoku usiadłam w pełnej widzów największej sali kinowej, aby obejrzeć "While We're Young" w dniu amerykańskiej premiery w szerokiej dystrybucji, kiedy mogłoby się zdawać, że na korytarzach multipleksów nie będzie się mówiło o niczym innym niż ultraszybkie samochody i szanse na ósmą część podobno zakończonej sagi. Plakat momentalnie rzucił mi na myśl "Adama" z 2009 roku. Grzeczny i krzepiący był to film, ale z Bena Stillera za nic Hugh Dancy'ego nie zrobisz, więc sprawdziłam zwiastun. "Och nie" było szczytem mojej "radości", bo zobaczyłam to, czego się najbardziej obawiałam - Stiller się znowu wydurnia! Dopiero wśród recenzji znalazłam informacje, że ów tytuł był wydarzeniem wśród premier na festiwalu w Toronto rok temu, podczas którego widziałam przecież wiele pozycji. Prawdopodobnie opis mnie nie zaintrygował. Wszystkie wieczorne wyświetlania w moim kinie były wykupione, a po seansie uśmiechnełam się do siebie mając "O proszę, jakie zaskoczenie" na myśli. Wierzę, że Polska pokusi się o dystrybucję tego tytułu, bo podobnego odświeżenia w kinie dawno nie uświadczyłam.

Reżyser Noah Baumbach jest również autorem "Frances Ha", gdzie wdzięcznie i w rytm jazzu zobrazował niestabilne życie nieporadnej, ale niegłupiej dwudziestoparolatki. Wtedy jednak królowała moda na hipstera, a świeżo po premierze "Dziewczyn" wszyscy byli złaknieni szerszego wachlarza propozycji o życiu młodego pokolenia w za ciasnych dżinsach. W zeszłorocznej pozycji twórcy, wachlarz, już nie tak popularny, pada w ręce Stillera i Watts, których bohaterowie delikatnie znużoni życiem, które stało się wypadkową rzeczywistości, ulegają fascynacji energiczną i kreatywną parą dwudziestoparolatków. Tu właśnie kończy się zwiastun, a zaczyna prawdziwa zabawa, bo o ile próba odmładzania się przez prawie dwukrotnie starszych ludzi nie wnosi do kinematografii nic nowego, o tyle istota filmu, która coraz dzielniej przedzierała się przez fabułę mniej więcej od połowy, sprawniej niż zdążyłam zauważyć uwiła bat nie tylko na zakochanych w sobie młodzików, ale i całe społeczeństwo.

Każdy z bohaterów zdaje się w kółko zadawać sobie to samo pytanie: "Co robić w życiu, aby miało znaczenie?". Jego poziom trudności trudno ocenić, jeszcze trudniej na nie odpowiedzieć. Silnie też można wyczuć wojny międzypokoleniowe, ale reżyser taktownie nie przyznał złota żadnej z drużyn. Stillerowi trzeba oddać, że dramat mu służy dużo bardziej niż komedia, chociaż to pewnie też bardziej zasługa Baumbacha. Zaprawiona w płaczu Naomi Watts jest tu doprawdy zabawna, Dla mnie tylko ta dwójka się tu liczy, a chemię między ich bohaterami inni mogliby by studiować. W pełni oddali nostalgię, która pokryła kurzem potrzebę rozkochiwania się w życiu i sobie nawzajem po kilkunastu latach małżeńskiego stażu.

Twórca obrazu lubi swoich aktorów. Wszystko jest tu uczciwe. Adam Driver co prawda wyściela sobie swoją szufladę hipstera, ale siódmy epizod Gwiezdnych Wojen powinien dodać mu mocy. Sam Levy kontynuuje współpracę z reżyserem, a ta służy im bardzo (Charles Grodin, przemowa i rozmydlony Nowy Jork za oknem to czysta poezja dla oka, ucha i umysłu). Jest w tych zdjęciach sprawność, która raz potęguje komiczne momenty, a raz zwalnia pęd atrakcji dla chwil szczerego wzruszenia.

"While We're Young" zarysował także temat wolności artystycznej i granic sztuki, która może wwiercić się w umysł i staranować poukładane życie. To przyjemne dla oka przypomnienie, że często nie warto unosić się honorem patrząc na niespełnione ambicje z przeszłości, a zatrzymać się i wybrać najlepszą drogę dla trasy, którą serwuje teraźniejszość. Z łatwością możemy się przejrzeć w finałowej scenie, która przeniesiona na polskie podwórko stawia mnie w tym trudnym położeniu pomiędzy rodzicami, którzy chcą zapewnić mi wszystko, czego sami nie mieli i współczesnymi nastolatkami, którzy prawdopodobnie mają aż za dużo swobody, co często negatywnie intensyfikuje ich dorastanie. Recenzowany film część podjętych tematów tylko musnął, ale nierówności powinno się wybaczyć, bo materiał to wyborny do pogadanek o egzystencji, czy to dla młodych gniewnych czy tych, którzy wiedzą, że połowę życia mają już za sobą.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones