Recenzja filmu

Tajemnica Aleksandry (2003)
Rolf De Heer
Helen Buday
Gary Sweet

Mężowie, uważajcie na swoje żony!

Wyobraźcie sobie taką sytuację - jeden z aktorów gra sam przed zwykłą kamerą wideo. Drugi aktor ogląda potem to nagranie, również samotnie, siedząc przed telewizorem. Jak sprawić by widz przez
Wyobraźcie sobie taką sytuację - jeden z aktorów gra sam przed zwykłą kamerą wideo. Drugi aktor ogląda potem to nagranie, również samotnie, siedząc przed telewizorem. Jak sprawić by widz przez półtorej godziny oglądał tę sytuację i się nią interesował na tyle, by nie tylko ani razu nie zerknąć ukradkiem na zegarek ale siedzieć w fotelu z wypiekami na twarzy? Cóż, wystarczy jedynie znaleźć parę wyjątkowych aktorów, świetnie napisać tekst scenariusza i potem wyreżyserować to wszystko tak, by bohaterowie byli jak najbardziej wiarygodni. Jeśli nie wierzycie, że to się może udać, obejrzyjcie "Tajemnicę Aleksandry". Steve to zadbany mężczyzna w średnim wieku, posiadający dobrą pracę i mieszkający wraz z żoną i dwójką dzieci w szeregowym domku na przedmieściach. Steve ma dziś urodziny. Dostaje więc od dzieci prezenty i obietnicę od żony, Aleksandry, że po powrocie z pracy czeka go coś specjalnego. Dzień zapowiada się więc świetnie a awans w pracy dodatkowo wprawia go w dobry nastrój. Wieczorem bohater wraca do pustego, zaciemnionego i cichego domu. Nie ma w nim ani rodziny ani znajomych ukrytych za kanapą i czekających na sygnał do okrzyku "niespodzianka!". Jest za to tajemnicza kaseta wideo z napisem "odtwórz mnie". Na kasecie znajdują się życzenia od dzieci i żony. Później dzieci opuszczają "plan filmowy" a żona zapowiada, że ma dla męża nadzwyczajny prezent urodzinowy. Rozparty w ulubionym fotelu i sączący piwko Steve nie podejrzewa, że za chwilę jego pozornie poukładane życie rozsypie się na kawałki. Nie mogę zbyt wiele napisać Wam o filmie, bo im mniej będziecie o nim wiedzieć przed pójściem do kina, tym większą frajdę będziecie mieć z jego oglądania, dając mu się zaskakiwać i być zmuszanym raz za razem do weryfikacji sądów wysnutych w oparciu o zachowanie bohaterów. Ograniczę się więc do paru zachęt i przestróg, nie zdradzając detali fabuły. "Tajemnica Aleksandry" to bardzo dobrze napisany i jeszcze lepiej wyreżyserowany, realistyczny obraz relacji dwojga pozornie bardzo normalnych, zwyczajnych ludzi. Za fasadą "szczęśliwej rodzinki" kryje się jednak prawdziwy koszmar. Film De Heera nie jest niczym innym jak oryginalną opowieścią o pułapkach instytucji małżeństwa, o odmienności oczekiwań obu płci związanych z damsko-męskimi relacjami, o problemach z komunikacją osób żyjących pod jednym dachem. Film dotyka głównych problemów małżeńskich, tego, jak mylne mogą być pozory, jak rutyna może zabić szczęście, jak mężczyźni mogą podporządkować sobie swoje żony. To opowieść o posiadaniu władzy w stałym związku i o tym jak przekłada się ona na seks i poczucie indywidualnej wolności. Główną zaletą filmu, obok tematyki, są klaustrofobiczne ujęcia, niepokojąca ścieżka dźwiękowa i znakomite, bardzo realistyczne kreacje aktorskie. To obraz mocny, bezkompromisowy, zaskakujący i wciągający widza w grę Aleksandry w takim samym stopniu w jakim doświadcza tego jej mąż. Dzieje się tak głównie za sprawą bardzo przemyślanego posunięcia reżysera, który sceny z nagraną na taśmie Aleksandrą pokazał aktorowi odtwarzającemu rolę Steve'a dopiero na planie. Dzięki temu jego emocje i doznania są naprawdę spontaniczne i autentyczne i pokrywają się z rozbawieniem, irytacją, niesmakiem czy zdenerwowaniem, które w tym samym momencie przeżywa z bohaterem widownia. Chronologia kręcenia ujęć pozwoliła zaś aktorom oddać przeobrażenia zachodzące w granych przez nich postaciach i podnosić ciągle narastające napięcie. Nie dajcie się jednak zwieść reklamom, które głoszą, iż "Tajemnica Aleksandry" to thriller psychologiczno-erotyczny. Ci, którzy skuszą się obietnicą seksualnych ekscesów poczują się oszukani, zaś ci, którzy szukają wyłącznie artystycznych doznań, nigdy się do kina po takiej reklamie niestety nie wybiorą. Nie słuchajcie też opinii, którymi zasypuje nas prasa i ścierających się poglądów krytyków na temat feministycznej, tudzież wręcz przeciwnie - antyfeministycznej wymowy tego filmu. To prawda, że twórca, jak to zgrabnie określił jeden z internautów, mocno przerysowuje stereotyp męskiej winy i kobiecego nieszczęścia. Robi to jednak nie po to, by oceniać ale wyłącznie w celu sprowokowania widza do własnych przemyśleń i dyskusji. Reżyser świadomy jest bowiem tego, że nie da się wskazać uniwersalnej drogi i rozwiązania małżeńskich problemów. Pewne jest jedno - ta australijska produkcja nie pozostawi nikogo obojętnym, nie wymażecie jej z głowy jeszcze przez długi czas po wyjściu z kina, będziecie chcieli o niej rozmawiać, szczególnie gdy zbudowaliście już trwały i Waszym zdaniem szczęśliwy związek. Ten film z pewnością otworzy wam oczy.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W niejednej pani pod wpływem losów Aleksandry niewątpliwie obudzi się demon, a i panom historia da wiele... czytaj więcej
Dominika Wernikowska

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones